6

297 13 0
                                    

- No chodź! - jęknęłam błagalnie, uśmiechnięta od ucha do ucha.

- Nie - zaprzeczył stanowczo, ale nie chciałam odpuścić. Pociągnęłam go za rękę. Ześlignęliśmy się ze skarpy i dotarliśmy do potoku, nad którym na grubym konarze zawieszona była huśtawka.

- Chodź, pobujamy się. - Uśmiechnęłam się szeroko, widząc, jak przewraca oczami.

- Nie będę zachowywać się jak bachor. - Piotrek założył ręce na piersi.

Zdjęłam buty i weszłam do lodowato zimnej wody sięgającej do połowy łydek. Pod stopami mogłam dojrzeć gładkie kamienie i malutkie rybki. Podeszłam to zwisającego kawałka deski i przyciągnęłam go do siebie.

- To niebezpieczne! Nie wiadomo, czy się nie zawali.

Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą umięśniony tors mężczyzny. Zdjął swoje buty i właśnie szedł w moją stronę, zmagając się z wartkim prądem wody. Pochyliłam się, ułożyłam dłonie w miseczkę, nabrałam w nie wodę i z chytrym uśmieszkiem na twarzy opryskałam nią Piotra.

- Jesteś szalona - szepnął, po czym uśmiechnął się i zaczął mnie gonić. Pisnęłam głośno, gdy złapał mnie w talii i uniósł. Przewiesił mnie sobie przez ramię i dał mocnego klapsa w pupę. - To za karę - powiedział z uśmiechem.

Położył mnie na suchej trawie, po czym wrócił do potoku i pochylił się nad nim. Widziałam, jak przemywa sobie kark i twarz. Rozmarzyłam się, widząc każdy mięsień napinający się pod jego ubraniem. Jak to się stało, że taki przystojny mężczyzna, który mógł mieć każdą, wybrał właśnie mnie? Chyba nigdy nie uzyskam odpowiedzi na to pytanie.

- Musimy iść, zaczyna się ściemniać. - Nawet nie zauważyłam, kiedy kucnął obok mnie i zawiązał mi buty. To było takie... czcigodne. Czułam się jak Kopciuszek, kiedy książę nakładał jej pantofelek. Kiedy skończył, uniósł mój podbródek i pocałował delikatnie w usta. - Nie myśl tyle, bo ci główka paruje. - Puścił do mnie oczko. Zarumieniłam się.

***

Była ciepła, bezgwiezdna noc. Swiatło księżyca sączyło się przez falujące na wietrze firanki. Stałam w otwartych drzwiach tarasu, ubrana w zwiewną, kwiecistą sukienkę. Włosy związałam w luźny warkocz, dzięki któremu można było dojrzeć różne kolory rudości moich włosów. Oparłam się o framugę drzwi i założyłam ręce na piersi. Wsłuchałam się w odgłosy nocy i krzątaninę za mną.

- Proszę. - Poczułam na szyji gorący oddech Piotra, kiedy podał mi smukły kieliszek białego wina, po czym odszedł z powrotem do kuchni.

Upiłam łyk słodkiego trunku i uśmiechnęłam się w duchu.

- Czyżby owoce? - zapytałam nieśmiało, odwracając się od wspaniałego widoku z balkonu. Trafiłam; na wysepce w kuchni mężczyzna przygotował pólmiski najrozmairzych owoców - od kwaśnych grejfrutów przez krwiste truskawki po słodziutkie banany. Oblizałam usta i siadłam na wysokim, obrotowym krześle obok mężczyzny ubranego w ganatowe spodnie i białą koszulę. - Dobra robota, kuchciku. - Zmierzwiłam mu włosy i puściłam oczko.

Brunet wziął jedną z dorodnych truskawek i zamoczył w bitej śmietanie.

- Otwórz buźkę - poprosił słodko.

Wykonałam ochoczo polecenie. Pochyliłam się w jego stronę, odchyliłam lekko głowę do tyłu i rozchyliłam usta, a po chwili słodki owoc znalazł się w mojej buzi. Połknęłam go z lubością i uśmichnęłam się zmysłowo. Usłyszałam, jak wciaga ze świstem powietrze.

- Teraz moja kolej. - Sięgnęłam po winogrono i włożyłam Piotrowi parę kulek do ust. Upiłam łyk wina, patrząc, jak przeżuwa.

Karmiliśmy się tak wzajemnie, aż z półmisków zniknęły wszystkie owoce i słodkie dodatki. Brunet sięgnął po pilot leżący na szafce i wycelował nim w wieżę stereo, z której zaczęła sączyć się powolna muzyka. Skojarzyła mi się ze starożytnym Egiptem i faraonami, lecz po chwili byłam mile zaskoczona, słysząc kobiecy głos śpiewający po angielsku.

- Może zatańczy pani ze mną?

Piotr stał nade mną, wyciągając ochoczo dłoń. O nie. Skrzywiłam się nieznacznie, lecz po chwili wahania podałam mu swoją dłoń i powoli wstałam z bezpiecznegp siedziska. Mężczyzna poprowadził mnie na środek pokoju, po czym złapał w talii. Uniósł delikatnie nasze splecione dłonie i zaczął poruszać się w rytm muzyki. Stałam sparaliżowana, nie wiedząc co robić.

- Coś nie tak? - zapytał z troską w głosie. Spuściłam głowę zażenowana.

- Nie umiem tańczyć. - Odważyłam się i spojrzałam mu w oczy. Widać w nich było troskę i... rozbawienie? - Bawi cię to? - warknęłam na niego. Spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Nie. Chodź, nauczę cię. - Puścił do mnie oczko. Zaczęło mnie to irytować. Ona ma taki tik, czy co? - Rozluźnij się, kochanie, albo będę zmuszony zaprowadzić cię do łóżka. - Poczułam jego nos na moich włosach, gdy szeptał mi te słowa rozkosznym i niosącym gorące obietnice głosem. Po moim kręgosłupie przebiegł przyjemny dreszcz.

Poczułam, jak moje ciało nieznacznie się unosi i opada. Stałam teraz na stopach Piotra, który ułożył moje ręce w taki sposób, że zaplotłam je na jego szyji. Przytuliłam się do niego mocno, gdy objął mnie w talii i zaczął poruszać naszymi ciałami. To było cudowne. Pierwszy raz normalnie tańczyłam!

Nawet nie zauważyłam, kiedy piosenka dobiegła końca, lecz mężczyzna nadal obejmował mnie mocno. Wdychałam jego nieziemski zapach, rozkoszując się chwilą. Czułam, jak oddycha głęboko.

- Chodź, czas się iść wykąpać.

Zabrał mnie do łazienki, gdzie rozebraliśmy się i weszliśmy pod gorący strumień wody prysznica. Namydlił mnie całą, nie omijając żadnego skrawka, co trochę mnie zawstydzało, po czym kszał mi zrobić to samo z jego ciałem. Zarumieniona chwyciłam za gąbkę, nałożyłam na nią trochę pachnącego żelu pod prysznic, po czym zaczełam myć ciało męzczyzny. Zachwycałam się każdym jego centymentrem, każdym włoskiem, każdym zakamarkiem. Kiedy myłam jego penisa, ten szybko stał się gruby i twardy. Byłam zaskoczona, że tak na niego działam. Czułam łobuzerskie spojrzenie bruneta na sobie, lecz nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Cała ta sytuacja okropnie mnie zawstydzała.

Nagle mężczyzna przyszpilił mnie do ściany i pocałował namiętnie w usta. Poczułam, jak miękną mi kolana. Złapał za moje ręcę i uniósł je nad moją głowę, żebym nie mogla go dotknąć, po czym zaczał składać pocałunki na mojej szyji, obojczykach i piersiach. Czułam na sobie jego gorący oddech i twardą męskość ocierającą się o wejście do mojej muszelki. Jęknęłam cicho, gdy zaczął ssać i lizać moje sutki, które od razu stwardniały na jego dotyk. Jego dłoń zjechała po moim ciele, zmierzając w stronę pośladków. Uścisnął je mocno, co mnie jeszcze bardziej podnieciło. Sięgnął między nasze ciała i zaczął pocierać moją wrażliwą łechtaczkę. Z mojego gardła dobył się gardłowy jęk. Mężczyzna szybko wytarł nasze ciała puchowym ręcznikiem, po czym zaniósł na rękach do sypialni i kontynuował pieszczoty.

ObrazOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz