XVIII - Szczęśliwego Nowego Roku

39 2 4
                                    

Przez ostatni dzień starego roku nie robiłam absolutnie nic. Powoli zapuszczałam korzenie na moim łóżku. Na szafce nocnej miałam wodę i coś do chrupania, na wyciągnięcie ręki miałam także pilot do telewizora i laptopa. Zaległam w barłogu, pogrążona w pustce. Chciałabym móc powiedzieć, że rozmyślałam albo wspominałam. Ale nic z tych rzeczy. Ja po prostu leżałam, rozpłakać się nie potrafiłam, a o żadnym konstruktywnym myśleniu nie było nawet mowy. Dopiero pod wieczór, kiedy za oknami słychać było coraz więcej petard, postanowiłam wreszcie zrobić cokolwiek. Wstałam z łóżka i rozłożyłam sobie matę do ćwiczeń. Usiadłam wygodnie i skupiłam się na mięśniach dna macicy. Przez około 20 minut wykonywałam zalecone ćwiczenia. A potem wróciłam do łóżka. Zrobiłam coś produktywnego, więc mogłam wylegiwać się do woli. Nie miałam żadnego problemu z tym, że był sylwester i powinnam z kimkolwiek go świętować. Było mi naprawdę wszystko jedno. Poza tym i tak nie miałabym się z kim spotkać.

Małgorzata zajęta była małym synkiem. Ala była za granicą i od dawna była odcięta od moich życiowych rewelacji. Bartek pewnie był w jakimś klubie. Piotr i Filip na pewno poszli gdzieś razem. A partner mojego przyjaciela z całą pewnością nie ucieszyłby się na mój widok. Maciek i Kasia pewnie byli ze znajomymi w swoim wieku. Poza tym gdyby Maciek wiedział o wszystkim, przestałby ze mną rozmawiać. Solidarność w tej rodzinie była silniejsza niż nawet najszczersza sympatia. Mogłabym przeżywać, że jestem sama w nowy rok, ale nie robiło to na mnie wrażenia.

Sięgnęłam po notes i długopis, żeby wypisać sobie cele albo chociaż hasło na 2020 rok. Cokolwiek, co pomoże mi się na czymś skupić. Ale jedyne słowo, a raczej imię, jakie przychodziło mi do głowy to Karolina. To jej miał być poświęcony kolejny rok. A potem następne lata. Dziecko było spełnieniem moich marzeń. Kiedyś powtarzałam sobie, że chcę zajść w ciążę. I proszę, stało się. W gratisie otrzymałam też nienajgorszy pakiet genów. Pewnie w banku spermy nie zaproponowaliby mi nic lepszego. W końcu dobry wzrok, wzrost powyżej przeciętnej, wysoki iloraz inteligencji i brak obciążeń genetycznych to prawdziwa rzadkość w dzisiejszym świecie.

Miałam tylko szczerą nadzieję, że moje życiowe zawirowania nie wpłynęły niekorzystnie na rozwój mojej córeczki. Bo nie zapewniłam jej atmosfery, jaką powinna mieć według wszystkich książek, które przeczytałam. Starałam się, ale nie mogłam wyłączyć swoich emocji i lęków.

Chciałam poczekać do północy, żeby obejrzeć pokaz sztucznych ogni. Ale kiedy tylko spróbowałam włączyć sylwestrowy program, miałam ciarki wstydu i wyłączyłam telewizor. Ułożyłam się wygodniej na łóżku i niedługo później odpłynęłam.

Pierwszy stycznia spędziłam bardzo podobnie. Z tą tylko różnicą, że puszczałam sobie smutne filmy, żeby wreszcie trochę popłakać. Ale nawet to nie pomogło. Byłam wyprana z emocji.

Wspaniały początek roku, prawda? Biorąc pod uwagę wszystko, co zdążyło się w tym roku wydarzyć na świecie, 2020 zapowiadał się rewelacyjne.

Drugiego stycznia postanowiłam wyprać wreszcie pościel. Nie pachniała już za ładnie, oględnie mówiąc. Wzięłam prysznic dla odświeżenia się, pierwszy raz od paru dni umyłam włosy i zamówiłam jedzenie, bo prowiant od Bożeny zdążyłam już przejeść. Wyciągnęłam z szafy świeżą pościel i założyłam na łóżko. Po obiedzie wyszłam do sklepu, żeby kupić jakieś dekoracje do dziecięcego pokoiku. Kupiłam kilka ramek na zdjęcia w różnym rozmiarze, kolorowe światełka, naklejki i kilka zabaweczek do zawieszenia na łóżeczku. Powoli dochodziłam do siebie.

Wróciłam do domu i ułożyłam nowo zakupione dekoracje w pokoiku. Zastanowiłam się, czy wieszać już jakieś zdjęcia, ale nawet nie wiedziałabym, które mam powiesić. Gdzieś głęboko w jakiejś teczce miałam schowane stare zdjęcia z Rafałem. Ale raczej głupio byłoby mi je tam wieszać.

Znowu tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz