Obudziłam się na kanpie w salonie i od razu przypomniało mi się to wszystko... sprawcą tego całego "przedstawienia" była osoba, którą kocham z którą mam DZIECKO. Obawiam się, że jak tak dalej będzie strace i jego i tą małą istotkę znajdujęcą się w moim brzuchu. Co za kretyn jak on mógł mi coś takiego zrobić?! Leżałam pogrążona w swoich nieprzewidywalnie dołujących myślach, zaczęłam płakać w poduszkę, po ciuchu aby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi, ale tak na prawde marzyłam o tym aby rozbeczeć się jak mała dziewczynka.
Usłyszałam jego kroki, schodził na dół. Wcisnęłam głowę w poduszkę i próbowałam udawać, że śpię. Nie jestem dobrą aktorką, gdy tylko chłopak zjawił się w salonie zaczęłam ryczeć.
- Dlaczego nie spałaś ze mną? - powiedział z troską odnajdując mnie na kanapie.
Nic nie powiedziałam, ukryłam głowę w poduszkę i ryczałam dalej.
- Liss, dlaczego płaczesz? - dotknął mojego ramienia, a ja natychmiastowo go odepchnęłam.
- Nie dotykaj mnie! - wysyczałam przez zęby. - Odejdź!
- Co Ci się stało?... Nie poznaje Cię?
Podniosłam się szybko z kanapy i stanęłam na przeciwko Niall'a, byłam cała zapłakana, miałam rozczochrane włosy i czułam się jak śmieć.
- Co?! - wykrzyczałam - Ty mnie nie poznajesz, to ja Ciebie nie poznaje?!
- O co Ci chodzi? - Czy on aż tak się wczoraj narąbał, że nic nie pamięta? - Możesz mówić ciszej łeb mi pęka.
- Nie! Będę robiła co mi się żywnie spodoba! - wywrzeszczałam mu prosto do ucha.
- Zamknij się! - chłopak wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć - Co Cię opętało!
- Ty! - pchnęłam mocno chłopaka, na chwilę się zachwiał jednka później ponownie wrócił do swojej złej maski.
- Nie pozwalaj sobie! - złapał mnie mocno za nadgastek i szybko go wykręcił, poczułam ogromny ból, nogi się podemną ugięły i upadłam na podłogę.
- Jak ty możesz? - wyszeptałam gdy tylko póścił moją rękę. - Proszę Cię... odejdź... proszę...
Jedyne o czym teraz marzyłam to samotność, z dała od problemów, agresywnych partnerów, zrąbanej przyszłości z dzieckiem i facetem, którego kocham. Ta miłość jest w stu procentach toksyczna, wyżerajaca każdą moja pozytywną komórkę ciała. To... coś... stało się pare godzin temu a już sprawiło spustoszenie w moim biednym organiźmie. Poczułam przeszywający ból w podbrzuszu, jakby nagle ktoś uderzył mnie dwutonowym młotem. Boże! Zwijajac się w kulkę powoli opadałam na podłogę, nie chciałam wzywać pomocy, ale... musiałam inaczej bym tu zdechła.
- Niall! - wywrzeszczałam resztkami sił.
Po paru sekundach przybiegł chłopak.
- Dzwoń po pogotowie - ledwo dokończyłam ostatnie słowo, ponieważ zaczęłam wrzeszczeć z bólu.
Niall bez jąknięcia zadzwonił po karetkę, za pare minut mieli się tu zjawić zapewnił mnie, a potem podniósł z podłogi i umiejscowił na kanapie. Sam ukucnął przy mnie i złapał mnie za rękę, wbiłam mu paznokcie w dłoń oddając cały swój ból na niego.
- Spokojnie. - pocałował mnie w główę - wszystko będzie dobrze.
Nie będzie! Nie wytrzymam już dłużej zaraz tu umre z bólu - pomyślałam.
***
Obudziłam się w szpitanej sali, okropnie kręciło mi się w głowie. Po paru sekundach po mojej głowie przebiegły ostatnie zdarzenia, Niall, karetka, jakiś lekarz, milion twarzy ze szpitala. Czy... czy ja straciłam dziecko?... Natychmiast chwyciłam się za brzuch i poczułam lekki ból. Mimo wszystkich kroplówek i leków wszystko mnie bolało. Dlaczego nikogo przy mnie nie ma?... Gdzie jest Niall?... miliony pytań błądziły po mojej głowie. Leżałam i patrzyłam przez duże okno w sali, cóż nic więcej mi nie pozostało jak leżeć i czekać. Z mojego ekscytującego zającią wyrwała mnie jakaś pani doktor.
Pani Sipson, była piękną długowłosą blondynką, włosy miała spięte w idealnego koka który znakomicie pasował do jej zawodu, właśnie tak wyobrażam sobie każdą panią ginekolog.
- Dzień dobry - powiedziałam i lekko uniosłam się w górę na co moje ciało natychmiastowo zaprotesowało dając mi pożadnego kopniaka.
- Dzień dobry. - odpowiedziała obdarowywujac mnie ciepłym uśmiechem
- Czy... Co z dzieckiem? - odpowiedziałam z rozpaczą w głosie
Twarz ginekolożki nagle posmutniała, zrozumiałam co to znaczy.
- Alice - zaczęła ostrożnie - gdy do nas przyjechałaś było już za późno na ratowane dziecka jedyne co mogliśmy zrobić to ratować ciebie. - spuściła głowę w dół.
Obwróciłam głowę w drugą stronę i zaczęłam płakać, co ja gadam zaczęłam wyć. W ciągu pary godzin całe moje ustatkowane życie lego w gruzach, znów wszystko się spieprzyło. Kurwa, dlaczego to zawsze mnie spotyka, dlaczego?
- Czy jest tutaj mój narzyczony? - wypowiedziałam ostatnie słowo jakby było przeklęte.
- Tak, czeka przed salą - powiedziała obojętnie
- Czy może go pani poprosić tutaj?
- Tak oczywiście - po tych słowach wyszła, a po chwili przyprowadziła Niall'a.
Wyglądał okropnie, był cały zapłakany, miał na sobie przypadkowo narzucone na siebie ubrania i rozczochrane włosy.
- Alice... - powiedział skanując całe moje ciało gdy zostaliśmy sami.
- Nic nie mów. - wybełkotałam przez płacz - Po prostu tu przyjdź.
Tak, to przez niego straciłam dziecko, tak, to on mnie pobił, ale potrzebowałam go teraz jak nigdy.
Niall usiadł na krześle znajdującym się obok łóżka i złapał mnie mocno za rękę, gdy tylko poczułam jego doyk zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Chłopak przestraszył się i puścił moją dłoń, szybko ją odnalazłam i ścisnęłam najmocniej jak potrafię.
- Dlaczego taki jesteś? - powiedziałam gdy tylko lekko się uspokoiłam
- Co ja Ci zrobiłem tamtej nocy? - był wścikły sam na siebie, to wypisane na jego twarzy.
- Zepchnąłeś z łóżka. Uderzyłeś w twarz. Rzuciłeś o ściane. I nazwałeś... dziwką - za każdym razem robiłam parosekundową przerwę. - Tylko najgorsze jest, że Ci zaufałam a potem znów poczułam się jak ta Alice związana i otłumaniona od uderzenia w głowę, poczułam się jak nikt... jak śmieć
Nie wytrzymałam znów zaczęłam beczeć. Musiałam mu to powiedzieć prosto w twarz inaczej nigdy bym się z tym nie pogodziła. Jest jeden problem ja nadal go kocham, mimo wszystko nadal znaczy dla mnie bardzo dużo.
_________________________________________________________
Biedna Liss :( (czy ja tego już nie pisałam w poprzednim rozdziale xD)
Hazz miał racje YEAH!
Pewnie coś jeszcze wstawie dzisiaj
CZYTASZ
You want me | N.H | pl |
Fanfic"- Dlaczego mi to robisz? - Ponieważ każdego dnia pragnę Cię coraz mocniej. - To dlaczego pozwoliłeś mi odejść?" Alice po rozstaniu z Niallem pozbierała się w sobie i rozpoczęła nowe życie u boku kolejnego mężczyzny. Dziewczyna pogodziła się ze stra...