Ten z przystojną przyzwoitką
TOM
Poczynił obserwacje. Przyglądał się dziewczynie i starał sobie przypomnieć jej zachowanie z minionych tygodni. Skojarzył, że rzeczywiście ostatnio częściej chodziła do toalety i wyglądała na osłabioną, ale jakoś nie zwrócił na to uwagi, bo przecież inni ludzie go nie obchodzili. No, może Fabienne trochę go obchodziła, ale nie aż tak, żeby monitorować jej stan samopoczucia. Pewnie gdyby mu nie powiedziała, do chwili porodu nie zorientowałby się, że jest w ciąży. Nie myślał o jej zdrowiu, ale teraz to widział, każdą najmniejszą zmianę, musiał tylko wejść w rolę obserwatora. Blondynka była bledsza, zmęczona i mniej jadła. Starała się to ukrywać i próbowała być silna, ale on doskonale sobie zdawał sprawę, że miała z tym trudności.
Nie powinien na nią patrzeć. Powinien udawać, że niczego nie dostrzega, powinien udawać ślepego, powinien się odwrócić i odejść. Tak byłoby łatwiej.
Ale nie potrafił.
Wcześniej idealnie przychodziło mu ignorowanie jej przy innych, teraz ukradkiem na nią spoglądał, śledził każdy krok, był czujny i skupiony.
Zastanawiał się, czy Fabienne w ogóle o nim myśli. Czy dziecko tak ją pochłonęło, że aż o nim zapomniała? Tak szybko? W ciągu dnia w ogóle nie sprawiała wrażenia, jakby jej go brakowało, kiedy jemu brakowało dosłownie wszystkiego. Za bardzo się od niej uzależnił.
Bolało, gdy go porzuciła. Bolało, gdy bez słowa mijała go na korytarzu. Ciągle bolało, gdy patrzył na nią z daleka, nie mogąc dotknąć. Za każdym razem szukał odpowiednich słów, lecz koniec końców, jego usta pozostawały nieruchome.
Bez słowa opuszczały go siły. Bez słowa cierpiał.
Bez Fabienne, nie dawał sobie rady.
FABIENNE
Dawała sobie radę.
Zazwyczaj.
Może czasami było ciężko, ale nie narzekała.
Już od lutego dbała o siebie jak mogła. Piła eliksiry wzmacniające oraz dostarczała organizmowi witamin. Mimo wymiotów, prawie wróciła do wcześniejszej wagi i urosły jej piersi. Zastanawiała się, czy będą tak duże, jak te Priscilli. Byłoby dobrze, gdyby tak nie bolały.
Jej apetyt wzrósł, miała ochotę dosłownie na wszystko, ale to nie znaczyło, że mogła to wszystko jeść. Mdłości jej na to nie pozwalały. W dodatku towarzyszył jej metaliczny smak w ustach.
Często wychodziła do łazienki, by potajemnie wymiotować. Była tym wykończona. Bolał ją przełyk i bardzo się odwadniała, więc musiała pamiętać o regularnym dostarczaniu sobie płynów.
Jej zmysł węchu się wyostrzył. Czasem siedziała przy stole, gotowa, by rzucić się na górę jedzenia, ale wystarczyło, że nie spodobał się jej jakiś zapach i zaraz musiała pośpiesznie udać się do toalety. Bardzo ją to drażniło. Drażnili ją ludzie, którzy zbyt intensywnie się czymś wypsikali. Denerwowały ją zapachy w różnych zamkowych pomieszczeniach.
Pewnego dnia naiwnie się łudziła, że wytrzyma i pokona mdłości. Niestety się nie udało. Za późno wyszła z Wielkiej Sali, nie zdążyła dobiec do łazienki i zwymiotowała za jedną ze zbroi. Oczywiście szybko pozbyła się dowodów swojego karygodnego zachowania, jednak nie mogła pozbyć się wstydu. Obiecała sobie, że nigdy nikomu o tym nie powie, a na każde wspomnienie oblewała się rumieńcem. Babcia Sophie byłaby nią ogromnie rozczarowana.
Hormony Fabienne zaczęły szaleć, tak samo jak ciało. Kichanie stało się bardzo niebezpieczne, głównie dla otoczenia. Czasem coś się przez to zapalało, czasem wręcz odwrotnie, świece w pomieszczeniu gasły, a raz z regału w bibliotece pospadały wszystkie książki. Bywało, że kichnięcie od razu powodowało u dziewczyny zawroty głowy, czy silny krwotok z nosa. Blondynka szybko się męczyła i była senna, ale przede wszystkim, czuła się niezwykle samotna.
CZYTASZ
Red Lies |Tom Riddle|
Fanfiction„Czy jestem dobrą Ślizgonką?" - Fabienne często zadaje sobie to pytanie, bo czuje, że bardziej pasowałyby jej żółte barwy. Stara się jednak sprostać oczekiwaniom rodziców, przyjaciółek i nauczycieli. Będąc na siódmym roku nauki, musi zmierzyć się z...