- Adrien? - wyszlochałam. - Jesteś jeszcze na statku? Mógłbyś do mnie przyjść? Nie dobrze się czuję po tym jak Luka...
- Marinette, chyba nie powinniśmy się przyjaźnić... Ja... Przepraszam, to dla twojego dobra. - usłyszałam w słuchawce.
Chwilę potem chłopak się rozłączył. Nie dowierzałam w to, co się właśnie stało. Telefon wypadł mi z ręki na ziemię. Z oczu wypływało mi coraz więcej łez.
Ja głupia myślałam, że się zmienił...
Załamana ruszyłam w stronę domu ledwo utrzymując się na nogach. Płacz zmarnował moje ostatnie siły. Upadłam na kolana tuż przed wejściem do parku.
- Niedoceniana Marinette... - usłyszałam głos dorosłego mężczyzny. - Wystawili cię. Nie jesteś głupia - jesteś mądrzejsza i silniejsza od nich. Pozwól, że ci pomogę... W zamian proszę tylko o drobną przysługę. Miraculum Biedronki i Czarnego Kota...
Słowa przytłaczały mnie z każdej strony. Wszystko bolało mnie jak cholera. Złapałam się za głowę. Jeśli się zgodzę ból ustanie? Nie! Nie mogę tego zrobić Paryżowi... Nie mogę... Nie...
- Masz moje słowo, Władco Ciem...
Zamiast bólu poczułam ulgę i chęć zemsty. Ponownie powstałam, po czym zaczęłam zmierzać w stronę statku rodziny Couffaine.
_____________
Z daleka można było usłyszeć głośną muzykę. Wybiegłam z tamtąd zapłakana, a oni wciąż się bawili? Nawet nie zauważyli, że mnie nie ma!
Użyłam jednej ze swoich nowych mocy i zwróciłam ich uwagę trzęsącą się łodzią.
Od razu się spłoszyli. Niektórzy krzyczeli, a inni próbowali uciec. Nic z tego - i tak ich znajdę.
- Marinette? - usłyszałam zdziwiony głos obu chłopaków którzy mnie zawiedli.
- Wy dwaj! Dorwę was! - oznajmiłam głośno wskazując na Adriena i Lukę.Najpierw ruszyłam w stronę niebieskowłosego. Nagle zrobił coś czego się szczerze nie spodziewałam. Myślałam, że schowa się pod pokładem lub wybiegnie z łodzi, ale on zanurkował. Rzucił się za burtę.
Spokojnie, mi się nie śpieszy. Kiedyś będzie musiał wypłynąć. Za ten czas poszukam Adriena. Zaczęłam się rozglądać dookoła. Cholera! Ten też mi zwiał.
- Kogo szukasz, Marinette? - usłyszałam za plecami. - To do ciebie nie podobne.
Na dachu siedział rozczarowany Czarny Kot.
- Nie nazywaj mnie tak! Już nie jestem Marinette! - krzyknęłam z wściekłością.
- Pozwól mi ci pomóc... - zaczął.Zanim dokończył cisnęłam nim w pobliski murek. Moi bliscy mnie zawiedli. On też by to zrobił prędzej czy później. Nie ma co zwlekać.
- Biedronko? Szybko! Potrzebuję pomocy. Gdzie jesteś? - zadzwonił do swojej partnerki. Głupi kotek.
- Twoja Pani nie odbierze. Marnujesz czas. - wystawiłam broń prosto w jego stronę.
- Jak to? Co jej zrobiłaś? - spytał poddenerwowany, próbując się wygrzebać z resztek muru.- „Co ja jej zrobiłam"? Co Władca Ciem jej zrobił! Na szczęście on jeden zauważył moje cierpienie! Co? Nie poznajesz mnie, Kiciu? - zaśmiałam się złowieszczo.
Czarny Kot poderwał się z ziemi. Zaczął zwiewać w drugą stronę, ale od razu popędziłam za nim. W mgnieniu oka znaleźliśmy się nad parkiem koło mojego domu.
Tikki prawdopodobnie musiała usłyszeć z mojego pokoju cały ten zament. Wyleciała i cała zmartwiona w sekundę znalazła się obok Czarnego Kota.
Po chwili rozmawiania z nim podleciała do mnie.
- Mari... Spokojnie, wyciągniemy cię z tego. Proszę posłuchaj mnie...Coś mnie zmuszało do pozbycia się jej. Niestety była kwami, więc nie mogłam jej uderzyć.
Uświadomiłam sobie co zamierzała. Szybko rozejrzałam się dookoła siebie.
Nie ma go.
Kryła Czarnego Kota.
CZYTASZ
🐞Miraculous : from wedding to wedding
FanfictionZatroskana kontaktem ze znajomymi Marinette otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na ślub dawnych przyjaciół. Życie ponownie nabiera barw. Jak potoczy się historia, gdy losowi będzie przeszkadzał pewien... niebieskowłosy chłopak. Adrienette, Mari...