Rozdział 10 - ostatni

907 75 52
                                    

— Sasuke, gdzie ty byłeś. Karin do ciebie wydzwaniała – trzasnął ręką w biurko. Sam Sasuke Uchiha zjawił się w jego służbowym gabinecie. Coś niespotykanego.

— Chce z tobą o czymś porozmawiać – odparł niewzruszony. Ten głośmy ton i agresja nie robiła na nim żadnego wrażenia.

— Porozmawiamy w domu, przy obiedzie.

— Nie zamierzam wyjść za Karin – palnął, a Fugaku zagotowało.

— O czym ty mówisz? Nie masz przypadkiem gorączki.

— Nie kocham jej.

— A czy ktoś mówi, ze masz ją kochać?

— Darzę uczuciem kogoś innego.

— Nie rozśmieszaj mnie, my Uchiha musimy utrzymać się na dobrej pozycji, a nie gadać o uczuciach – parsknął śmiechem.

— Kocham go – wystarczyło określić o kogo chodziło, a głowa rodziny stanęła przed czarnowłosym i solidnie uderzyła go w twarz.

— Nadal stosujesz takie metody wychowawcze, ciekawe – zaśmiał się sucho, za co dostał jeszcze raz.

— Moje dziecko, mój rodziny syn nigdy nie będzie takim..

— Takim odmieńcem? Pedałem? Zarazą? – zaśmiał się pod nosem. – to już za późno, bo właśnie twoje dziecko, twój syn rodziny zakochał się na zabój w pewnym olśniewającym blondynie.

— Jeżeli wybierasz taką drogę licz się z tym, że przestaniesz być moim synem.

— Przestałem nim być już w liceum, gdy go poznałem. Laski są przereklamowane dla Uchiha, w końcu przyda się ja jakaś odmiana – i wyszedł trzaskająć drzwiami. Powiedział to, udało mu się.

— No, no – klaskał mu ironicznie brawo. – po tylu latach dorosłeś, braciszku.

— Byłeś tu cały czas? – spojrzał w jego stronę.

— W końcu tu pracuje – wzruszył ramionami.

— Muszę już iść, nie może na mnie czekać – i wybiegł, nie mógł czekać, chciał zobaczyć i przeprosić za wszystko Uzumakiego. Który uczynił jego życie innym, lepszym.

—||—

— Parszywy idiota! Jak on mógł, Naruto jedziemy pod adres tej lafiryndy Karin! – rozkazała widocznie wkurzona dziewczyna, która się wręcz rwała do bójki.

— S.. Sakura-chan, spokojnie.. – próbowała ją powstrzymać, bezskutecznie.

— Hinata, jak mam być spokojna? Ten pieprzony egoista już doszczętnie zranił Naruto – wrzasnęła.

Byli właśnie w mieszkaniu Hinaty, były to obrzeża miasta, z dala od głównych ulic, sklepów. Tutaj mogła krzyczeć tyle ile tchu miała, a nikt by się nie poskarżył.

— Hinata ma rację, Sakura powinnaś ochłonąć.. – podrapał się nerwowo po karku Lee.

— I ty przeciwko mnie? – pchnęła.

— Może to wszystko było nieporozumieniem I Sasuke wrócił się do mieszkania Naruto, by wszystko z nim od nowa wyjaśnić?

— A co tu do wyjaśniania? Sasuke to dwulicowy głupek!

— Sakura-chan.. – odezwał się nagle przybity głos, a wszystkie pary oczu powędrowało w jego stronę.

— Pojedziemy do mnie, ogarnę cię do porządku i spróbujesz zasnąć w pokoju gościnnym.

Cierń miłości || SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz