Rozdział 6

721 64 64
                                    

Dochodziła dwunasta, powoli blondyn zaczął się szykować, zaczynając od „porannej” toalety, a kończąc na luźnym ubiorze, dzień wolny, coś wspaniałego, chciał spędzić go w samotności, cieplutkiej pościeli i z masą poduszek, ale zgodził się na to wyjście, to niech cierpi.

— Gdzie jest ta przeklęta komórka! – krzyknął rozwścieczony. – mam cię! – odparł uradowany, gdy wcześnie wymieniony przedmiotem leżał na pralce.

Spojrzał jeszcze raz na zegar, przeklął w duchu, bo jest świadom tego, że będzie musiał iść do centrum miasta na piechotę.

— Ketsu-kun! – gdyby ten odebrał od niego połączenie może złapał, by się i niższy mógłby go podwieźć.

Jego plan poszedł w ruch, już po chwili szukał w kontaktach numeru chłopaka. Aktualnie był jego wybawieniem.

— Naruto? – odezwał się niepewnym głosem.

— Ketsuuuu – przeciągnął jego imię. Zawsze to robił, gdy czegoś chciał, bądź potrzebował.

— Coś się dzieje? Niedługo i tak się widzimy..

— Zabierzesz mnie ze sobą? Nie mam paliwa, zapomniałem zatankować – wyjaśnił.

— P.. Pewnie! Za ile mam być?

— Tak jak ci pasuję, może być nawet teraz.

— Już jadę, będę za dziesięć minut – w słuchawce rozbrzmiał dźwięk zakończonego połączenia.

Po upływie ustalonego czasu blondyn stał na parkingu przed swoim blokiem, a z oddali zauważył samochód znajomego.

— Ketsu-kun! – natychmiastowo zajął przednie miejsce pasażera.

— Naruto-san.. – zacisnął nogę na gazie i odjechał.

— Tak właściwie to ile masz lat? Skoro mówisz do mnie z przedrostkiem san masz pewnie 20 lat?

— Wyglądam, aż tak młodo? – zaśmiał się sucho.

— Może trochę.. Wiesz mam dwadzieścia pięć lat, więc musisz być ode mnie dużo młodszy skoro tak się do mnie zwracasz.

— M.. Masz tyle lat? – zdziwił się, a gdy stanęli na czerwonym świetle spojrzał na niebieskookiego.

— A co wyglądam ci na starszego?

— Myślałem, że masz tyle samo co Sakura-san.

— To ile ty masz?

— Tyle co ty.. Naruto.. Kun.

— Rozumiem – uśmiechnął się i spojrzał na światła. – już zielone, ruszaj.

I odjechali z piskiem opon, kwadrans przed byli już w galerii. Siedzieli przy stoliku i czekali na różowowłosą. Szatyn wstydził się odezwać za to blondyn jadł właśnie ramen.

— Sakury-san jeszcze nie ma.. – zdziwił się blady.

— Jeszcze dużo czasu, ona zawsze przychodzi na ostatnią chwilę – wyjaśnił.

Cierń miłości || SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz