Przyjrzałam się Kotu.
- Hmm... Strzelam! Trzy tygodnie? - odpowiedział i usiadł na leżaku za mną.
- Blisko. Trzy tygodnie, cztery dni i szesnaście godzin.
- Aż tak dokładnie to liczysz? - zaskoczył się.
- A tak jakoś wyszło. - wymusiłam na sobie uśmiech.- Coś nie tak? - blondyn zauważył mój słaby humor.
- Miałam okropny dzień. Nie dość, że Luka jest na mnie zły - nie wiem za co, to jeszcze ten idiota, Adrien z mojej klasy zabrał mi mój ulubiony kapelusz! - wyrzuciłam z siebie.Czarny Kot dawno mnie nie odwiedzał. Byłam dumna z tego, że nie ważne jak często się widujemy - zawsze potrafimy gadać jak starzy, dobrzy przyjaciele. Był taki okres, w którym bohater przychodził do mnie codziennie. Robił to regularnie coraz rzadziej, po tym jak Alya i Nino wyjechali. Może dla niego też byli ważni?
-„Idiota"? - przerwał mi Czarny Kot.
- Tak! Wnerwia mnie od dobrego roku! Śmieje się ze mnie i żartuje na mój temat. - wytłumaczyłam. Oparłam się o stojący obok stolik.- Może cię lubi? - w uśmiechu blondyna można było zauważyć smutek.
- Mhm, napewno. Jak mi jutro nie odda mojej własności to idę do dyrektora. Osoba, która kogoś lubi się tak nie zachowuje...Na myśl przyszedł mi Luka. Wychodzę trochę na hipokrytkę. Dalej wierzę w to, że ma tylko gorszy czas w życiu.
Twój chłopak by cię nie okłamywał, Marinette. - usłyszałam głos w głowie.
- A jaka jest w takim razie, taka osoba? - Czarny Kot stanął przede mną.
- Emm... No nie wiem, może nie zabiera czyichś rzeczy bez pytania? Nie jest wredna? Nie wyśmiewa się z osoby, którą lubi? Mogę tak wymieniać w nieskończoność. - odpowiedziałam skubiąc paznokieć.- A jak powinna się zachowywać? - Czarny Kot zaczynał być coraz bardziej ciekawski.
- Co cię to tak nagle interesuje? Każdy ma inne preferencje, nie da się tego ubrać w słowa.- Jakie są twoje? - zakończył pytanie swoim typowym, flirciarskim uśmiechem. Oparł się na swoim kocim kiju i skierował wzrok prosto na mnie.
- Emm... - do głowy wpadł mi pomysł. - Idealny chłopak powinien przychodzić do mnie rano, najlepiej tak żeby mnie obudzić... powinien chociaż raz ze mną zatańczyć w świetle księżyca, a oświadczyć się musi na czubku Wieży Eiffla! - zaczęłam koloryzować moje potencjalne wymagania.
Tak naprawdę, wystarczyłby mi chłopak, który jest lojalny i szczery. Kota nie powinny interesować moje preferencje. Dobrze wie, że mam chłopaka, którego... kocham.
- Wysoko mierzysz. Luka zrobił wszystko z podanej listy? - zapytał prześmiewczo.
Tym pytaniem mnie zagiął.- Jeszcze nie... Możemy nie rozmawiać o Luce?
- Jeśli nie chcesz... - wymruczał.
Oboje podeszliśmy do barierki. Tym razem byliśmy nieco bliżej siebie niż przedtem.Na nasze głowy zaczęły spadać pierwsze krople deszczu. Czym prędzej wbiegliśmy pod nieduży daszek nad balkonem. Była to jedynie ochrona leżaka, więc naprawdę musieliśmy się ścisnąć, żeby się zmieścić.
- Uwielbiam deszcz. - stwierdziłam, opierając się o ramie mojego gościa. On zrobił to samo.
- Ja też. Najlepsza pogoda do całowania się. - wypalił jakby nigdy nic.- Co?
- Hm? Nigdy nie całowałaś się w deszczu? To jedna z najbardziej romantycznych rzeczy jakie przeżyłem. - rzekł pochylając głowę, żeby spojrzeć mi w oczy.Na myśl znowu przyszedł mi Luka, który nigdy tak nie zrobił. Wyobrażam sobie jakie to musi być cudowne uczucie.
- Nie.
- Żałuj. Nie wiesz co tracisz.
- Żałuję... i wiem co tracę...Czarny Kot zamilkł. Chyba miał nadzieję, że odbiorę to jako żart, ale ja wzięłam to na poważnie. Przykro mi, że Luka nigdy tego nie zrobił i pewnie też nie zrobi.
CZYTASZ
🐞Miraculous : from wedding to wedding
FanfictionZatroskana kontaktem ze znajomymi Marinette otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na ślub dawnych przyjaciół. Życie ponownie nabiera barw. Jak potoczy się historia, gdy losowi będzie przeszkadzał pewien... niebieskowłosy chłopak. Adrienette, Mari...