VIII - To była wspólna decyzja

51 3 0
                                    

Była noc, padał deszcz, przez który ledwo widziałam cokolwiek przez szybę, jechaliśmy starym golfem, w radiu lamentował Ed Sheeran. Zapytałam Rafała, czy chce kawy, ale pokręcił głową, nie spuszczając oczu z jezdni. Wzruszyłam ramionami i napiłam się łyczka. Nie chciałam zasnąć, żeby on nie zasnął za kierownicą. Więc ciągle go zagadywałam. Spuściłam wzrok, żeby pogrzebać w torebce i znaleźć gumę do żucia. Kiedy się podniosłam, zobaczyłam tylko ogromne światła tuż przed nami. Wrzasnęłam. Rafał gwałtownie odbił w prawo. Zacisnęłam powieki.

Poczułam jak pas mocno wbija mi się w żebra. Następne co pamiętam to potworny ból na całej twarzy. Chyba leciała mi krew z nosa. Szybko odsunęłam poduszkę powietrzną, żeby zobaczyć, czy Rafał jest cały. Ale nie znalazłam go. A lewa połowa auta była złożona jak harmonijka. Wyszamotałam się z pasa i rzuciłam się do tyłu. Zobaczyłam krew, a potem...

Obudziłam się roztrzęsiona w swoim bezpiecznym łóżku. Byłam cała spocona i nie mogłam powstrzymać płaczu.

Tak było, kiedy pierwszy raz przyśniła mi się śmierć Rafała.

– Spokojnie Jagoda – powiedziałam do siebie – Golf już dawno jest na złomie, to tylko zły sen.

Wiedziałam, że jest środek nocy, ale sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do mojej przyjaciółki, Ali. Może mi to kiedyś wybaczy.

– Halo? – Odezwała się zaspana.

– Cześć – wydukałam – przepraszam, że dzwonię teraz.

– Coś się stało? – Zapytała poirytowana.

– Miałam okropny sen. Najgorszy. Najbardziej drastyczny, jaki tylko możesz sobie wyobrazić.

Siedziałam już na łóżku i przytulałam misia.

– Czy śniła ci się śmierć Rafała? – Zapytała, czytając mi w myślach.

Wybuchnęłam płaczem.

– Jagoda! To sen! Nic takiego się nie wydarzy! – Zaczęła przekrzykiwać mój wybuch.

– Ale... ja nie chcę się z nim rozstawać.

Już tłumaczę. W przypadku moich byłych chłopaków nasze rozstania następowały po tym, jak we śnie dowiadywałam się o ich śmierci albo widziałam jak umierają. Jeden umarł na raka, drugiego zastrzelono. Nigdy nie mijało więcej czasu niż tydzień, a związek przechodził do historii.

– To tylko sen kochanie. Zadzwoń do niego. – Poradziła mi Ala.

Może miałam odrobinę paranoję. A moja przyjaciółka widocznie bardzo chciała wrócić do spania.

– Tak zrobię. Dzięki za rozmowę. – Powiedziałam, mając nadzieję, że brzmię wystarczająco wściekłe.

Ale ona mruknęła tylko coś w stylu "mhmm".

Rozłączyłam się i zaczęłam zastanawiać się, gdzie zrobiłam błąd, że czeka mnie to rozstanie. To wszystko przez tego cholernego Erasmusa. Albo nie! To wszystko wina Małgorzaty. To ona od początku przewidywała najgorsze. Dlaczego muszę stracić chłopaka? I to po tym, jak zaczęliśmy mówić sobie, że się kochamy. I po tym, jak uznałam, że mogłabym się z nim zestarzeć, mimo że bywa zarozumiałym palantem. I po tym, jak się okazało, że jego umiejętności w łóżku (czy dowolnymi innym miejscu) nie są ani trochę przereklamowane. Nie po tym, jak naprawdę polubiłam jego rodzinę i jego psa. I zaprzyjaźniłam się z Oskarem. Chyba że to nie ja popełniłam błąd. Może to jego wina. Pewnie miał lub będzie miał jakąś inną babę.

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz