10. Wieniec laurowy.

1.4K 60 17
                                    

Nie wiem dlaczego Theo jeździł tym autem wszędzie, bez strachu, że zacznie padać i wszystko będzie do wymiany. Mimo to, muszę przyznać, mnie też się bardzo ono podobało, chociaż nie gustuję w Mercedesach. Detale na desce rozdzielczej przykuwały wzrok wykończeniem, lakier pomimo wieku wyglądał jak nowy, a siedzenia ze skóry wydawały się być wygodne nawet na dłuższe podróże, jednak nie odważyłabym się na taki zakup, znając bardzo niepewną pogodę Des Moines. Według mnie styl bycia chłopaka bardzo pasował z samochodem, jakby było odwzorowaniem jego duszy oraz tego, co siedzi mu w głowie.

W radiu, które włączył wraz z wjazdem na autostradę, zaczęło grać New Americana Halsey a ja ponownie poczułam się jakbym była main character jakiegoś kiepskiego filmu romantycznego. Ładne auto, przystojny chłopak grający w football, wakacyjny wyjazd i krótka znajomość, z której nie wiadomo co wyniknie, wszystko mogłoby swobodnie posłużyć Netflixowi za scenariusz serialu dla nastolatków. Jednak musiałam pamiętać, że w dalszym ciągu było to moje życie a decyzje przeze mnie podjęte mogą mieć beznadziejne skutki w przyszłości.

tak zwany "efekt motyla"

- Ładnie ci w tej bandanie.- przyznał, przez chwilę na mnie spoglądając.

- Dziękuję.- odpowiedziałam, wystawiając rękę za drzwi auta, aby poczuć na niej opór powietrza.- Myślisz, że twoi znajomi mnie polubią?

- Tak szczerze, nie uprzedziłem ich o przybyciu nowego gościa.- lekko zwolnił skręcając na prawy pas.- Nie mieliby nic przeciwko, jednak wolę ich stawiać przed faktem dokonanym. Chyba spotkamy ich dopiero jutro, bo dojdziemy pod sam wieczór.

- Ale rodziców uprzedziłeś?

- Tak, o to się nie martw.

Droga się wcale nie dłużyła. Czekoladowooki zaczął śpiewać jakieś radiowe hity i chociaż głos miał niezły, totalnie nie potrafił wchodzić w wyższe dźwięki, drażniąc moje uszy. Ja na ogół cały czas słuchałam muzyki, ale kiedy przyszło mi coś zaśpiewać, znałam tylko refreny, nie dorównując czekoladowookiemu w znajomości tekstów. Mimo to przez ponad godzinę dobrze się bawiliśmy, robiąc z siebie totalnych debili, gdy ktoś miał uchylone okno i nas słyszał.

Jadąc gdzieś ze znajomymi zawsze włączaliśmy nasze ulubione kawałki, drąc się na całe gardło. Liam opowiadał jakieś swoje mało śmieszne żarty a Meave rozpychała na tyle, poprawiając rzęsy. Auto Jeremy'ego, pomimo terenowej natury, przy nas stało się chyba bardziej rodzinne. Na pace niezmiennie stała duża torba z kocem, jakimiś resztkami alkoholu z imprez, grami i instaxem dziewczyny, którym robiliśmy zdjęcia. Ponad to zawsze się na niej rozsiadaliśmy, rozdając karty do UNO albo Pokera.

Mercedes Theo był inny. Bardziej elegancki, na którego poleciałaby nie mała garstka dziewczyn. Na pewno nie widziałam w nim grupy nastolatków, wracających ze szkoły, wiozących się nawzajem do szpitala po imprezie, czy jadących nad wodę na tydzień. Ten samochód nie był ani pojemny, ani zbyt rodzinny czy też zdatny do zarysowań, ubrudzeń i zniszczeń jak to nie raz bywało w Jeepie. Bardziej nadawał się na spokojne podróże w ciepłą pogodę, przy starej dobrej muzyce, romantycznej randki lub flexowania się nim przez jakiegoś bogatego, biurowego arystokratę. Fakt, kabriolet miał swoją duszę, skrywał też tajemnicę podobnie do właściciela, ale jego natura mówiła "wolę być seksownym samotnikiem" o ile auto mogło być w jakiś sposób seksowne.

- Witamy w Waukegan.- powiedział chłopak, kiedy o zachodzie słońca minęliśmy znak, wskazujący na wjazd do miasta.- Zwane również Green lub Talk Town, założone w 1829 roku przez  Johna Kinziego i Solomona Juneau. Średnia liczba populacji wynosi około osiemdziesięciu dziewięciu tysięcy ludzi średniej klasy, głównie robotniczej.- wyrecytował definicję rodem z Wikipedii.

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz