Rozdział 21

9 1 1
                                    

Wyrwałem się z transu. Zobaczyłem  godzinę, była 22.57. Miałem jeszcze dużo czasu, lecz czekał mnie ciężki dzień. Ruda poprosiła mnie o powrót do biura. Odmówiłem. Nie chcę się tam pokazywać. Muszę więc zająć się Kacprem pod jej nieobecność. 

Postanowiłem więc jeszcze trochę popisać. Ustawiłem budzik na północ, by przespać się choć kilka godzin. Zafascynowany rozpoczętym wątkiem napisałem: 

"Klub informatyczny uwazaliśmy za najlepszy wybór w naszym życiu. Zaprzyjaźniliśmy się z resztą członków. Często pomagali nam w lekcjach. Pan Henryk również był dla nas miły. Po kilku zajęciach byliśmy już w czołówce kółka.

Pewnego razu, jak co wtorek (?) weszliśmy do sali informatycznej. Pan Henryk już tam na nas czekał.

- Słuchajcie chłopcy - zaczął, uśmiechając się - jako, iż wiele się już nauczyliście, chciałbym, żebyście stworzyli projekt na przyszły tydzień. Powinien składać się z dwóch części. Pierwszą zrobicie na komputerze i wyślecie mi na e-maila. Druga część będzie pisemna. Bardzo proszę o przyniesienie mi wydruku.

Skończył, po czym spojrzał nam w oczy. Po chwili ciszy zgodziliśmy się na wykonanie pracy. Mężczyzna podał nam temat.

Po zajęciach zamieniliśmy kilka słów ze starszymi kolegami. Umówiliśmy się na spotkanie w domu Jana. Miało  odbyć się wieczorem.

Po całym dniu męczenia się w szkole poszedłem do Jana. Jego dom nie był kolorowy jak zawsze - kwiaty zwiędły. Bardzo się zdziwiłem. Przecież jego mama od zawsze kochała kwiaty. Nie było możliwości, że tak poprostu przestała o nie dbać. Coś się stało. Byłem tego pewny. Zaplanowałem więc rozmowę na ten temat z chłopakiem.

Jan zapewne wypatrzył mnie przez okno, ponieważ wybiegł przed furtkę. Kiedy byłem blisko, otworzył ją, wpuszczając mnie na posesję.

- Dzień dobry! - powiedziałem głośno, wchodząc do domu. Czekałem na odpowiedź.
- Nikogo nie ma - uświadomił mi ukochany.
- Yhm - mruknąłem - idziemy do twojego pokoju?
- Tak, jasne. Chodź. - odpowiedział, wchodząc na schody. Poszedłem za nim.

Zaczęliśmy pracę nad projektem. Uzgodniliśmy, że najpierw zajmiemy się częścią komputerową. Tekst jakoś się ogarnie.

Projekt strony (bo to właśnie robiliśmy) zajął nam ponad 7 godzin. Kiedy zauważyłem, że zostało kilka minut do północy, postanowiłem u niego spać.

Całą noc zajęło mi zrozumienie, jaki jestem głupi. O 4 nad ranem musiałem sprintować do domu po podręczniki. 

- Teraz wysyłamy projekt? - zapytał Jan przed wyjściem do szkoły.
- Nie, zapisz to na pulpicie, jeszcze coś poprawimy i wyślemy w weekend.
- Ok.

W poniedziałek (?) również się spotkaliśmy. Sprawdziliśmy projekt, wydrukowaliśmy tekst i wysłaliśmy maila. Dostaliśmy odpowiedź zwrotną
"Chłopcy, oszukaliście mnie" "

Budzik zadzwonił.

Zostań Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz