Nienawidzę szkoły.
Nie budynku i też nie przez znajomych. Znajomi to chyba jedyny powód, dla którego tam chodzę.
Przeszkadza mi tylko taka jedna osoba...
Wredna, ciekawska, blondwłosa i niestety nieziemsko przystojna osoba. Adrien, pieprzony Agreste.Sama nie wiem jak ja mogłam się w nim kiedyś kochać na zabój. Ostatnio zmienił się we wnerwiającego małego potworka.
Szkoda, że nie ma przy mnie Aly'i. Ona potrafiłaby mu się postawić.
Jakieś pół roku temu wyjechała razem z Nino do Hiszpanii. Jak widać spodobało się im. Postanowili się tam osiedlić. Był to dla mnie cios, ale uszanowałam ich decyzję. Kocham moich przyjaciół, chociaż niestety kontakt nam się urwał.Na Lukę też nie mogę liczyć. Ostatnio jest bardzo nerwowy. Nie chcę, żeby przez takie błachostki ze mną zerwał. Wolę mu o tym narazie nie mówić.
- Marinette, spokojnie... - wyszeptała mi Tikki prosto do ucha. Wbiegłam po schodkach na górę rzucając przy tym plecakiem o ścianę.
Adrien stwierdził, że przezabawnym żartem będzie zabranie mi kapelusza, w którym byłam dziś w szkole. Śmiał się ze mnie. Dziś było bardzo gorąco, ale nie wiadomo czemu - w mojej klasie nie jest popularne noszenie nakryć głowy i okularów przeciwsłonecznych, a żadna zasada tego nie zakazuje.
Chciałam przełamać lody. Ubrałam mój ulubiony, słomiany kapelusz, który zwykle nosiłam tylko na wakacjach. Nie był jakiś niesamowicie dziwny - kapelusz jak kapelusz.
Blondyn postanowił mi go zwinąć na drugiej przerwie. Jakby tego było mało - chodził w nim do końca dnia. Nawet na lekcjach go nie ściągał. Kilka razy próbowałam mu go odbić, ale on jest za wysoki. Myślałam, że mi go odda pod koniec dnia, ale tego nie zrobił.
- To nie było zabawne, Tikki! To, że się zaśmiał nie robi z tego od razu żartu! To podchodzi pod kradzież! - wykrzyczałam w stronę kwami przebierając się z eleganckiego stroju szkolnego w dresy, które znalazłam przy szafie.
- Odda ci go jutro... Jeśli nie to pójdziesz do dyrektora. - zaproponowała moja przyjaciółka.
Ja tylko westchnęłam w jej stronę.
- Mam go dosyć.
- Widzę. - zakończyło kwami.Tikki wyglądała jakby była świadkiem błędu, ale nie takiego normalnego. Zachowywała się jakby coś poszło nie tak w całej historii świata, a ona nie mogła nic z tym zrobić. Dlaczego Adrien ma dla niej tak wielkie znaczenie? Jest niemiły i go nie lubię. Dziwne. Na przykład Chloe oraz Lili też nie lubię, ale kwami nie ma z tym problemu.
Wdrapałam się na łóżko i położyłam się na plecach.
- Gwiazdy już wyszły. - powiedziałam z nagłym spokojem.
- Powinnaś się przewietrzyć. Ja kładę się spać.
- Dobranoc, Tikki... - wyszeptałam, a potem posłuchałam jej rady.Na balkonie było chłodno. Chyba po takim upale zbierało się na deszcz. Zgarnęłam z leżaka jakąś bluzę i zarzuciłam ją na siebie. Stanęłam przy barierce.
Między ciemnymi chmurami, które zbliżały się w moją stronę było wyraźnie widać gwiazdy i księżyc. Złość powoli ze mnie zchodziła.
Zaczęłam rozglądać się na boki. Dachy paryskich mieszkań nie były zbyt ciekawe, ale nagle coś przykuło moją uwagę.
Szkoła.
Na szkole stała jakaś ciemna postać również wpatrzona w księżyc.
No któż to może być?- Psst! - na ten dźwięk, człowiek odwrócił się w moją stronę.
Zaczęłam machać do niego ręką.- Marinette... - chłopak wskoczył na mój dach i ucałował mnie w dłoń z szarmanckim uśmiechem na twarzy.
- Kiedy my się ostatnio widzieliśmy, Czarny Kocie? - zapytałam ironicznie.
CZYTASZ
🐞Miraculous : from wedding to wedding
FanfictionZatroskana kontaktem ze znajomymi Marinette otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na ślub dawnych przyjaciół. Życie ponownie nabiera barw. Jak potoczy się historia, gdy losowi będzie przeszkadzał pewien... niebieskowłosy chłopak. Adrienette, Mari...