13 lipca 201x
Jimin był przekonany, że każdy kolejny festiwal, na którym mieli się pojawić, będzie podobny do Welcome to Rockville, dlatego czuł się kompletnie oszołomiony po pierwszej dobie na Aftershocku.
To nie tak, że nie spodziewał się, że "największy rockowy festiwal" nie będzie większy od poprzedniego. Jednak mimo tej świadomości, powierzchnia festiwalu, pola namiotowego, parkingu oraz przede wszystkim ilość ludzi już pierwszego dnia festiwalu przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Gdyby nie to, że w czwartek, po rozłożeniu się i dogadaniu szczegółów dzisiejszego występu Bulletproof Boys z obsługą, chłopaki zgodnie stwierdzili, że nie powinni szaleć, żeby nie grać koncertu na kacu, Jimin najpewniej już miałby dość.
Jedyną pozytywną rzeczą, jaka towarzyszyła mu, od kiedy dotarli na Aftershock, a nawet już nieco wcześniej, była nieustająca adoracja, jaką urządzał mu Taehyung. Seokjin miał rację, jak zwykle zresztą, bo wokalista dosłownie oszalał jeszcze bardziej na punkcie Parka, dzięki jego nowym, płomienistorudym włosom. Dosłownie nie odstępował Jimina na krok, ciągle przy okazji przypomniając mu, jak obłędnie wyglądał w tym kolorze.
Nawet fakt, że jechali już na własny koncert, żeby przygotować się za sceną i dopiąć wszystko na ostatni guzik, nie przeszkadzał Taehyungowi w klejeniu się do Jimina, kiedy siedzieli obok siebie w vanie. Park trzymał głowę na ramieniu wokalisty, trochę przysypiając. Mimo wszystko na polu namiotowym nigdy nie było cicho, więc nie dane mu było się wyspać. Kim natomiast obejmował go ramieniem, delikatnie gładząc jego policzek i co jakiś czas składając pocałunki na rudych włosach Jimina. Hoseok, który siedział za nimi, już z dwa razy w ciągu tak krótkiej przejażdżki narzekał pod nosem na ich "migdalenie się", ale wokalista nic sobie z tego nie robił, nie mając zamiaru tracić ani chwili, którą mógł poświęcić swojemu chłopakowi.
- To już jutro, hyung! Chyba dzisiaj nie zasnę z tego wszystkiego - szczebiotanie podekscytowanego Jeongguka niosło się echem po samochodzie, a sam Jeon niespokojnie wiercił się na miejscu pomiędzy Hoseokiem i Yoongim, spoglądając to na jednego to na drugiego, mimo że to z Minem rozmawiał o nadchodzącym występie jego ulubionego zespołu.
- Wiem, Ggukie, mówisz mi to już jakiś dziesiąty raz - przyznał Min z pobłażliwym uśmiechem, postanawiając delikatnie zmierzwić basiście włosy. - Zresztą, dzisiaj też słabo spałeś.
- Ah, faktycznie - młodszy oblał się rumieńcem i uśmiechnął niewinnie, ale mimo to nie stracił rezonu. - Ale to nieważne, hyung! Myślisz, że uda nam się wkręcić na backstage, skoro w tym roku też tutaj gramy?
- Mam wrażenie, że jarasz się tymi chińskimi dziewczynkami bardziej niż własnym koncertem na Aftershocku - wtrącił się w końcu Jung. - Co jest z tobą nie tak?
- Hyung, przecież dobrze wiesz, że są z Japonii - mruknął Jeon, wydymając słodko usta, na co Hoseok uniósł jedną brew, jakby chciał się z nim podroczyć albo faktycznie mu nie dowierzał. - Poza tym, to nie tak, że się nie cieszę naszym występem! To dla nas duży sklep milowy*! Ale to też pierwszy raz, kiedy będę mógł zobaczyć Babymetal na żywo i, o matko, tak bardzo chcę, żeby było już jutro!
- Chyba chodziło ci o kamień milowy, Ggukie - poprawił go Yoongi, ale Jeongguk był zbyt przejęty wizją nadchodzącego show Babymetal, żeby przejmować się językową usterką. - I myślę, że może uda nam się jakoś wślizgnąć za scenę.
*milestone - milestore
- Byłoby ekstra! Na zdjęcia nie ma co liczyć, ale gdyby chociaż mi się podpisały na płycie, którą specjalnie ze sobą zabrałem, to już byłoby coś. Ostatnio widziałem też nagrania z jakiejś nowej piosenki, którą grają na razie tylko na koncertach i jeszcze nie jest oficjalnie wydana, i, rany, jest obłędna, prawie nauczyłem się już słów! - kontynuował niezrażony basista, na co Yoongi zaśmiał się pod nosem, dając chłopakowi wygadać się, żeby później mógł się skupić na grze.
CZYTASZ
Supine | Vmin
FanfictionO Jiminie, który chce szaleć oraz o Taehyungie, który ma marzenia, a Jimin jest jednym z nich. Czyli o tym, jak zakompleksiony chłopak dostaje szansę, żeby wyrwać się ze swojego ograniczonego przez matkę świata i pojechać w trasę z zespołem swojego...