14. Laluś, Laluś

542 46 10
                                    

Cześć!

Mam nadzieję, że jeszcze nie porzuciliście historii naszego gryfona ;) Przepraszam za dłuższą przerwę, ale mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą wpadać częściej, bo wróciłem z nowym zapasem pomysłów.

Przy okazji chciałbym też podziękować wszystkim nowym czytelnikom. Nie mogę uwierzyć, że to opowiadanie ma już ponad 1.5 tysiąca wyświetleń! Dziękuję również wszystkim, którzy zostawili po sobie znak w postaci głosów, których też nie było mało. Mam nadzieję, że następne rozdziały też przypadną wam do gustu.

Miłego czytania!

*   *   *

Uczta minęła szybko. Dokończono przydzielanie uczniów, dyrektor powiedział od siebie kilka słów, przypomniał o zakazanym lesie, a później pojawiły się wypełnione jedzeniem półmiski. Wszyscy zajęli się jedzeniem. Prefekci zabrali młodszych uczniów do dormitoriów, a wszyscy zmęczeni po długiej podróży pociągiem od razu położyli się do łóżek.

Pierwszą lekcją jaką mieli było zielarstwo. Po miłym powitaniu z nauczycielką zaczęli przesadzać mandragory. Harry przy okazji zdobył kilka punktów Gryffindorowi pokazując swoją wiedzę i nienagannie przesadzając roślinę. Neville, jak to on, zemdlał po usłyszeniu mandragory mimo założonych słuchawek.

Podczas przerwy Harry zobaczył smutną osobę. Chłopak oczekiwał na lekcję z dala od wszystkich i ewidentnie nikomu się nie spieszyło, żeby spędzić z nim choć sekundę. Harry podszedł do pierwszorocznego ślizgona jednocześnie odłączając się od innych gryfonów.

- Harry! Jak dobrze Cię znów widzieć! - powiedział momentalnie zmieniając nastrój i wyciągając swój aparat.

Pstryk.

- Też miło Cię znów widzieć, Colin. Jak tam Hogwart? - zapytał się Harry nie zwracając uwagi na flesz aparatu.

- Super! Miałem dopiero kilka lekcji, a już... kocham to miejsce! - powiedział z niespodziewanym wahaniem w głosie - Tylko żałuje, że nie jestem w Gryffindorze!!! Byłbym z Tobą w domu! To byłoby wspaniałe! - dodał robiąc następne zdjęcie.

- Tak, szkoda... - odpowiedział Harry.

- No proszę, wielki Harry Potter zaskoczył ślizgonów swoją doskonałą obecnością! - powiedział wysoki głos ironicznie - I do tego rozdaje swoje zdjęcia! Cóż za szansa! Może jeszcze je podpiszesz?

Colin odwrócił się do Harrego z niemym pytaniem.

- Niczego nie podpisuję, Malfoy - odpowiedział z grymasem trochę rozbawiony Harry.

- Uwaga! Ustawiajcie się w kolejkę! Celebryta rozdaje autografy! - zaśmiał się Draco.

Crabbe i Goyle od razu poszli w jego ślady.

- Po prostu jesteś zazdrosny - odparł Colin z zaciętą miną.

- A ty się nawet nie odzywaj. Jesteś ślizgonem, czy nie? - zapytał się zdegustowany Colinem Malfoy - Wczoraj Ci nie wystarczyło?

Colin ucichł i odsunął się patrząc w podłogę. Harry przez ułamek sekundy nadal patrzył na przestraszonego chłopaka.

- Zostaw go w spokoju. Jest z twojego własnego domu.

- To nic nie znaczy. Jest półkrwi. Poza tym rozwalenie sobie głowy nie daje Ci prawa do rozkazywania komukolwiek, Potter - odpowiedział Draco.

Ślizgoni znów się zaśmiali.

- Zamknij się Malfoy! - zdenerwował się Harry.

- Bo co? Chcesz mnie postraszyć słowami, bo nie ma twojej obstawy w pobliżu? Nudziara i zdrajca krwi Cię zostawili i musisz sobie jakoś poradzić bez nich? - zarechotał Malfoy.

Hogwardzki żartowniśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz