Rozdział 17

12 2 18
                                    

"Przepraszamy, zaszła pomyłka..." - zacząłem czytać nieoczekiwany SMS.

"... Nadawca poprzedniej wiadomości pomieszał dwie sprawy. U Pana nie znalazł się żaden świadek, sędzia działał zgodnie z prawem. Według decyzji sądu zostaje pan zamknięty w domu na rok. Pański syn zostanie przeniesiony do domu dziecka.
Pozdrawiamy i jeszcze raz przepraszamy."

Stałem jak wryty. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. "Przecież ja nic nie zrobiłem" - wyszeptałem. "Nic nie zrobiłem!" - wybuchnąłem z wściekłości. Zobaczyłem Kacpra schodzącego ze schodów. Podszedł do mnie i pociągnął za moją marynarkę. Zapytał, czy coś się stało. " Nie mogę dotrzymać obietnicy" - odpowiedziałem.

Bez chęci do życia zadzwoniłem do swojej przyjaciółki.
- Halo? - powiedziała zaraz po odebraniu.
- Pomylili się. Zamkną mnie w domu na rok. Zaopiekuj się Kacprem, proszę. Zostań jego mamą. Nie wiem, czy po tak długiej rozłące dam radę spojrzeć mu w oczy.

Zamknąłem się w sypialni. Siedziałem bez ruchu, patrząc w jeden punkt na ścianie. W ten sposób przebrnąłem przez 7 godzin cierpienia.

Następnego ranka usłyszałem dzwonek domofonu.
- Halo? - zapytałem cicho.
- Dzień dobry, jestem z opieki społecznej. Przyszłam zabrać pana syna. - powiedziała tajemnicza istota ludzka. Wpuściłem ją do domu bez słowa.

Poprosiłem Kacpra o spakowanie swoich rzeczy do dużej walizki. Chłopiec że łzami w oczach pobiegł do swojego pokoju. Zostałem z kobietą sam na sam. Wpatrywałem się w podłogę. Postanowiłem zapytać ją, czy życzy sobie coś do picia. Podziękowała, lecz  ja byłem spragniony. "Zaraz wrócę" - powiedziałem. Zacząłem iść w stronę kuchni. Kobieta zrobiła krok w bok, dając mi przejść.

Nalałem sobie wody do granatowej szklanki. Wracając, zauważyłem syna dźwigającego walizkę i duży plecak. Byłem zaskoczony, że pakowanie się zajęło mu aż tak mało czasu.

Pani kazała mi podpisać dokumenty i zabrała chłopca. Moje ostatnie spojrzenie w jego stronę było ponure. Próbowałem wymusić  uśmiech, lecz nie wychodziło mi to. Kacper nie był szczęśliwszy. Obaj nie mogliśmy uwierzyć, że spotkało nas coś takiego.

Dwie godziny później przyszli policjanci. Wytłumaczyli, że będą czuwać pod moim domem, bym z niego nie wychodził. Raz dziennie będą mnie odwiedzać by sprawdzić jak sobie radzę. Kazali mi również wybrać osobę, która będzie przywozić mi zakupy. Podałem nazwisko Rudej i zamknąłem drzwi na klucz.

W ten sposób straciłem sens życia. Byłem załamany. Kiedy emocje opadły, stało się coś, po czym musiałem zbierać się ponownie.











Zostań Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz