22. Chyba nigdy nie będę tak szczęśliwa.

992 41 12
                                    

- Masz jakieś plany? - zapytał Hunter, włączając telewizor w salonie.- Słyszałem, że znowu chcesz gdzieś uciec.

- Jeszcze nie wiem. Zobaczymy co na to rodzice.- chłopak podał mi pada, patrząc wyczekująco.- Ciocia Harry'ego ma willę nad oceanem, jadą na wakacje, a on miałby zająć się domem. Chce nas wziąć ze sobą.

- To jest jeden z tych znajomych Theo? - zapytał po chwili, skupiając się na rozgrywce.- I gdzie dokładnie nad oceanem? - tryb opiekuńczy brat aktywacja.

- Tak, Harry to jeden z nich.- ominęłam drugie pytanie, jednak przeszywający wzrok mojego brata nie dawał mi spokojnie oddychać. Poza tym przeszkadzał w rozgrywce, którą zaczynaliśmy przegrywać.- Davenport... w Kalifornii.

- W Kalifornii?! - podniósł głos zdziwiony, prawie upuszczając pada na podłogę.- Bella ja bym naprawdę wszystkiego się spodziewał, ale Kalifornia? Wiesz ile to kilometrów? Gdyby to ode mnie zależało, nieba bym ci przychylił, ale rodzice mają nieco inne zdanie. Ty naprawdę chcesz jechać tak daleko z osobami, których prawie nie znasz?

- Chcę, ale wiem, co powiedzą rodzice. Theo mi nie odpuści, powiedział, że beze mnie nie jedzie i jak oni się nie zgodzą, on sam pewnie będzie chciał ich przekonać, a tego wolałabym uniknąć.- wyznałam, wiedząc, jak bardzo żenująca byłaby ta sytuacja.

- A musisz im mówić, że to tak daleko?

- Namawiasz mnie do kłamstwa wobec naszych wspólnych rodziców? - zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.- Gdzie jest mój brat? Chcę go z powrotem.- zaśmiałam się.- Nie sądzę, żeby to przeszło, prędzej czy później się dowiedzą. W tej rodzinie nic nie ginie.

- Czego się dowiemy? - do domu weszli rodzice, którzy wrócili z pracy zdecydowanie wcześniej, niż zapowiedzieli. My rozmawialiśmy zdecydowanie głośniej, niż powinniśmy.

Cholera, świetnie. Jak zawsze szczęście mi dopisywało w tym najmniej oczekiwanym momencie, bo co rodzice robili tak wcześnie w domu? Kiedy tylko usłyszałam głos mamy, zrobiło mi się duszno, gorąc rozlał się po ciele, przyprawiając o natychmiastowe mdłości. Zestresowałam się niemiłosiernie, bo nie byłam gotowa, by pytać ich o to już dzisiaj, ale jak miałam to teraz odłożyć? Wszystkie dobre wymówki wykorzystaliśmy z Hunterem do dziesiątego roku życia, więc nic nowego nie przychodziło mi do głowy. Spojrzałam jedynie w stronę mojego brata z przerażeniem w oczach, ale on ku mojemu rozczarowaniu także nie wiedział co zrobić.

- Macie zamiar powiedzieć nam, o co chodzi? - zapytał tata z uśmiechem, jeszcze nie wiedząc, co się szykuje.

- Może lepiej usiądźcie.- zasugerował blondyn, wyłączył telewizor i zawiesił rękę na oparciu kanapy.

- Oho, niebezpiecznie się zaczyna.- stwierdziła Hannah, siadając w fotelu w czasie, kiedy mój rodziciel przyciągał sobie krzesło ze stolika.- Więc?

- W zasadzie to pytanie dotyczy mnie.- zabrałam głos, spuszczając na chwilę głowę.- Dostałam propozycję wyjazdu.

- Kolejnego? - fuknął tata, ale nie było to aż tak negatywne, jak początkowo myślałam.- Gdzie tym razem? I z kim?

- Z Theo i jego znajomymi do Kalifornii.- wygdukałam na jednym wydechu, unikając ich wzroku.

- Kalifornii? - powtórzyli oboje niezbyt zadowoleni.- Nie sądzisz, że to trochę za daleko i zbyt... niebezpiecznie? To obcy dla nas ludzie.

- Sama nie wiem, co mam wam powiedzieć, chyba tylko tyle, że ten wyjazd jest naprawdę dla mnie bardzo ważny. Theo znacie, możecie mu ufać, a jego znajomi są świetni, musicie mi wierzyć na słowo.

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz