Rozdział 3

1.1K 98 4
                                    

-Chcę.. - nie potrafił się wysłowić. - Proszę cię..

-No powiedz w końcu! - krzykłam poirytowana.

-Zabierz mnie do świata ludzi! - nagle zapadła cisza. -Proszę..

-Do swiata... Po co...? - patrzyłam na niego z nie dowierzaniem.

-Po prostu.. Bardzo chciałem zobaczyć jak tam jest.. Polecimy tam, to zajmie trzy minuty!

-Ale.. Ja nie umiem jeszcze latać..

-Po powrocie cię naucze, a jak narazie, polecimy dzięki moim skrzydłom! - mówił zdeterminowany. Dobrze by się było zgodzić.. W końcu, mogłabym wyciągnąć od niego jakieś informacje dotyczące mnie.

-Zgoda. - przerwalam znów panującą cisze, na co chłopak zaczął podskakiwać i cieszyc się, jak małe dziecko z lizaka. Wciąż bym dla mnie wielką zagadką..

-Dzięki!! - krzyknął piskliwie, po czym mocno mnie przytulił. Zachwał się jak typowa nastolatka ale jego uścisk.. Przez chwilę staliśmy nie ruchomo, gdy nagle uświadomiliśmy sobie co robimy. Gwałtownie się od siebie odsuneliśmy.

-No to ten.. - mówił zakłopotany drapiąc się po głowie. Jak mogłam przytulić się do tego lelowatego ciała?!

-Kiedy lecimy? - powiedziałam jakby nic się przed chwila nie działo. -Będziesz gotowa za godzine? - oboje mówilismy dość spkojnie, próbując zrozumieć i ogarnąć co się dzieje. Nagle otworzyły się drzwi, do "naszego" pokoju weszła kobieta lekko przy kości, wyglądała na około 40 lat. Wygladała jakby teleportowali ją ze średniowiecza.. Miała brązowe włosy, spiete w kok. Byla blada i miała mocno rówe policzki i pieprzyk obok ust. CZARNY WIELKI PRZERAŻAJĄCY PIEPRZYKOL. Jej sukienka była biała i bufiasta. Było widać, że nosi gorset. W ręku trzymała biały wachlarz. Czy tu wszyscy są biali? No może oprócz Kirito ale to zrozumiałe.. Nastoletni bunt i te sprawy..

-Kiritkuś!! - krzykła kobieta, biegnąć w jego stronę z rozłożonymi rękoma.

-Ciacia Elizabeth.. - powiedział z wyraźnym nie zadowoleniem.

-Niech ci się przyjrzę! Ależ wyrosłeś! - mówiła zachwycona, ciągnąc go za policzki.

-Ciociu.. - cała ta sytuacja rozbawiła mnie, aż zachihotałam.

-O jeju! A to kto? Twoja nowa dziewczyna? Czemu nic nie mówiłeś? Całowaliście sie już? Xo ja gadam! No jasne, że tak! Pamiętajcie zeby się ubezpieczać! Mam pare prezerwatyw to..

-Ciociu! - przerwał chłopak, grzebiącej w torebce kobiecie. - To nie moja dziewczyna, pewnie nie po to tu jesteś.

-Tak... - przerwała szukanie. - Twój ojciec..

-Jeśli masz zamiar mówic o moim ojca, to nie potrzebnie tu jesteś. Nie mam zamiaru z nim gadać, a nawet widziec, a ty dobrze o tym wiesz. - powiedział spokojnie, jakby od początku wiedział w jakim celu przyszła jego ciocia.

-T-Tak.. Wybacz. On po prostu..

-Martwi sie o mnie? - on chyba serio, czyta jej w myślach! - gdyby się o mnie martwił, nie wysyłałby ciebie, ciociu.

-Nikt mnie nie wysłał.. - mówiła zrezygnowana a w jej głosie, słuchać było smutek. - Widziłam w jakim jest w stanie!

-To tchórz. Wiem jak dobrym jest manipulantem. - na tym chłopaku nie było widać emocji.

-Nie powinna była tu przychodzić.. - powiedziala, już praktycznie płacząc. - Żegnaj. - powiedziała po czym wyszła.

-Kirito, ona..

-Nie martw się o nią, jest taka sama jak wszyscy w mojej pieprzonej rodzinie. - mówił spokojnie, przerywając mi. Serio, czy on to mial w zwyczaju?! - To co, idę się przygotować do naszej małej wycieczki. - usmiechnął się szekoro, po czym zaczął pakować do swojej torby, rzeczy które chciał wziąść. Nie wiem, po jaką cholere, była mu wiertarka... ALE CO TAM.

Ja poszłam do łazienki. Właściwie nie miałam się czym przygotować, więc wyszłam po chwili.

-Co jeśli ktoś nas zauważy? - jakoś mi się nie wydaje, żeby nikt nie zwrócił uwagi na latającego nad miastem człowieka..

-Masz, wypij to. - powiedział podając mi butelkę z ciemno zielonym napojem, wyglądającym jak żygi cioci Izy, po 5 piwach.. - Dzięki temu będziesz nie widzialna.

-A ty? - zapytałam z podejżeniem.

-Nie zobaczy mnie nikt z ziemi, no chyba że na to pozwole, tak jak na przykład tobie. - usiadł na łóżku, a ja powoli odkręciłam butelkę i wziełam łyk.

-Ochyda! - nie dość, że wyglądało jak zygi, to jeszcze tak smakowało! - Mam jedno pytanie..

-Wal śmiało.

-Czemu WTEDY -wiedział kiedy - Obeszło się bez picia tego?

-Jesli ktoś mnie dotknie, automatycznie jest nie widzialny ale działa to tylko na ziemi. A to chyba jasne, że dzisiaj nie będziemy się trzymać za ręcę.. - Jeszcze czego?! Chociaż.. Nie, o czym ja myśle! Ta jego lelawa ręka.. TOTALNIE różni się się od ręki Troya.. - Gotowa? - zapytał wyrywając mnie z zamyślenia.

-Tak, możemy lecieć. - powiedziałam po czym po chwili znalazłam się na jego ramionach. Wylecieliśmy przez okno, całą drogę nikt nic nie mówił. To nie tak, że było nie zręcznie, po prostu podziwiałam widoki, którę on miał na co dzień.

--------------------------------------------------
BARDZOOOO przepraszam, że długo mnie nie było ale ten rozdział strasznie sie ciągnął.. W następnym, będzie się wiecej działo ;) Mam nadzieje, że ten Wam się podoba ;D Kirito nadal jest wielką zagadką dla Angie.. Już mam pomysł co z tego wyniknie *-*
Komentujcie, gwiazdkujcie jeśli się podoba, na błędy nie zwracajcie uwagi Xd Na fonie trochę trudniej więc no :)
Pozdrawiammm.

Anioł i DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz