Rozdział 7: Zakończmy to raz na zawsze suko

735 70 45
                                    

— Smacznego. — uśmiechnęła się Amelie po czym włożyła do ust kawałek jakiegoś mięsa.

— Naprawdę?! — podniósł się gwałtownie Adrien. — Zamierzacie sobie teraz w spokoju jeść? Natychmiast mówić o co tu chodzi?! Jakie kropkowanie? Czemu ciotka Amelie i Tikki tutaj są? Co tu się w ogóle dzieje?

— Adrienie to bardzo niegrzeczne odzywać się nieproszonym. — wtrącił się niewzruszony Gabriel.

— Przezabawne. — zaakcentowała Kagami.

— Coś mówiłaś? — odwrócił się blondyn.

— Wasza niewiedza. To wasze doszukiwanie się prawdy. Myślisz, że jesteśmy zwykłymi przestępcami a tak naprawdę nie masz pojęcia przez co musieliśmy przejść. — wstała japonka. — Wy i ta wasza "idealna rodzinka" wszystko pieprzycie tym swoim szczęściem! To przez was Plag i Tikki tam wrócą! Przez was Emilie już nigdy nie wróci do życia! Przez was Amelie oszalała... a ja —

— Jeszcze jedno słowo i ta kulka przeszyje twoją głowę na wylot. — krzyknął niespodziewanie Felix wymierzając rewolwerem w stronę Tsurugi.

Marinette wstała wybiegając z chatki.

— Marinette! — zawołał za nią Adrien.

— Trzymać go! — odezwała się milcząca do tej pory Lila. — Idź. — szepnęła do czerwonowłosej.

Dziewczyna usłuchała i ruszyła w pogoń za granatowowłosą.

— Czekaj Marinette! — zaśmiała się. — Chyba nie sądziłaś, że damy ci tak uciec, co?

— Czego chcesz? — wydukała ciężarna.

— Najbardziej? Żebyś nigdy się nie urodziła. Ty i Adrien to coś co nigdy nie powinno się stać! Od twoich narodzin robię wszystko, żeby odsunąć cię od tego cholernego "przeznaczenia" a ty nie słuchasz! Naprawdę jesteś głupia, skoro tego nie zauważyłaś. Nic ci nie świta? "Wyjedź z miasta.", "Nie powinnaś tam pracować.", "Jesteś pewna, że ten ślub to dobry pomysł?" — tłumaczyła Tikki. — Od zawsze was od siebie odsuwam, ale jakimś dziwnym trafem nic do was nie dociera! Już poznałam wspólny czynnik tej pierdolonej więzi. Zrobiłam wszystko, żeby się go pozbyć, ale wy zrobiliście nowy! Nie ma już mistrza Fu... a za parę bolesnych sekund nie będzie nawet tego małego człowieka, którego nosisz w brzuchu!

Wszystkie słowa jakie wychodziły z jej ust były jak rany, które ktoś postanowił rozdrapać.

— Ale... my nie znamy się od narodzin. — zauważyła przerażona granatowowłosa.

— Owszem znamy. Nie pamiętasz już cioci z dzieciństwa? Albo nowej pracownicy w piekarni, gdy miałaś pięć lat? To wszystko było jedynie przykrywką, żeby się do ciebie zbliżyć. Poznać cię... ale jaki był tego cel? Teraz i tak muszę się ciebie pozbyć. Ciebie albo tej małej istotki.

— Ale dlaczego? Tikki błagam powiedz mi, dlaczego!

— Bo nie chce znowu utknąć w kolczykach! — wybuchnęła w końcu. — Nie chce tam wracać! Jeśli to dziecko się urodzi... to ja będę musiała zniknąć! Nie rozumiesz?! Tak samo Plag! Ty i Adrien macie jakąś... niewytłumaczalną więź, której nie rozumiemy. Kiedy doszło między wami do pierwszego pocałunku... wtedy pojawiła się biżuteria. Postanowiliśmy oddać ją Amelie, żeby ją zniszczyła, ale ona jakimś cudem ją zachowała i przetransportowała do was. Potem zaszłaś w ciąże co postawiło nas w sytuacji bez wyjścia! Jak tylko urodzisz znikniemy. Ja i Plag. Nie mogę na to pozwolić. — załamała się dziewczyna.

Marinette nie wiedziała co zrobić. Miała uciekać? Zostać? Czegokolwiek nie postanowi musiała chronić dziecko. W tamtym momencie to ono się liczyło najbardziej. Nic innego.

Go cure yourself [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz