~22~

511 17 12
                                    

8 Maja 1945r.

Obudziłam się przez wpadające  promienie słońca do naszej sypialni.
Usiadłam na rogu łóżka i patrzyłam jak moi chłopcy jeszcze smacznie śpią wtedy poczułam ból brzucha i musiałam pobiec do łazienki, bo zachciało mi się wymiotować.
~**~
Gdy wyszłam z łazienki w kuchni siedziały Basia z Halą, które wymownie się na mnie patrzyły.
-Zatrułam się tylko - powiedziałam.
-Nie byłabym tego aż taka pewna- powiedziała Hala.
-Mieliśmy poczekać do końca wojny - szepnęłam.
-Skocze do apteki jak wypije kawę - powiedziała Basia.
-Dziękuję - odpowiedziałam zalewając miętę.
-Za jakąś godzinę powinni być Alek i Zośka - powiedziała Hala.
~**~
Po jakieś pół godzinie Basia wróciła z testem ciążowym.
W tym samym momencie przyjechali Alek z Zośką.
Poszłam do łazienki. Zrobiłam co trzeba było i zostało mi tylko czekać. Stres taki jak za pierwszym razem, po dwóch minutach odwróciłam kawałek plastiku na którym były bardzo widoczne dwie kreski.
Drugie dziecko... Z jednej strony cieszyłam się a z drugiej przerażenie brało górę.
W między czasie usłyszałam entuzjastyczny krzyk dziewczyn.
Poprawiłam makijaż i schowałam test do kieszeni w fartuszku.
~**~
-Co się stało? - zapytałam.
-Wojna się skończyła! - krzyknęła Hala.
-Co? Jak? - zapytałam w szoku.
-Zostało podpisany pakt kapitulujący! - krzyknął Alek.
Mocno przytuliłam się do Janka,który stał obok mnie.
-Muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam.
Poczułam każdy wzrok na mnie i wzięłam głęboki wdech.
-Janek jestem w ciąży - powiedziałam.
-Co? - zapytał w szoku.
-Jestem w ciąży - powtórzyłam podając test ciążowy.
-Nie wierzę - powiedział mocno mnie przytulając. Gdy mnie puścił złożył długi namiętny pocałunek.
-Tak bardzo cię kocham - powiedział wzruszony Janek przytulając mnie po raz drugi i poczułam jak jesteśmy przytulali przez kilka innych rąk.
~**~
-Zośka czy ty w to wierzysz? Nasz Rudy będzie miał drugie dziecko - powiedział Alek.
-Oj Dawidowski - powiedział Zośka śmiejąc się.
Wtedy do pokoju weszła moja siostra z Krzysiem na rękach, wzięłam go od niej i posadziłam na kolanach.
-Będziesz miał braciszka albo siostrę - powiedziałam.
On chyba zrozumiał to uśmiechnął się i mocno się we mnie wtulił.
-Aluś czy my wam nie będziemy przeszkadzać? - zapytał Alek z Zośką.
-Chłopcy poczekajmy aż się urodzi dobrze? - zapytałam a oni przytaknęli.
Ten dzień był najpiękniejszym od kilku lat. Koniec tej męki dodatkowo to że spodziewamy się drugiego dziecka.
- Nie sądziłem że dożyje tego dnia - powiedział Zawadzki.
- Idź ty pesymisto - powiedział Dawidowski.
-Co pesymisto od razu - odpowiedział Zośka.
-Halu pójdziemy na spacer? - zapytał Tadeusz brunetkę.
-Jasne - odpowiedziała Dziewczyna.
Spojrzałam się na Basię, potem na Alka i na sam koniec na Rudego.
-Wy coś wiecie? - zapytałam gdy wyszli a chłopaki zaprzeczyli.
~**~
Wieczorem usiadłam z Jankiem na tarasie. Siedziałam wtulona w chłopaka a on co jakiś czas całował mnie w czubek głowy.
-Wiesz za co jestem wdzięczny wojnie? - zapytał Bytnar.
-Za co? - zapytałam.
-Bo dzięki niej mam ciebie, Krzysia - powiedział na co ja go pocałowałam.
-Janek? - zaczęłam.
-Czemu zaproponowałeś dla naszego syna imię Krzysztof? - zapytałam to co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie.

-Pamiętam jak powiedziałem Baczyńskiemu że jesteś w ciąży - zaczął Bytnar.
-Ucieszył się jakby to on miał zostać ojcem. Obiecałem mu że nazwę go Krzysztof. Wtedy oboje myśleliśmy że będziemy może razem tutaj siedzieć - przerwał Janek aby wziąść głęboki wdech.
-A teraz? Można powiedzieć że nosi jego imię ku czci pamięci naszemu Baczyńskiemu - powiedział ciszej.
-Wiesz co? - zaczęłam.
-Tam na górze gdzie jest Krzyś, Kołczan, Mały Tadzio, Felek, Paweł i reszta są dumni z nas i z całego narodu - przerwałam.
-A nasz Krzyś będzie dumny że nosi imię Baczyńskiego - dokończyłam, spojrzałam się na chłopaka i zobaczyłam lekki uśmiech na twarzy.
-A Zośka z Halą nie wrócili? - zapytał i wtedy usłyszeliśmy dźwięk otwierającej się furtki.
-O wilku mowa - powiedziałam wstając.
-Gołąbeczki co was tak długo nie było? - zapytałam. Nie uzyskałam odpowiedzi ale spojrzałam się na twarz dziewczyny, którą oświetlało światło z lampy . Była cała zapłakana, potem spojrzałam się na twarz Zawadzkiego na której widać było że płakał, ale oboje się uśmiechali? Czy nam się nie szykuje ślub?
-Nieee - powiedziałam uśmiechając się i Hala również.
-Boże! Tyle wspaniałych wiadomości dziś! - krzyknęłam uradowana rzucając się na szyję dziewczyny.
-Gratulacje kochana! - powiedziałam.
-Zośka moja kochana , się zaręczyła koniec świata! - krzyknął Bytnar przybijając pionę z Zawadzkim.
-Pamiętasz jak urządzaliśmy stoły u mnie na ślubie i wtedy powiedziałaś że Zośka ci się nigdy nie oświadczy? - zapytałam.
-Tak pamiętam - odpowiedziała uśmiechając się.
-A ja wtedy powiedziałam nigdy nie mów nigdy i co? - zapytałam i każdy wybuchł śmiechem.
-Co się dzieje że tak głośno? - zapytał Alek wchodząc na taras.
-Zośka się oświadczył! - krzyknął Rudy.
-No Zośka wiesz co? Zostawiać mnie tak samego? - zapytał Dawidowski śmiejąc się.
-Gratulacje mój przyjacielu ukochany! - krzyknął rzucając się na szyję chłopaka.
Dołączyła się do nas Basia z Natalką. Usiedliśmy na tarasie i rozmawialiśmy o tym co jest teraz, o tym co będzie.
Ja siedziałam wtulona w Janka a obok mnie moja siostra.
Na ławce dalej siedziała Basia oparta o ramię Dawidowskiego i obok nich Hala również oparta o ramię Zawadzkiego, a on trzymał jej rękę.
-Jeremi, Bonawentura i Morro przyjadą jutro - powiedział Alek.
Spojrzałam się na moją siostrę gdzie na jej twarzy pojawił się dobrze znany mi uśmiech.
-Siostro czy my powinniśmy o czymś wiedzieć? - zapytałam.
-Em co? - zapytała speszona.
-Jeremi wiele razy wspominał że tęskni za pewną Natalka - powiedział Rudy.
-Naprawdę? - zapytała uśmiechając się.
-Taak - odpowiedział Alek.
-Ja już będę szła - powiedziała moja siostra.
-Jeszcze Jeremi będzie moim szwagrem - powiedziałam i każdy wybuchł śmiechem.
~**~
-Jak myślicie nasza przyjaźń przetrwa teraz? - zapytała Basia po chwili.
-Wiem jedno - zaczęłam.
-Bez was nie widzę siebie na świecie więc jestem pewna że tak - powiedziałam i zobaczyłam uśmiech na każdej twarzy.
-Jesteśmy prawdziwą rodziną a rodzinna przetrwa zawsze - powiedziałam łapiąc Basię za rękę.
~**~
Świętowanie zaręczyn trwało do późnych godzin. Zmęczeni ale szczęśliwi jak nigdy rozeszliśmy się do swoich pokoi.
-Widzisz? Ślub nas czeka - powiedziałam kładąc się.
-To będzie dziwny widok zobaczysz Tadeusza na ślubnym kobiercu - powiedział Bytnar na co ja się zaczęłam lekko śmiać.
-Udało się - powiedziałam.
-Ale co? - zapytał Janek.
-Przeżyliśmy wojnę, jesteśmy wszyscy razem a za jakiś czas nasza rodzina się powiększy - powiedziałam.
-I wy wszyscy sprawiacie ze jestem najszczęśliwszym mężczyzna na świecie - powiedział Bytnar mocno mnie przytulając.
-Mówiłam ci że jesteś moją pierwszą miłością i jedyną ? - zapytałam.
-Nie - odpowiedział Bytnar.
-Nikt o ciebie wcześniej nie zabiegał? - zapytał.
-Kilku było, ale ja czekałam na tego jedynego i go znalazłam - powiedziałam całując chłopaka.

1 września 1939, ten dzień był dla mnie zgrozą. Strach przed utratą najbliższych, który w jakimś stopniu się spełnił bo wojna zabrała mi rodziców.
A Teraz? Rozpoczynało się nasze nowe życie.

~**~
Tak jak było mówione, Bonawentura z Jeremin przyjechali na weekend. Andrzej niestety nie mógł przyjechać.
-Nie wierzę! Nasz Zośka się żeni - powiedział Bonawentura.
-Jeszcze Rudy będzie miał drugie dziecko! - krzyknął podekscytowany a my zaczęliśmy się śmiać.
-Widział ktoś Jeremiego? - zapytał Rudy.
-Hm nie, pójdę sprawdzić na tarasie - powiedziałam wstając.
Wyszłam na dwór szukając chłopaka.
Rozejrzałam się i zauważyłam siedzących pod Dębem na ławce Jeremiego oraz opartą o jego ramię moją siostrę.
Uśmiechnęłam się na ten widok.

Wróciłam do reszty.
-Gdzie nasz Jeremi? - zapytał Bonawentura.
-Siedzi z moją siostrą - powiedziałam.
-To ta Natalka - powiedział Bonawentura i każdy wybuchł śmiechem.

~**~

Pisząc ten rozdział zdałam sobie sprawę jakie życie "prawdziwego" Janka, Tadeusza, Alka i wielu innych którzy polegli mogło być piękne.
Tadeusz mógłby się oświadczyć Hali tak jak w tym rozdziale.
Wszyscy doczekać się dzieci....ale życie napisało inne opowiadanie i to boli najbardziej.
I też chciałam powiedzieć że czeka nas epilog, bo ten rozdział jest ostatnim.

Albo dziś albo nigdy | Jan Bytnar KNS| Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz