Rozdział 5

709 64 28
                                    

- Przysięgam, że przy następnej okazji mu przywalę! - krzyknęła wręcz rozwścieczona różowowłosa.

- Sakura-chan, przesadzasz..

- Ja przesadzam? Typ znika na kilka długich lat, zrywa wszelkie kontakty, zostawia cię w niepewności po czym się zjawia PRZYPADKOWO w tym samym mieście co ty i usiłuje wywrócić twój świat do góry nogami - prychnęła.

- Tak wyszło, jestem skazany na..

- Nie jesteś skazany na tego idiotę! - przerwała mu trzaskając dłonią o biurko. - mam świetny plan. Tak właściwie to dwa.

- Nie wiem czy chce znać szczegóły..

- Chcesz, nie chcesz i tak ci o nich opowiem!

- Zaraz zaczynam nocną zmianę.. - poinformował niepewnie blondyn.

- Jakie zaraz? Jeszcze dwadzieścia minut, całe szczęście Ketsu nie piśmie słówka przełożonemu.

- Nie wiem czy powinnaś tak lekceważyć pracę..

- Oj tam, oj tam, moi pacjenci już smacznie śpią.

- Skoro tak wygląda sprawa..

- Słuchaj moich pomysłów, pierwszy polega na tym byś przy każdym możliwym spotkaniu był w towarzystwie innego chłopaka.

- Dlaczego chłopaka? - podniósł brew.

- Jeżeli Sasuke będzie zazdrosny to coś poważniejszego będzie na rzeczy - uśmiechnęła się triumfalnie.

- Nie wiem czy to dobry pomysł - skrzywił się.

- Teraz czas na drugi, po pracy poszperam w internecie i poszukam o nim jakiś konkretnych informacji, w szczególności o jego rodzicach, może odnowił z nimi kontakt, dlatego tak się zachowuję.

- Zdecydowanie ten drugi plan jest łatwiejszy i bardziej realny.

Nagle do drzwi od drugiej strony podszedł szatyn, który chciał zejść ze swojej zmiany, chciał już złapać za klamkę, ale w chwili usłyszenia głosu dziewczyny jego ciało zastygło.

- Dlaczego? Narutoo.. Ten nowy naprawdę cię lubi - zachichotała pod nosem. - powinieneś się gdzieś z nim umówić, jest naprawdę miły - poklepała młodszego po ramieniu.

- Powiedz co ci siedzi w tej nieprzewidywalnej głowie i skończmy temat.

- Poznaj go bliżej i nie bój się zakochać - palnęła, a złotowłosy niemal co nie zachłysnął się wodą.

- Powinienem już iść - wstał od biurka i podszedł do drzwi. - a ty wyrzuć te głupie pomysły, bo z dnia na dzień boję się co jeszcze wymyślisz.

Przekręcił klamkę i mało co nie wpadł na niższego, który nie zdołał na czas odsunąć się na drugi koniec korytarza, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń.

- Ketsu-kun - zdziwił się.

- Wybacz - ominął go w przejściu i wszedł środka.

- Nic się nie stało.. - i znów zapadła niezręczna cisza, którą pewna osoba musiała przerwać.

- Co wy na to na jutrzejszy wypad do galerii handlowej? - zapytała pełna entuzjazmu.

- Napiszcie mi SMS-a jak to uzgodnicie - odparł blondyn i zniknął za pierwszym lepszym zakrętem.

- W takim Ketsu.. - posłała w stronę wyższego „niewinny" uśmieszek. - co ty na to? Dobrze ci to zrobi! Lepiej poznasz się ze mną.. I Naruto - zaśmiała się pod nosem.

- Jeżeli to nie problem to chętnie bym.. - zaczął z nutką niepewności w głosie.

- Jutro trzynasta przed galerią, pasuje? - ten tylko na słowa towarzyszki przytaknął, a ona była zadowolona, że wszystko poszło tak zgrabnie.

-||-

- Nareszcie koniec! - odparł uradowany żegnając się przy wyjściu z niezastąpioną recepcjonistką i powędrował w kierunku szpitalnego parkingu.

Tym razem musiał wyjątkowo przyjść na piechotę ze względu braku paliwa, sama myśl, że będzie musiał targać auto z pomocą Sakury na stacje paliw przyprawia go o dreszcze.

- Cholera, chyba będzie niezła burza - westchnął ciężko. Było po czwartej, puste ulice, głęboka cisza. Coś strasznego.

Nagle na niebie pojawił się błysk, a chwilę po nim rozległ się ogromny huk.

Sytuacja znajoma, gdy w okropną pogodę, straszliwą burzę biegł prosto do domu Sasuke, by wyjaśnić ich niefortunny pierwszy pocałunek.

W głębi duszy uśmiechnął się do siebie samego, był w takim transie, że w pewnym momencie na coś wpadł, był przekonania, że to jakiś głupi słupek, bądź śmietnik. Dopiero sekundę później zdał sobie sprawę, iż jego wpadkę zatrzymały silne ramiona.

Z prędkością świata podniósł głowę, a w tym samym czasie na niebie pojawiły się kolejne błyskawice i głośne huki.

- Co robisz samemu o tej porze? - zapytał znajomy mu głos, chwile mu to zajęło, by zdać sobie sprawę, że stojący przed nim człowiek to..

- G.. Gaara?

- A kto, by inny? Twojego starszego kolegi za czasów liceum nie pamiętasz? Widzieliśmy się niedawno.

- Nie po prostu, myślałem, że los lubi płatać mi figle i znów jest tu Sasuke..

- Właśnie.. Wyjaśniłeś sobie z nim sprawę?

- Nie.. I chyba nie będę miał już do tego okazji, kazał mi zapomnieć.

- Nawet ja nie jestem takim bezuczuciowym kretynem co on - prychnął. - uwierz mi, on nie wie co traci, będzie cię jeszcze błagał na kolanach o wybaczenie.

- Nie jestem tego taki pewien, on naprawdę się zmienił - zaczął powolnym krokiem wędrować przed siebie, a Sabaku dotrzymywał mu kroku.

- Masz coś konkretnego na myśli? - dopytał zmieszany chłopak.

- Ujmę to tak - zaczął. - czy ty powiedziałbyś Neji'emu, gdybyście spotkali się po latach, że może do ciebie wrócić pod warunkiem zostania twoją osobistą dziwką?

- Nie gadaj, że on.. - szczęka mu opadła, spodziewał się wszystkiego innego, nawet próby pobicia, ale takich słów..

- Powiedział mi to wprost oczy, bez żadnych skrupułów, uczuć - spuścił głowe. - Sakura już ram mu przywaliła, ale tym razem trafi przez niego na oddział intensywnej terapii.

- I dobrze, zasłużył na to.

- Wy wszyscy jesteście przeciwko jemu?

- A ty nie? Naruto.. Spójrz prawdzie w oczy, może udajesz twardego, ale widać, że ledwo dajesz sobie radę, musisz coś z tym zrobić, bo inaczej nie pociągniesz za długo - stwierdził.

- Zacznie to do mnie docierać dopiero po fakcie - stanął przed swoim blokiem. - szybko..

- Uznaj to za akt dobroci, że cię odprowadziłem, a teraz wybacz, ale za 30 minut zaczynam pracę, więc rozumiesz.

- Dziękuję! I przepraszam za to, że musiałeś mnie odprowadzić..

- Do zobaczenia, Naruto - pomachał blondynowi na pożegnanie, jeszcze przez moment wpatrywał się w jego sylwetkę, aż nie znikła z jego pola widzenia. Dopiero wtedy zaczął ospale wchodzić po schodach dopóki nie wszedł na swoje piętro, przekręcił klucze w drzwiach i prędko wszedł do mieszkania.

- W końcu, ciepły dom - uśmiechnął się słabo, po dwóch kwadransach siedział wtulony w koc przeglądając social media, dochodziła piąta trzydzieści, a o trzynastej miał się stawić pod galerią.

Gdyby był świadomy tego kogo spotka w tej galerii najpewniej nie opuściłby swojej kawalerki cały dzień.
_______________________________________________

Piąty rozdział! Ja lecę już spać bo jestem padnięta, więc tylko tradycyjnie:

- Jak podobał się rozdział?

- Miłego czytania kochani!

Cierń miłości || SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz