Rozdział IX

170 14 3
                                    

Karę spędziliśmy na odrabianiu pracy domowej. Gdy wyszliśmy Zayn zabrał mnie do parku.

- Tego miejsca nikt nie zna i trudno tutaj dotrzeć wiec możemy tu bez przeszkód ćwiczyć.

- Ok. - odparłam. Staliśmy na małej polanie oddalonej dużo od ścieżki. - Więc co robimy?

- Najpierw unieś tą gałązkę. - wskazał małą gałązkę leżącą obok najbliższego drzewa. Skupiłam się na tej gałęzi podniosłam ją i skierowałam w moją stronę po czym położyłam w mojej ręce.

- Ok. Czyli gałęzi i telefony umiesz podnosić a drzewa? - wskazał ręką duże przewalone drzewo uśmiechając się do mnie. Musiałam się skupić jeszcze bardziej poczułam pot spływający mi z czoła. Nigdy nie ćwiczyłam podnoszenia ciężkich przedmiotów bo niby po co? Po dłuższym czasie przeniosłam i drzewo. - Przenoszenia rzeczy nie musimy ćwiczyć bo umiesz ale blokowania myśli już nie. - Spojrzał się w jeden punkt i po chwili pojawił się tam czerwony duży koc.

- Super!-krzyknęłam. - Nauczysz mnie tak?

- Tak. - uśmiechnął się łobuzersko. - Siadaj. - usiadłam a on zaraz potem. - Pomyśl że tworzysz barierę ochronną myśli.

- A będę umiała czytać i mówić w myślach?

- Mówić tak chyba że ktoś z ludzi ma bardzo mocną barierę ochronną.Ale czytać umieją tylko najlepsi i jest to bardzo niespotykana moc wśród aniołów.

- Aha.- Jak powiedział tak próbowałam zrobić. Moje myśli zostały otoczone fioletową barierą. Tworząc ją zmęczyłam się jeszcze bardziej.

- Dobrze już nic nie słyszę powinnaś ją cały czas utrzymywać jak się przyzwyczaisz to będziesz to robiła nieświadomie. Teraz może...

- Naucz mnie wyczarować rzeczy z niczego. Proszę. - uśmiechnęłam się do niego bałaganie.

- Mmm. To jest na razie za trudne. - zrobiłam smutną minę. - No dobrze ale coś małego. Może kwiat... Lilie?

- Ok. To co mam robić?

- Wyobraź sobie to co chcesz mieć i skup się na jednym punkcie. - zaczęłam myśleć. Wyobraziłam sobie ładną różową lilie. Czułam się coraz bardziej zmęczona. W pewnym momencie zobaczyłam kształt Lili a później całą. Przyleciała do mnie na rękę.

- Jest piękna. - powiedziałam i poczułam jak reszta sił opada ze mnie. - Zayn źle się czuje. - powiedziałam. Przysuną się do mnie szybko.

- Mała co się dzieje? - powiedział szczerze zatroskany. I przeklną pod nosem za swoją głupotę.

- Jestem zmęczona.

- Dobrze wracamy już. - Wstał i podał mi rękę którą chwyciłam. Wstałam i oparłam się na nim.

- Może byśmy jednak zostali chwilę nie dam rady iść.

- Dobrze mała. - położyłam się i oparłam głowę o jego ramię. Zayn wziął włosa który wypadł mi z koka i zaczął go obracać w rękach. Było mi tak wygodnie że zaraz zasnęłam. Obudziłam się pod moim domem w samochodzie Zayna. Właśnie otwierał drzwi o wkładał ręce pod moje kolana.

- Co ty robisz? - spytałam zaspanym głosem.

- Nic myślałem że spisz.

- Aha. - uświadomiłam sobie coś. - Skąd wiesz gdzie mieszkam?

- Wyczytałem w twoim umyśle. Walnęłam go w ramię.

- Ej, za co?

- Za to że czytasz mi w myślach masz tego więcej nie robić.

- Ok. Idziesz czy chcesz tu siedzieć cały dzień.

- Idę. - weszłam z nim do domu i skapnęłam się że jest osiemnasta. Zobaczyłam że w salonie siedzi para z dzieckiem.

- Dzień dobry. - powiedział Zayn.

- Cześć jak coś to jestem na górze. - skierowałam tą wypowiedź do cioci.

- Zjedzcie coś. - powiedziała.

- Ok. Chcesz coś do jedzenia? - powiedziałam się chłopaka gdy szliśmy do kuchni.

- Mhm trochę zgłodniałem. - Szybko zrobiłam tosty. - Chcesz herbatę?

- Mhm. - Gdy czekaliśmy na herbatę do pokoju wszedł mały chłopiec a za nim Alex. Podszedł do mnie.

- Jestes baldzo ładna.

- Dzięki mały.- Uśmiechnęłam się.

- Zośtanieś moją dziewyną?

-Myślę że się spóźniłeś.

- Naplawde. - powiedział smutny. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

- Dobra Alex my idziemy do mnie.

- Ok. - weszliśmy na górę do mojego pokoju.

- Chodź. - wyszłam przez okno z kanapkami i herbatą. Usiedliśmy na dachówkach.

- Ładnie tu. - popatrzył na gwiazdy na niebie.

- Mhm.- wypiłam herbatę. Położyłam się na plecach. Zayn położył się na swoim ramieniu i wpatrywał we mnie.

- Zmęczona?

- Tak. - obróciłam się w jego stronę i położyłam głowę na swoim ramieniu. Byliśmy tak blisko siebie że czułam jego ładny zapach. Dotkną ręką mojego policzka i przybliżył swoją twarz do mojej. Patrzył to w moje oczy to na moje usta. W końcu z łączył nasze usta. Obróciłam się na plecy a on pochylił się nade mną dalej całując. Jego usta znalazły się na mojej szyi. Jęknęłam cicho. Ktoś zapukał w drzwi. Odsunęłam chłopaka od siebie.

- Co chcesz Alex?- powiedziałam śmiejąc się z wchodzącego Alexa. Zayn usiadł przede mną.

- Sorry myślałem że już poszedł.

- Spoko to co chcesz?

- Chciałem się zapytać czy mam rano zaczekać na ciebie.

- Nie ja rano po nią przyjadę. Jak chcesz to możesz z nami jechać. - powiedział Zayn. Byłam lekko zdziwiona jego słowami ale jak po mnie przyjedzie to fajnie.

- Nie dzięki. To pa. - powiedział Alex wychodząc.

- Pa.

- A miałem Ci powiedzieć że na następną muzykę musimy przygotować jakąś piosenkę i ją zaśpiewać. - Spojrzałam na niego przerażona.

- Yy... przy wszyy...stkich? - za jąkałam się. Jest mały problem nie umiem śpiewać i nie to że tylko tak mowie ale tak jest na prawdę.

- Coś się stało?

- Nie umiem śpiewać.

- U spokój się. Jakoś to załatwimy.

- A ty będziesz śpiewać?

- Mhm. Anioły nawet upadłe umieją bardzo ładnie śpiewać.

- Aha.

- Zaśpiewaj mi coś.

- Wstydzę się.

- Na pewno nie jest tak źle.

- Ja okropnie śpiewam.

Perspektywa Adrian:

Zaśpiewała mi piosenkę ellie goulding love my like you do wyszło jej pięknie nigdy nie słyszałem takiego głosu. Kochałem jej głos, kochałem jej słodkie usta i w końcu mogę się przyznać przed sobą że powoli się w niej zakochuje.

- Pięknie może dla innych brzydko śpiewasz ale jeszcze tego nie wyćwiczyłaś anioły muszą bardzo dużo ćwiczyć żeby ich głos usłyszeli przyziemni. - i znów przywarłem do niej ustami. Potrzebuję jej jak tlenu.

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz