Rozdział 5

990 99 2
                                    

-Wracając to tego kota.

-A nie psa?

-Tak.. Psa. Chciaż już sam nie pamiętam, to było dawno.. Miałem jakieś sześć lat. Dobra mniejsza. Co do mojego zwierzątka - Tak jak mówiłem miałam około 6 lat. Ojciec, nie mógł poradzić sobie za śmiercią mojej matki. Z dnia na dzień, widziałem jak go to wszystko wykańcza. Miałem tylko mojego psa. Tylko.. Pewnego dnia wróciłem do domu, po wypadzie na plac z kolegami i zobaczyłem jak mój tata, na moich oczach morduje tego psa. Płakałem całe dwa dni i dwie noce. Nigdzie nie wychdziłem, nikomu nie powiedziałem nic. Od tamtego momentu, już nigdy nie zapłakałem. - Dobra, lekki szok. No nie ciekawe miał dzieciństwo.. Ale co to ma do rzeczy?

-Co mi chciałeś tym udowodnić? - odwrócil się do mnie, z błachym spojrzeniem.

-Ludzie mają gorsze powodu do płaczu, niż Twoje wyolbrzymione problemy. - Okej, zatkało mnie. Właściwie to miał racje. Pewnie mówi tak, bo nigdy nie był zakochany..

-Ile masz właściwie lat?

-A ile to jest 7 dodać 12?

-Dziewiętnaście.

-Sama odpowiedziałaś sobie na swoje pytanie.

Dobra, jest starszy o 3 lata, a czasami zachwuje się jakby byl młodszy o 10 lat.. NO. Co takiego w nim jest, że wszystko chcę o nim wiedzieć! Definitywnie, jest zbyt tajemniczy..
Po tym spacerku, szybko wróciliśmy do tego całego "królestwa".
-Wstajemy o 8.00, o 9.00 zaczynamy trening na Ostrej Arenie. Obudze cię. - oznajmił chłopak, po czym poszlismy na kolacje. Po jedzeniu, połozyliśmy się spać, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

6.54

Okej, sama wstałam. Przez tą dziurę nie mogę spać, super. Siedzę sobie teraz, skulona, pięć dobrych metrów od mojego współlokatora i... I mam szczerze w dupie to, czy komuś pomogę, czy nie. Może i jestem samolubna, ale kurde, gościu, który leży obok, to jakiś zakuty emos, mam wrażenie że staruchy chodzące po tym zamku, czy cokolwiek to jest, gwałcą mnie wzrokiem, a ta ciocia, ma jakąś obsesje na punkcie tego, żeby Kirito już nie był prawiczkiem.. O ile nadal nim jest, ale walić. Serio czuję, że jeśli w ciągu 3 dni nie zobaczę tu jakiejś w miarę normalnej kobiety, to oszaleje.
Ten czas na rozmyślaniu minął bardzo szybko. Kirito szybko wstał i już chcial mnie obudzić, jednak zorientował się, że nie śpie. Właściwie to raz dwa ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie. Chwila minęła i już byliśmy na aranie. Już wiem czemu nazywała się Ostra. Wszędzie, ale to wszędzie na około wielkiej areny były ogromne, ostre, metalowe kolce.. Moja pierwsza myśl- "Okej.. Teraz to już serio chcą cię zabić." Ale po tym, Kirito łaskawie mi o wytłumaczył..

-Spokojnie. - powiedział, jakby czytał mi w myślach. - Narazie je schowamy. - pociągnął wajchę, nagle wszystkie kolce się "schowały". Co miało znaczyć to "NARAZIE"? Mniejsza.. - Okej, zacznijmy od podstaw. - chłopak, stanął za mną chwytając mnie za oba nadgarstki, obiema rękami, rozchylił się w obie strony powoli. - To są ręcę. - Stojąc tak blisko, czułam się tak trochę.. Nie swojo, ale podobał mi się jego delikatmy dotyk..

-Nie gadaj.. - powiedziałam cicho, z nadzieją, że mnie nie usłyszy, jednak usłyszał...

-Gdy ja mówię, ty milczysz. - okej, nie wiem za kogo on się uważał, ale dla mnie był obcą osobą, kompletnie nikim, a z racji tego, ze podchodził coraz bliżej, a ja czułam jego oddech na karku, postanowiłam zorbić to, co zrobiła by każda (prawie) dziewczyna. Wyrwałam się.

-Pierwsza zasada- nie tak blisko, okej? Drugo zasada- nie mów do mnie jak do dziecka, wiem co to są ręcę.

-Doprawdy? Nie mówił bym do ciebie jak do dziecka, gdybyś się tak nie zachowywała! - Ja? Ja się zachowuje jak dziecko? JA?! - Wszędzie cię trzeba prowadzić, cały czas pilnować! Jeszcze do tego nie potrafisz latać! - tego było za wiele..

-Aha, a ty był jak się zachowywał w nowym miejscu, porwany z domu w którym spędziłeś 16 lat?! Myślisz że mi łatwo?! Nie wiesz jak to jest, jak odwracają się od ciebie ludzie, którzy byli dla ciebie wszystkim. Czujesz się wtedy jak gówno, a raczej papier toaletowy czyli do dupy! - No. Trochę mi ulżyło.

-Skończ już paplać, w kółko o tym samym tak? Zdradził cię i dupa, nie możesz tego rozpamiętywać do końca życia. - mówił lekko wkurzony, gdy nagle się uspokoił. - Wracajmy do ćwiczeń.

Nie powiedziałam nic, bo i tak nie było po co.

-A więc ręcę. - powiedział pokazując tym razem na sobie. - Rozłóż je. - Zrobiłam jak kazał. - A teraz, zamknij oczy i wyobraź sobie że nie masz rąk. - To też zrobiłam, nawet nie wiedziałam co to przyniesie. Nagle moje ręcę opadły nawet nie wiedziałam kiedy. - To oznacza, że jesteś skupiona. To dobrze. Zrób to samo z nogami. - nagle zaczełam lecieć w dół. Byłam przygotowana na upadek gdy nagle złapał mnie mój nauczyciel. - Przepraszam, ale gdybym cię nie dotkął, upadła byś. - pozoswiłam to bez komentarza. Powtórzyliśmy te czyności chyba z dziesięć razy, na przemian. Za każdym razem łapał mnie, jedak od razu puszczał, lekko podnosząc. Po tym "wyczerpującym" treningu, wróciliśmy do pokoju, następnie zjedliśmy obiad. Do wieczora nie odezwał się do mnie ani słowem.. I raczej bardzo wziął do siebie moje słowa, o "nie dotykaniu", (chociaż nie powiedziałam mu tego w prost) że dzisiaj spał na podłodze.. Było mi niezmiernie zimno, nawet nie wiedziałam czemu... To była długa noc.

__________________________________________________________

Yhym tyle... Mam nadzieje, że wszystko spoko, zę się wszystko podoba.. i ogólnie sorka za błędy :D Komentujcie fajne fragmenty, mówcie czy się podoba, czy dacie gwiazdkę to Wasz wybór i no.

Pozdrawiam ;3

Anioł i DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz