Tydzień później, z samego rana obudziło mnie słońce. Pozostałe cztery dni maja zapowiadały się dobrze. Wstałem i zszedłem do kuchni. Przeszukałem lodówkę i szafki nad zlewem by znaleźć składniki na śniadanie. Niestety nic nie znalazłem. Musiałem wybrać się do sklepu. Sprawdziłem, czy Kacper śpi. Siedział na łóżku, więc powiedziałem mu, że wychodzę.
Założyłem bluzę i podszedłem do półki, na której leżały klucze. Popatrzyłem na kalendarz. Nagle cały pobladłem. Już dzisiaj mieli zabrać mi syna. Akurat w tamtej chwili dostałem SMS-a z informacją, że list z decyzją przyjdzie do mnie po 16. Zostało mi tylko 10 godzin normalnego życia.
W sklepie nie spotkałem zbyt wielu osób, większość Brytyjczyków jeszcze spała. Na szczęście znalazłem idealne produkty do przygotowania posiłku. Wyszedłem z budynku zadowolony.
Kacper stwierdził, że nigdy nie jadł lepszego śniadania. Poczułem ból w środku. "Chyba muszę przeprowadzić z synem kolejną ważną rozmowę" - pomyślałem. Szkoda mi było tak dzielnego chłopca.
-Kacper... Muszę ci coś powiedzieć. - zacząłem, wzbudzając zainteresowanie pięciolatka - Tata wpadł w małe kłopoty i... grozi mu więzienie.
- Ale nic się nie stanie? - zapytał. Zacząłem żałować, że mówię mu to w tej chwili.
- Mają cię zabrać do domu dziecka.
- Co? Ale... Ale ja nie chcę! Wiele razy opowiadałeś mi, jak źle mają dzieci tam mieszkające. Czy jest szansa, żebym tam nie trafił?
- Nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, pełen rozpaczy - Nie mam pojęcia, jak cię ochronić. Przepraszam.Zamknąłem się w sypialni i zacząłem płakać. Chciałem natychmiast coś sobie zrobić. Nie pomagało wino ani środki uspokajające. Jedynym moim wyjściem był dziennik. Może duch Jana pozwoli mi zachować chłodną głowę?
"Piękne czasy dzieciństwa były już za nami. Dla mnie i Jana zaczynał się nowy rozdział w życiu. Liceum. Coś, przed czym wszyscy nas ostrzegali. Czy będzie aż tak źle? Tego dowiedzieliśmy się w bardzo krótkim czasie.
Mając świetne wyniki z egzaminów, postanowiliśmy zapisać się do tego samego liceum w Warszawie. Mieliśmy wiele opcji, lecz w końcu zdecydowaliśmy się na profil informatyczno - matematyczny. Pomagając sobie nawzajem mogliśmy przebrnąć przez wszystko.
Jak się okazało, w naszej nowej klasie było wiele miłych osób. Poznawaliśmy je podając się za przyjaciół. Tak było lepiej.
Poziom nauczania również był imponujący. Mieliśmy miłych nauczycieli, którzy w bardzo prosty sposób tłumaczyli nam wszystkie zagadnienia. Nasz wychowawca był jednym z najlepszych informatyków w Polsce. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy chodzić do tej klasy."
Z transu wyrwała mnie Ruda, dzwoniąca do mnie od dziesięciu minut. Gdy odebrałem, zaczęła mówić szybciej niż zwykle.
- Szymon, mam plan! Jeśli zabiorą ci Kacpra, mogę go adoptować! Będziesz się z nim widywać!
Byłem w szoku. Jakim cudem na to nie wpadłem? Przystałem na jej propozycję i podziękowałem.Spojrzałem na ogromny zegar w holu. Wskazówki wskazywały 18.20. To oznaczało, że najważniejszy dla mnie list leży w skrzynce pocztowej od dwóch godzin.
Wybiegłem przed dom z kluczykiem. Ledwo włożyłem go w dziurkę. Kiedy mi się udało, zobaczyłem, że list już tam jest. Zaniosłem go do domu i wziąłem się za otwieranie. Nie trwało to długo, ponieważ prawie codziennie muszę otwierać koperty z gratulacjami lub zaproszeniami. Wyjąłem kartkę papieru. Nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem.
CZYTASZ
Zostań
RomansaTRWA KOREKTA Po śmierci ukochanego, Szymon załamuje się. Postanawia więc napisać w pamiętniku o ich wspólnych chwilach. Nie jestem zbyt dobrym pisarzem, nie hejtuj. Rozdziały będą pojawiały się dość często.