17 czerwca 201x
Jimin rzadko chodził na imprezy. Nigdy nie należał do żadnego grona nastolatków, z którym mógłby się bawić, gdyby tylko naszła go ochota na chwilę zapomnienia. Zresztą, Jimin nigdy nie należał do żadnego innego grona - zawsze był sam. W szkole, w domu, na placu zabaw. Nie miał rodzeństwa ani przyjaciół. Z czasem zdążył się do tego przyzwyczaić, chociaż mniej więcej raz do roku przychodził moment w którym Park pragnął coś zmienić. Wychodził wtedy z domu, oczywiście bez wiedzy matki, i szedł prosto do pierwszego lepszego klubu. Czasem jakiś napalony gość postawił mu drinka, licząc na to, że pijanego Parka łatwiej mu będzie zaciągnąć do toalety na szybki seks, ale Jimin zawsze go rozczarowywał - po jakimś czasie po prostu znikał bez słowa, nierzadko zostawiając drugiego faceta z twardym problemem w spodniach. Kilka komplementów, którymi mężczyźni zawsze go obsypywali, budziło w nim tego nieśmiałego, niepewnego chłopaka, którego za każdym razem próbował zostawić w domu.
Bo skoro już jako dziecko tak często był oceniany jako gorszy i nieidealny, to jak komentarze pijanych w trzy dupy goryli z baru mogły poprawić mu humor?
Jeśli już miał wybierać, to faktycznie wolał domówki. Tam chociaż z widzenia kojarzył ludzi, między którymi się obracał. Ze szkoły, z miasta, z jakichś dodatkowych zajęć. Czuł się trochę bezpieczniej z tą świadomością, nawet jeśli było to złudne.
Ten wieczór należał właśnie do tych nielicznych, podczas których Jimin postanawiał, że w końcu wyjdzie do ludzi i nie będzie przejmował się ani jednym spojrzeniem rzuconym w jego stronę. W końcu udało mu się napisać wszystkie egzaminy końcowe i był niemal pewien, że wyniki zadowolą jego matkę. Mógł się teraz trochę rozerwać. A że padło na imprezę u jakiegoś znajomego ze szkoły, to była zupełnie inna sprawa.
Tak czy siak, domówka u Jamesa z okazji rozpoczęcia wakacji kręciła się w najlepsze, a Jiminowi powoli zaczynało kręcić się w głowie od nadmiaru alkoholu i tanecznych wyzwań. Zawsze był dobrym tancerzem, lubił to robić, a dzisiaj miał wyjątkowo dużo konkurentów do miana króla parkietu, dlatego nie próżnował, za co jego ciało najpewniej jutro odwdzięczy mu się okropnymi zakwasami.
Mimo, że nie chciał, to i tak widział, jak ludzie na niego patrzyli. Na jego jasne, farbowane włosy, ładną twarz, wąską talię, kształtną pupę i zgrabne nogi. Był na tyle pijany, że nawet go to satysfakcjonowało. Niech patrzą i mu zazdroszczą. Płakać będzie, jak już wytrzeźwieje i dotrze do niego, że prawdopodobnie ich oceniające spojrzenie nie krzyczało "11 na 10".
Czy był w tym momencie płytki? Może. Niezbyt go to obchodziło. Nie zamierzał przejmować się zdaniem innych osób, a przynajmniej nie teraz. To nie oni od dziecka musieli znosić zachcianki jego matki, która wystawiała go w konkursach piękności jak psa. To nie oni byli przebierani za dziewczynkę i rugani za każde najmniejsze potknięcie. To nie oni nigdy nie zostali pochwaleni za to, że byli mądrzy, kulturalni, czy zabawni. To nie u nich od zawsze liczył się tylko wygląd. To nie w nich ciągle doszukiwano się wad. To nie oni poświęcili całe swoje dzieciństwo, by ostatecznie zostać z niczym.
Bo wystarczył tylko jeden bunt, żeby Jimin stracił całą uwagę swojej matki.
Tylko jeden raz odmówił jej ponownego przebrania go za dziewczynę i od tamtej pory kobieta jedynie ciągle stawiała mu nowe wymagania, które musiał spełniać, żeby mieszkać pod jej dachem. Wraz z ostatnim startem w konkursie, skończyły się słodkie zdrobnienia, skończyła się jej matczyna miłość. Były tylko nakazy i zakazy, za którymi Jimin próbował nadążyć, a niekoniecznie miał na to siłę i ochotę.
Na takich imprezach, jak ta, pozwalał sobie zwolnić, upodlić się alkoholem, dać się komuś pocałować, a nawet zarzygać temu komuś buty kilka minut później. Marzył o tym, żeby w końcu ktoś go podziwiał, zapragnął dotknąć, chwalić, całować, pieprzyć. Cokolwiek, byle Jimin mógł zapomnieć, że tak naprawdę nawet we własnych oczach był nikim.
CZYTASZ
Supine | Vmin
FanfictionO Jiminie, który chce szaleć oraz o Taehyungie, który ma marzenia, a Jimin jest jednym z nich. Czyli o tym, jak zakompleksiony chłopak dostaje szansę, żeby wyrwać się ze swojego ograniczonego przez matkę świata i pojechać w trasę z zespołem swojego...