Harrego obudziło szturchnięcie w ramię. Szybko podniósł się na ramiona i popatrzył na wszystkich współlokatorów, którzy zebrali się wokół niego.
- Ehm... Miałeś... No ten... - zaczął Ron niepewnie uciekając wzrokiem.
- Koszmar - dokończył Neville.
- Krzyczałeś przez sen - dodał Seamus.
Wszyscy uciekali przed jego wzrokiem. Harry, gdy tylko zobaczył zakłopotanego Rona wiedział, że to nie do końca prawda, ale gryfon nie mógł wiedzieć co mówił, albo nawet krzyczał przez sen.
- W takim razie przepraszam, że was obudziłem - uśmiechnął się Harry.
Wszyscy chłopcy z dormitorium pozostali przy jego łóżku. Nadal wydawali się na coś czekać, albo jakby chcieli coś powiedzieć. Harry wyczekująco na nich patrzył.
- Dobranoc - powiedział chowając się z powrotem pod kołdrę.
Nie popatrzył na nich już więcej ani nic nie powiedział. Jednak słyszał szelest. Najgorsze było słyszeć ich szepty. Szepty zbyt niewyraźne, żeby je zrozumieć.
* * *
- Cześć Harry - głos pierwszorocznego ucznia podążył za Harrym.
Gryfon odwrócił się od Hermiony i Rona, i popatrzył na ślizgona.
- Miło Cię widzieć, Colin - uśmiechnął się Harry.
- Harry - mruknęła Hermiona szturchając chłopaka łokciem.
- No co? - zapytał się zdziwiony Harry.
- To ślizgon - powiedział Ron.
- No i? - zapytał się Harry nie ukrywając zdenerwowania.
- No i... - zaczął mówić Ron - Ślizgoni są przecież źli? - dodał patrząc na Hermionę.
- Sam fakt tego, że Tiara przydzieliła go do domu węża powinien być wystarczającym powodem. Przecież wiesz, że tam trafiają ludzie kłamliwi i ci z obsesją czystej krwi.
- A on jest półkrwi. Poza tym to trafiają tam ludzie przebiegli, a nie kłamliwi. To, że ten dom ma mrocznych przodków nie znaczy, że wszyscy stamtąd są tacy sami.
- Agh! - zdenerwowała się Hermiona nie spotykając uznania.
Złapała Rona mocno za rękę i odeszła z nim. Harry zobaczył w rogu jak o czymś rozmawiają.
- Wow - powiedział Colin.
Na twarzy nie rysowała mu się radość, a jedynie wdzięczność i podziw.
- Dzięki, że tak się za mną wstawiłeś. I za całym Slytherinem... - powiedział Colin znów pochmurniejąc.
- Nie ma problemu. Nie dam przecież nikomu obrażać moich przyjaciół, nawet przez innych przyjaciół. - odparł wesoło Harry.
Colinowi zaświeciły się oczy. Szybkim ruchem wziął wiszący na jego szyi aparat i zrobił zdjęcie.
- Dziękuję! Nie wierzę, że sam Harry Potter nazwał mnie przyjacielem! - podekscytował się Colin.
Harry uśmiechnął się wesoło.
- Chciałeś o coś zapytać? - zapytał Colina.
Ślizgon od razu zaczął się wiercić. Jego oczy wędrowały po całym korytarzu, po wszystkich uczniach nieczęsto trafiając na Harrego. Założył na siebie ręce. Harry zobaczył na nich zaczerwienienia, a w najbardziej skupionych miejscach nawet rany.
CZYTASZ
Hogwardzki żartowniś
FanfictionRodzina odstraszała wszystkich od Harrego, a świat czarodziejów staje przed nim otworem. Fred i George uczą go wszystkich podstaw na temat życia czarodziejskiego. Czy będa dobrym wpływem na młodego Harrego. Wszystkie drogi stoją przed nim otworem. W...