20. I need you here...

399 19 1
                                    

Obudziłam się na kanpie w salonie i od razu przypomniało mi się to wszystko... sprawcą tego całego "przedstawienia" była osoba, którą kocham z którą mam DZIECKO. Obawiam się, że jak tak dalej będzie strace i jego i tą małą istotkę znajdujęcą się w moim brzuchu. Co za kretyn jak on mógł mi coś takiego zrobić?! Leżałam pogrążona w swoich nieprzewidywalnie dołujących myślach, zaczęłam płakać w poduszkę, po ciuchu aby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi, ale tak na prawde marzyłam o tym aby rozbeczeć się jak mała dziewczynka.

Usłyszałam jego kroki, schodził na dół. Wcisnęłam głowę w poduszkę i próbowałam udawać, że śpię. Nie jestem dobrą aktorką, gdy tylko chłopak zjawił się w salonie zaczęłam ryczeć.

- Dlaczego nie spałaś ze mną? - powiedział z troską odnajdując mnie na kanapie.

Nic nie powiedziałam, ukryłam głowę w poduszkę i ryczałam dalej.

- Liss, dlaczego płaczesz? - dotknął mojego ramienia, a ja natychmiastowo go odepchnęłam.

- Nie dotykaj mnie!  - wysyczałam przez zęby. - Odejdź!

- Co Ci się stało?... Nie poznaje Cię?

Podniosłam się szybko z kanapy i stanęłam na przeciwko Niall'a, byłam cała zapłakana, miałam rozczochrane włosy i czułam się jak śmieć.

- Co?! - wykrzyczałam - Ty mnie nie poznajesz, to ja Ciebie nie poznaje?!

- O co Ci chodzi? - Czy on aż tak się wczoraj narąbał, że nic nie pamięta? - Możesz mówić ciszej łeb mi pęka.

- Nie! Będę robiła co mi się żywnie spodoba! - wywrzeszczałam mu prosto do ucha.

- Zamknij się! - chłopak wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć - Co Cię opętało!

- Ty! - pchnęłam mocno chłopaka, na chwilę się zachwiał jednka później ponownie wrócił do swojej złej maski.

- Nie pozwalaj sobie! - złapał mnie mocno za nadgastek i szybko go wykręcił, poczułam ogromny ból, nogi się podemną ugięły i upadłam na podłogę.

- Jak ty możesz? - wyszeptałam gdy tylko póścił moją rękę. - Proszę Cię... odejdź... proszę...

Jedyne o czym teraz marzyłam to samotność, z dała od problemów, agresywnych partnerów, zrąbanej przyszłości z dzieckiem i facetem, którego kocham. Ta miłość jest w stu procentach toksyczna, wyżerajaca każdą moja pozytywną komórkę ciała. To... coś... stało się pare godzin temu a już sprawiło spustoszenie w moim biednym organiźmie. Poczułam przeszywający ból w podbrzuszu, jakby nagle ktoś uderzył mnie dwutonowym młotem. Boże! Zwijajac się w kulkę powoli opadałam na podłogę, nie chciałam wzywać pomocy, ale... musiałam inaczej bym tu zdechła.

- Niall! - wywrzeszczałam resztkami sił.

Po paru sekundach przybiegł chłopak.

- Dzwoń po pogotowie - ledwo dokończyłam ostatnie słowo, ponieważ zaczęłam wrzeszczeć z bólu.

Niall bez jąknięcia zadzwonił po karetkę, za pare minut mieli się tu zjawić zapewnił mnie, a potem podniósł z podłogi i umiejscowił na kanapie. Sam ukucnął przy mnie i złapał mnie za rękę, wbiłam mu paznokcie w dłoń oddając cały swój ból na niego.

- Spokojnie. - pocałował mnie w główę - wszystko będzie dobrze.

Nie będzie! Nie wytrzymam już dłużej zaraz tu umre z bólu  - pomyślałam.

***

Obudziłam się w szpitanej sali, okropnie kręciło mi się w głowie. Po paru sekundach po mojej głowie przebiegły ostatnie zdarzenia, Niall, karetka, jakiś lekarz, milion twarzy ze szpitala. Czy... czy ja straciłam dziecko?... Natychmiast chwyciłam się za brzuch i poczułam lekki ból. Mimo wszystkich kroplówek i leków wszystko mnie bolało. Dlaczego nikogo przy mnie nie ma?... Gdzie jest Niall?... miliony pytań błądziły po mojej głowie. Leżałam i patrzyłam przez duże okno w sali, cóż nic więcej mi nie pozostało jak leżeć i czekać. Z mojego ekscytującego zającią wyrwała mnie jakaś pani doktor.

Pani Sipson, była piękną długowłosą blondynką, włosy miała spięte w idealnego koka który znakomicie pasował do jej zawodu, właśnie tak wyobrażam sobie każdą panią ginekolog.

- Dzień dobry - powiedziałam i lekko uniosłam się w górę na co moje ciało natychmiastowo zaprotesowało dając mi pożadnego kopniaka.

- Dzień dobry. - odpowiedziała obdarowywujac mnie ciepłym uśmiechem

- Czy... Co z dzieckiem? - odpowiedziałam z rozpaczą w głosie

Twarz ginekolożki nagle posmutniała, zrozumiałam co to znaczy.

- Alice - zaczęła ostrożnie - gdy do nas przyjechałaś było już za późno na ratowane dziecka jedyne co mogliśmy zrobić to ratować ciebie. - spuściła głowę w dół.

Obwróciłam głowę w drugą stronę i zaczęłam płakać, co ja gadam zaczęłam wyć. W ciągu pary godzin całe moje ustatkowane życie lego w gruzach, znów wszystko się spieprzyło. Kurwa, dlaczego to zawsze mnie spotyka, dlaczego?

- Czy jest tutaj mój narzyczony? - wypowiedziałam ostatnie słowo jakby było przeklęte.

- Tak, czeka przed salą - powiedziała obojętnie

- Czy może go pani poprosić tutaj?

- Tak oczywiście - po tych słowach wyszła, a po chwili przyprowadziła Niall'a.

Wyglądał okropnie, był cały zapłakany, miał na sobie przypadkowo narzucone na siebie ubrania i rozczochrane włosy.

- Alice... - powiedział skanując całe moje ciało gdy zostaliśmy sami.

- Nic nie mów. - wybełkotałam przez płacz - Po prostu tu przyjdź.

Tak, to przez niego straciłam dziecko, tak, to on mnie pobił, ale potrzebowałam go teraz jak nigdy.

Niall usiadł na krześle znajdującym się obok łóżka i złapał mnie mocno za rękę, gdy tylko poczułam jego doyk zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Chłopak przestraszył się i puścił moją dłoń, szybko ją odnalazłam i ścisnęłam najmocniej jak potrafię.

- Dlaczego taki jesteś? - powiedziałam gdy tylko lekko się uspokoiłam

- Co ja Ci zrobiłem tamtej nocy? - był wścikły sam na siebie, to wypisane na jego twarzy.

- Zepchnąłeś z łóżka. Uderzyłeś w twarz. Rzuciłeś o ściane. I nazwałeś... dziwką - za każdym razem robiłam parosekundową przerwę. - Tylko najgorsze jest, że Ci zaufałam a potem znów poczułam się jak ta Alice związana i otłumaniona od uderzenia w głowę, poczułam się jak nikt... jak śmieć

Nie wytrzymałam znów zaczęłam beczeć. Musiałam mu to powiedzieć prosto w twarz inaczej nigdy bym się z tym nie pogodziła. Jest jeden problem ja nadal go kocham, mimo wszystko nadal znaczy dla mnie bardzo dużo.

_________________________________________________________

Biedna Liss :( (czy ja tego już nie pisałam w poprzednim rozdziale xD)

Hazz miał racje YEAH!

Pewnie coś jeszcze wstawie dzisiaj

You want me | N.H | pl |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz