Rozdział 7

678 65 27
                                    

Godzina piętnasta, godzina szczytów. Ręce pełne roboty, Naruto Uzumaki – szanowany lekarz w Konoha właśnie dostał pozwolenie na przerwę. Odetchnął z ulgą i wszedł do szpitalnej stołówki. W tym momencie mógłby zjeść cokolwiek. Poprosił o pierwsze lepsze danie i przysiadł się do stoliku, w którym siedziały już Sakura i TenTen.

— Wyglądasz okropnie – zilustrowała go wzrokiem Haruno.

— To miłe z twojej strony – wziął w dłoń widelec i zaczął zajadać się daniem popisowym.

— Niedługo wakację, pamiętaj by załatwić urlop na wyjazd, Ketsu jedzie z tobą.

— Czy to.. Na pewno konieczne? – spytał zmieszany blondyn, który na pierwszy rzut oka miał wory pod oczami.

— Obiecałeś, już od stycznia się na to szykuję, nie ma mowy o wycofaniu się na ostatnią chwilę, Naruto – oznajmiła oburzona kobieta.

— Ale wy macie problemy.. – zaśmiała się pod nosem brązowowłosa.

— TenTen, a ty nie powinnaś być już w recepcji? – dopytał się ledwo żywy chłopak, a dziewczyna dopiero zauważyła, że zegar wskazywał dziesięć po piętnastej. Szybko wstała, zabrała pustą tackę i pożegnała się z przyjaciółmi.

— A ty jak zwykle czujny – spojrzała na niego. – znów myślałeś o Sasuke?

— A jak myślisz?

— Wakacje dobrze ci zrobią – uśmiechnęła się słabo.

— Nie byłbym tego taki pewny – westchnął ciężko i wziął w dłoń szklankę kawy.

— Dlaczego tak myślisz? Będzie fajnie zobaczysz, w dodatku zbliżysz się do Ketsu.

— Nie chce się do niego zbliżać, to przyjaciel i nikt więcej — Naruto z takim podejściem nikogo nie znajdziesz.

— A czy ja chce w ogóle kogoś znaleźć? Jest mi teraz dobrze, nie potrzebuje do życia drugiej połówki. Tym bardziej jak nie jest nim Sasuke – prychnął i wrócił do jedzenia.

— Świat się na nim nie kończy, sam mówiłeś, że o nim zapomnisz, chce dla ciebie jak najlepiej.

— Jutro dwunasta u mnie, masz wolne sprawdzałem, nie spóźnij się – wstał od stołu i zostawił rożowowłosą w wymalowanym zakłopotaniem na twarzy.

–||–

— Naruto-kun.. – podrapał się nerwowo po karku.

— O co chodzi? – właśnie szli na parking, mimo późnej godziny niebo nadal było jasne.

— Tak sobie myślałem.. Będziesz może chciał gdzieś razem wyjść? – spuścił wzrok, a ręce schował za siebie.

— Pewnie, zapytam się jeszcze Sakury kiedy jej pasuje..

— W sensie.. – zaczął zmieszany. – tylko ja i ty.. – jego policzki obrał prawie co niewidoczny rumieniec.

— Pewnie, mam nadzieję, że pójdziemy na ramen – zaśmiał się, dobrze wiedział, że słowa szatyna są jednoznaczne z zaproszeniem na randkę. Znali się prawię nic, chociaż z dnia na dzień czuł jak spędza z nim zbyt dużo czasu. Czy to na przerwach, czy to gdy zawsze wracają razem z pracy.

Nie chciał psuć ich relacji, ale na to się zanosiło, a tego obawiał się najbardziej.

— W takim razie napisze ci SMS-a gdzie i jak.. – ustał przy swoim aucie.

— Będę czekał na wiadomość, Ketsu – pomachał mu na pożegnanie i zaczął wracać na piechotę do domu.

Zawsze mógł poprosić go o podwózkę, ale jak to by się skończyło? Nie chciał nawet tym myśleć. Nagle z zamyśleń wyrwał go charakterystyczny dzwonek powiadomienia.

Cierń miłości || SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz