Uwaga! Rozdział zawiera sceny przemocy i molestowania seksualnego!
30 czerwca 201x
Taehyung przetarł oczy dłonią, mając wrażenie, że mu się przed nimi troiło. Zaciągnął hamulec ręczny i zaraz odetchnął z ulgą, opadając w fotelu kierowcy kompletnie bez życia. Prowadził przez ostatnie sześć godzin bez przerwy, w międzyczasie grzęznąć we wszystkich możliwych korkach. Naprawdę cieszył się, że w końcu dotarli do Horizon City, a raczej na jego obrzeża, gdzie mieli przenocować. Nawet jeśli miasteczko leżące praktycznie na granicy Teksasu z Meksykiem nie zapowiadało się na najspokojniejsze miejsce na nocleg.
Kim rozejrzał się po parkingu małego motelu, pod którym się zatrzymał. Wszyscy oprócz niego i Jimina, który nawigował go przez większość drogi, zdążyli już wysiąść z vana, zbierając swoje rzeczy i krzątając się wokół auta. Promienie zachodzącego słońca rozmywały się wokaliście przed oczami, a on sam już nie był pewien, czy to przez zbyt długie siedzenie za kierownicą, czy może po prostu światło tak odbijało się od szyby.
- Wszystko w porządku? - spytał cicho Jimin, kładąc swoją dłoń na dłoni Tae, która wciąż spoczywała na drążku zmiany biegów.
Kim przekręcił głowę tak, by móc patrzeć na Parka, który nieco przejął się dramatyczną pozą wokalisty. Naprawdę wyglądał, jakby umierał, a to nigdy nie był dobry znak.
- Po prostu jestem zmęczony i potwornie głodny - odparł z uśmiechem Taehyung, czując dziwne rozczulenie na myśl o tym, że jego chłopak się o niego martwił.
Jego chłopak. To brzmiało cudownie.
Taehyung nie mógł przestać się uśmiechać za każdym razem, kiedy spoglądał na Jimina. Cieszył się, że ich relacja w końcu oficjalnie weszła na ten tor. Do tego Jimin najprawdopodobniej też traktował go poważnie, skoro wystraszył się tego, że Tae mógł jedynie się nim bawić. Kim nie wyobrażał sobie scenariusza, w którym tylko korzystałby z uczuć blondynka, żeby przeżyć wakacyjny romans, ale nie mógł mieć Jiminowi za złe, że tak o nim pomyślał. W końcu Taehyung nie był dobry w rozmawianiu i nie postawił sprawy jasno, więc Park mógł się spodziewać po nim wszystkiego.
Jimin z kolei, widząc, jak bardzo Tae cieszył się z ich związku, nie miał serca powiedzieć mu, że tak naprawdę nie wiedział, czy powinni być razem. Owszem, lubił Taehyung, uwielbiał z nim przebywać i, zważając na to, jak krótko się znali, ufał mu niemal za bardzo, ale wciąż to wszystko działo się dla niego za szybko. Nie licząc tego, że poznali się jako małe dzieci, tak naprawdę spotkali się dwa tygodnie temu. Może i Taehyung wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, bo chłopaki często nazywali go beznadziejnym romantykiem, ale Park zwyczajnie bał się tego, na co się zgodził, nawet jeśli czuł, że z dnia na dzień faktycznie zakochiwał się w Tae.
- Ej, gołąbeczki! - krzyknął na nich Seokjin, który bez pardonu otworzył drzwi od strony kierowcy, będąc gotowym wyjąć Taehyunga z vana ręcznie, jeśli byłoby trzeba. - Wysiadać, raz, raz. Chcemy coś zjeść i iść spać, jutro znowu ruszamy w drogę.
- Mhm, racja. W motelu podają kolację? - spytał Tae, powoli wytaczając się z auta. Zachwiał się, gdy tylko postawił obie stopy na parkingu, ale szybko odzyskał równowagę, zbywając pomocną dłoń Seokjina machnięciem ręki.
- Wątpię, żebyśmy się jeszcze doprosili o resztki z obiadu - powiedział Namjoon, który nagle pojawił się obok Jimina. - Zresztą, raczej się nimi nie najemy.
- W pobliżu jest jakaś restauracja? - zapytał Park, oglądając się na dźwiękowca.
- Pytaj Google Maps.
CZYTASZ
Supine | Vmin
FanficO Jiminie, który chce szaleć oraz o Taehyungie, który ma marzenia, a Jimin jest jednym z nich. Czyli o tym, jak zakompleksiony chłopak dostaje szansę, żeby wyrwać się ze swojego ograniczonego przez matkę świata i pojechać w trasę z zespołem swojego...