Rozdział 6

118 3 0
                                    

Po gali nie mogłam przespać nawet pół nocy, ciągłe nawracające wspomnienia przejęły mój umysł. Rano spałam sobie smacznie do momentu w, którym do mojego pokoju weszła pokojówka ze śniadaniem. Przetarłam oczy przechodząc do siadu w tym momencie kobieta wyszła a ja zostałam sama. Moją uwagę zwróciła zgięta w pół gazeta. Wstałam po czym podeszłam do wózka z jedzeniem. Do ręki wzięłam drożdżówkę oraz gazetę, podeszłam do okna prostując zbiór papieru. To co ujrzałam na pierwszej stronie sprawiło, że zakrztusiłam się rogalikiem. ,,Tom Holland w objęciach kobiety" ten nagłówek sprawił, że wybuchłam złością. Położyłam rogalika na tacce po czym natychmiast się ubrałam a były to czarne dresy oraz fioletowa luźna koszulka. Zrobiłam lekki makijaż po czym założyłam buty i chwytając telefon oraz gazetę w rękę wybiegłam z pokoju. Wsiadłam w taksówkę, która ruszyła pod wskazany adres a ja natomiast miałam czas aby związać włosy, tak też zrobiłam wypuszczając dwa cienkie pasemka. Po 15 minutach drogi wysiadłam pod jego domem oczywiście po wcześniejszej zapłacie. W ogrodzie była jego mama więc jak mnie zobaczyła to od razu mnie wpuściła i zaprowadziła mnie do środka. Usiadłam w salonie na jej prośbę i czekałam aż zawoła Toma. Gdy ten przyszedł wstałam pokazując mu gazetę. Od razu było widać, że jest na pełnym kacu po wczorajszej imprezie po czym można było wywnioskować, że wrócił dość późno.

- Możesz mi łaskawie powiedzieć czemu jestem na pierwszej stronie ? - wściekła rzuciłam pytanie w jego stronę. Po chwili do salonu przyszli jego trzej bracia.

- Ja mam wiedzieć ? - powiedział a ja prychnęłam śmiechem. Harry wziął gazetę w swoje ręce a ja popatrzyłam na niego. Chłopak przyglądał i powoli obczajał co wczoraj stało się przed wejściem i dlaczego uciekłam.

- To ty zacząłeś się do mnie lepić wczoraj przed wejściem więc to ty powinieneś się tłumaczyć a nie ja - powiedziałam wracając wzrokiem do Toma.

- Za to ty uciekłaś i zostawiłaś mnie samego - po tych słowach lekko mnie ruszyło. Widziałam jak śmieszyła go ta cała sytuacja. - Ty przestraszyłaś się aparatu ale dobrze rozumiem Cię bo nie chciałaś trafić do gazet - dopowiedział.

- Wiesz co pomyśli o tym moja rodzina jak wrócę do Polski ? Bo wydaje mi się, że raczej nie - usiadłam przemęczona na kanapie.

- Czekaj, czekaj to ty pochodzisz z innego kraju ? - powiedział pytają o odstawiając rękę w moją stronę.

- Nie kuźwa z kosmosu - powiedziałam sarkastycznie, rzucając słowa w stronę chłopaka.

- Dobra już - powiedział ojciec chłopaków, który stał koło nas. Gdy nagle w całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi, popatrzyłam w ich stronę. Tom poszedł na chwilę do innego pomieszczenia natomiast ja ruszyłam za Harrym, który poszedł otworzyć drzwi. W drzwiach stanęła kręcona brunetka, która powoli zaczęła wchodzić do środka, a ja wybiegłam z przedsionka domu zderzając się z nią.

- Przepraszam ! - powiedziałam do dziewczyny i pobiegłam do furtki ogrodzenia. Tylko Harry i Zendaya widzieli jak wybiegłam. Chłopak od razu zawołał brata, który wybiegł za mną. Wyszłam z posesji ruszając w stronę innej dzielnicy. Tom wybiegł za mną a ja gdy tylko go zobaczyłam zaczęłam biec szybciej, zbliżając się do głównej drogi. Popatrzyłam się za siebie wpadając na drogę a za razem w jadące auto.

- Victoria ! - Usłyszałam ostatnie słowo jakie mogłam. Poczułam tylko czyjś dotyk na twarzy. Najbardziej czułam ból, ból lewej ręki która zwisała mi jakby nie miała kości.

Pół godziny później

Po jakimś czasie otworzyłam oczy. Ręka bolała mnie strasznie lecz straszniejsze był widok jakiegoś faceta w białym fartuchu. Odskoczyłam uderzając się w rękę. Syknęłam z bólu patrząc na całą rodzinę Hollandów.

- O boże dziecko - powiedziała wzruszona kobieta. Popatrzyłam na matkę chłopaków. Lekarz założył mi na rękę specjalistyczny rękaw aby ręka nie była zbytnio ruszana. Harry zaprowadził mnie do pokoju gdzie mogłam odpocząć. Nie wiedziałam, że narobię tyle złych rzeczy i namieszam w ich rodzinie.

Spałam tak dobre 2 godziny i gdy się obudziłam koło okna zauważyłam postać. Gdy nagle postać się odwróciła zauważyłam Toma z zaczerwionymi oczami oraz wilgotnymi rzęsami. Popatrzyłam na niego a on tylko poprawił włosy.

- Następnym razem musisz uważać - powiedział dalej stojąc przy oknie. Całą winę zwali na mnie a to przecież nie ja dałam się złapać brukowcowi.

- Teraz mi będziesz mszę świętą prawił ? - powiedziałam cicho prawie , że szepcząc. Popatrzył się na mnie nic nie mówiąc. Chłopak wszedł powoli na łóżko i położył się obok mnie. - Nie zbliżaj się, już dużą krzywdzę narobiłeś - dodałam gdy ten się zbliżył.

- Aż tak się złościsz za tą cholerną gazetę ? - powiedział odwracając głowę w moją stronę. Popatrzył na mnie swoimi brązowymi oczami, które błyskały się od wcześniejszych łez.

- Tom czemu ty nic nie rozumiesz? - powiedziałam załamanym głosem. - To co zrobiłeś na imprezie po gali mogło zepsuć twoje życie, już nie będę mówiła o sobie bo teraz nie chodzi o mnie tylko o ciebie, ok ? - powiedziałam odwracając się do niego plecami.

- Słuchaj nie obchodzi mnie to, że mojej życie się zepsuje, tu chodzi o to jak potraktuje cię rodzina i jak ty będziesz się z tym czuła - odpowiedział po czym wstał i wyszedł zostawiając mnie samą. Spojrzałam tylko na drzwi, które zostały zamknięte.

O chuj on się martwi, martwi bardziej niż o siebie.

Leżałam mając różne myśli. A może on coś do mnie.....nie, nie to tylko zły sen, który po wybudzeniu zniknie na zawsze i oby tak było. Najważniejsze pytanie to co mam teraz zrobić? Mam wstać i iść czy mam tutaj leżeć aż ktoś sam mnie wyprosi? Gdy nagle drzwi się otworzyły powiedziałam nie patrząc kto to.

- Tom nie mam ochoty na dalszą rozmowę - gdy drzwi się zamknęły a osoba została w środku, spojrzałam na nią a moim oczom ukazała się dobra znajoma Toma, Zendaya. Patrzyłam na nią a ona na mnie aż w końcu zaczęła coś mówić.

- Słuchaj małolato, zostaw go w spokoju. On jest mój i nie planuje się z nim dzielić. I jeśli on jest przeciw to go nie słuchaj, ok? - po wygłoszeniu swoich ważnych wiadomości dziewczyna wyszła trzaskając drzwiami. Po chwili usłyszałam ogłuchłe krzyki, których prawie nie słyszałam. Wstałam i ruszyłam w stronę głosów. Weszłam do salonu gdzie siedziała cała rodzina, kłócili się sama nie wiedziałam o co.

- Przepraszam, ale jeśli kłócicie się o mnie to nie musicie bo to i tak nie ma sensu - powiedziałam cicho opierając się o framugę drzwi. Wszyscy spojrzeli na mnie a ja spojrzałam na wszystkich.

- Viki ! - chciał do mnie podejść lecz ja wysunęłam rękę aby tego nie robił.

- Nie Tom, za bardzo wszyscy skupiacie się na mnie, na dziewczynie ze wsi, która jest dla was nieznajomą. Miło z waszej strony lecz czas powiedzieć stop i przestać ciągnąć to dalej. - patrzyłam na wszystkich po kolei. Widziałam ich miny, które i tak były dla mnie bezcenne.

Wzięłam wdech ruszając powoli do wyjścia. Tym razem nie miałam zamiaru uciekać ani się wyrywać, chciałam tylko wyjść jak porządny człowiek z porządnej rodziny. Nikt mnie nie zatrzymywał i to nawet dobrze. Zapewne nie rozstaję się z nimi na długo bo pewnie jutro znów coś się wydarzy pomimo tego, że nie powinno. Wyszłam powoli z posesji a następnie ruszyłam w stronę swojego hotelu.




Witajcie kochani ! Przepraszam, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział ale nie wiedziałam co mam w nim umieścić. Boję się troszkę, że za dużo się dzieje. Jak myślicie ?
Buziaki ! 😘😘



Love Will WinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz