1.4

1.2K 67 30
                                    

Ciepły wiatr opatulał swymi powiewami drobne ramiona omegi. Syn bohatera numer jeden siedział na drewnianej ławce przed bramą prowadzącą do liceum UA. Dopiero co skończył własne zajęcia, więc postanowił odwiedzić Bakugo, który kończył lekcje pół godziny po nim.

Heterochromiczne, błyszczące oczy wpatrywaly się w korony rosnących tutaj drzew wiśni. Wiosna minęła, a co za tym idzie - liście nie miały koloru różowego lecz zielony. Mimo tej widocznej zmiany, rośliny wciąż były piękne i godne podziwu. Todorokiemu kojarzyły się z dzieciństwem, a przynajmniej tą lepszą jego częścią. Z uśmiechem wspominał tamten okres, gdy beztrosko siedział na szczycie wiśni rosnącej w jego ogrodzie i czytał potajemnie książki ukradzione z matczynej biblioteki. Teraz wydawało się to tak odległe... Czar prysł w dniu, gdy ujawnił mu się dar. Wtedy wyrok został postawiony.

Niby wszystko wróciło do normy. Jest szczęśliwy, czuje się kochany przez swojego partnera... Ojciec akceptuje jego związek i nie zmusza go do stanięcia w czołówce rankingu. Z mamą też jest już coraz lepiej. Odwiedza ją częściej, zaczyna dogadywać się z nią... Jeszcze trochę i wyjdzie ze szpitala. Mimo tego, wciąż coś mu nie pasowało. To byłoby zbyt proste, gdyby tak nagle jego problemy się skończyły. Więc w czym tkwił kłopot? Szczerze to sam nie wiedział. Może świadomość tego, że jeszcze trochę i założy własną rodzinę. Strach przed tym, że podczas ruji straci nad sobą kontrolę i zaliczy wpadkę. To też możliwe. Za każdym razem jest jakieś ale.

A on chciał jedynaka. Zawsze jakoś tylko to do niego przemawiało. Ze zwykłej ciekawości zobaczyć jak to jest. Nie miał zamiaru bawić się w mamusię. Ciąża będzie dla niego kłopotliwa. Potem jeszcze poród i wychowanie dziecka. Na co to komu? Shoto jest wręcz pewny, że urodził się w złym ciele i powinien być alfą. Zaszła ogromna pomyłka. Ktoś przydzielił mu rolę omegi. Skandal.

Do jego uszu dotarł dzwonek, oznajmiający koniec lekcji. Chłopak uśmiechnął się i wstał, podchodząc bliżej do bramy wejściowej. Ciągnęło go do tego miejsca, bardzo chciałby się uczyć w tak prestiżowej szkole. Ze względu na to, że był omegą, nie został jednak dopuszczony. Po co Japonii bohaterowie, którzy i tak ciągle będą brali macierzyński? Pozostało mu patrzenie z boku. Patrzenie z cienia, jak inni pną się ku sławie i spełnieniu marzeń.

Przez drzwi wyjściowe zaczęła przelewać się fala uczniów, która niczym tsunami opuszczała budynek. Wszyscy wyglądali tutaj tak groźnie. Byli wysocy, dobrze zbudowani i silni. W sumie to nic dziwnego. Spodziewał się takiego widoku, którym szybko został przytłoczony. Cofnął się parę kroków i ścisnął ramię swojej torby, chwytając jej niczym liny ratunkowej. Tyle zapachów... Nie był przyzwyczajony do tego, zazwyczaj brał blokery, które także ograniczały i tłumiły zapach innych oraz jego.

W tłumie starał się wypatrzeć znajomą blond czuprynę, co okazało się trudniejsze niż myślał. Stanął więc z boku i cierpliwie czekał aż część uczniów się rozejdzie. Każdy ilustrował go ciekawskim wzrokiem i wymijał, ewentualnie przystawał, aby przyjrzeć się dokładniej. Omega w takim miejscu nie była częstym zjawiskiem. Zresztą na pewno niejednego kusił swoim truskawkowo-śmietankowym feromonem. Przez chwilę myślał, że spanikuje i ucieknie, jednak dzięki tabletkom na uspokojenie, które wcześniej zażył, obyło się bez nieprzyjemnych sytuacji i ataków paniki.

– Shoto? – czerwonooki chłopak podbiegł do szesnastolatka i zmarszczył brwi, widocznie nie spodziewając się go tutaj. – Co ty tu robisz?

– Cześć – uśmiechnął się w odpowiedzi, odetchnął z ulgą i zbliżył się. Zgodnie z jego domysłami, alfa nie był sam. Jak zawsze towarzyszył mu Kirishima, którego zdążył już trochę poznać, „czarny” i „żółty” koleś, cała różowa dziewczyna oraz spora gromadka niechcianych adoratorek.

Pułapka║bakutodo omegaverseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz