Rozdział VI: Chłopaki nie płaczą

4.1K 263 353
                                    

Siedziałem na Historii Magii. Myślami ciągle wracałem do blondyna. Do jego rozciętej wargi, włosów, rozpiętej koszuli. Wczoraj, kiedy skończyliśmy oglądać film pogodziłem się ze swoim zauroczeniem. Gdybym zakochał się dwa lata temu wypierałbym to. W czasie wojny jednak Draco znalazł schronienie w Zakonie Feniksa i przeszedł na dobrą stronę. Zmienił się. Nie był dupkiem, nie wyzywał wszystkich, był normalnym nastolatkiem. Nie miałem powodu, aby się na siłę odkochiwać.

Bardziej ciekawiło mnie dlaczego tak się stało. Dlaczego niby ze wszystkich to musiał być on. I szczerze nie doszedłem do tego, bo za każdym razem jak chciałem o tym pomyśleć do głowy wpadał mi jego obraz. Byłem wtedy zgubiony w dwie sekundy.

A to co się działo, kiedy był koło mnie... Nie wiem czy to mój mózg go idealizuje, czy dopiero teraz dostrzega jak wygląda naprawdę, ale kurde! Jak można być tak przystojnym?! Przez niego na serio zacząłem mieć kompleksy. Nie że ich nie miałem, ale teraz wszystko było we mnie nie tak. Muszę przestać z nim przebywać, bo zaraz...

-Ej Potter- cholera.

-Słucham?- odwróciłem się do stojącego nade mną blondyna.

-Nie mów słucham, bo Draco cię wy...- zaczęła Parkinson zawieszając się na ramieniu chłopaka. Ten zakrył jej buzię zanim zdążyła dokończyć. Zmarszczyłem brwi.

-Spotkamy się dzisiaj dopiero po kolacji?- zapytał siłując się z Pansy.- Mam kilka ważnych rzeczy do załatwienia- powiedziawszy to uśmiechnął się pod nosem. To sprawiło, że straciłem na chwilę orientację. Nie wiedziałem co się dzieje, były tylko jego usta.- Potter?

-Tak- powiedziałem jak nieprzytomny nawet nie pamiętając pytania.

-Okej, dzięki.- Puścił dłoń z ust dziewczyny i skrzywił się.- Czy ty ją polizałaś?!- krzyknął odwracając się do wyjścia.

-Możliwe- uśmiechnęła się i podskoczyła. Cały czas obserwowałem każdy ich ruch. Malfoy właśnie otarł rękę o sweter, a ślizgonka pochyliła się nad jego uchem.- Idziesz na randkę z Potterem?

***

Wracając z kolacji Syriusz minął mnie na korytarzu. Był to korytarz podejrzanie blisko naszej sali, gdzie oglądaliśmy film. Puścił do mnie oczko i już wiedziałem, że nie chcę tam wchodzić. Wiedziałem że to co tam znajdę przejdzie moje wszelkie oczekiwania. Więc czekałem pod nimi, aż wreszcie na horyzoncie pojawiła się blondwłosa postać.

-Ej, czego nie wchodzisz?- zapytał.- Zamknięte?- wzruszyłem ramionami.

-Nawet nie chciałem sprawdzać- odparłem.

-Co jest?- wydał się zmartwiony. Ten ton wychodzący z jego ust był tak rzadki i przyjemny...

-Syriusz odpowiada za naszą salę i...- zatrzymałem się na sekundę.- Puścił mi oczko jak szedłem w tą stronę.

-Em, okej? Boisz się, że będzie tam bomba? Mam cię ochronić?- zapytał kładąc swoją rękę na moim ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz.

-Nie masz mnie bronić.- Chciałem brzmieć groźnie, jednak widząc minę wyższego, wiedziałem że mi to nie wyszło.- Po prostu nie byłem mentalnie na to przygotowany. Tam może być wszystko.

-Rozumiem.- Wyprostował się tym samym zabierając dłoń.- A teraz jesteś przygotowany?

-Myślę, że tak.

-No to zapraszam- ślizgon machnął ręką otwierając tym samym drzwi. Wpuścił mnie pierwszego, a ja ominąłem go modląc się w myślach.

Pomieszczenie było przygaszone, ale to żadna nowość. Przez chwilę myślałem, że nic się nie zmieniło, ale potem spojrzałem na podłogę. Zatrzymałem się gwałtowanie i czułem, jak Malfoy robi to samo. Na podłodze w miskach leżały banany i brzoskwinie. Istny podtekst. Zakląłem w myślach.

Netflix and Chill | Drarry | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz