Rozdział 6

846 92 6
                                    

-Stań tam. - powiedział chłodno wskazując na mały podeścik.

-Od dwudziestu minut, robimy głupie ćwiczenia typu "spadam, łap mnie". Kiedy w końcu zaczniemy się uczyć?! - byłam już lekko poirytowana faktem, że nic nie robimy, a to jego zachowanie, bardziej pogarszało sprawę.

-Dostaniesz dzisiaj własny pokój. - powiedział. - Mam nadzieje, że jesteś zadowolona. - nie wiem czy byłam zła, smutna czy oba. Nie wiem co wtedy czułam, ale wiem jedno- Ja o to nie prosiłam.

-Przecież o to nie prosiłam! - zeszłam powoli z podestu, patrząc na niego z wyrzutami.

-No tak, ale skoro ci przeszkadzam, to może lepiej będzie jeśli pomieszkasz sobie sama. Nie możemy wachowywać się jak para, gdy nią nie jesteśmy. - powiedział obojętnie wzruszając ramionmi.

-Świetnie, w takim razie może nauczyciela też sobie zmienie?! - To był rzecz jasna sarkazm. Lekko podniosłam głos, machając rękami.

-Jeśli chcesz. - cały czas mówił, obojętnym, zimnym tonem.

-Dobra! - odwróciłam się na pięcie. Poszłam w stronę mojego poko.. To znaczy mojego starego pokoju. Dupek nawet za mną nie zawował. Też się odwrócił... Najgorsze miejsce w jakim mogłam się znaleźć! Już wole być w piekle.. Nawet nie wiem kiedy zasnełam..

-Chodź.. - powiedziała tajemnicza czarna postać, wyłaniająca się zza drzewa. Wyciągała do mnie rękę, ale w ostatniej chwili się obudziłam. Byłam cała spocona i zobaczyłam Kirito siedzącego na fotelu. Wstałam jakby nigdy nic. Gdy otworzyłam szafę nie było w niej moich rzeczy.

-Są już w twoim nowym pokoju. - powiedział, jakby czytał mi w myślach. - Pokaże ci drogę. - powiedział wstając, a ja posłusznie szłam za nim. Nie chciałm następnej kłótni. Nagle, przybiegł do nas ktoś z rady. Poznałam po białej todze jak u prawnika i czerwonem kołnieżyku.

-Musimy ją zabrać do Garfina i to szybko! - chłopak jakby wiedząc o co chodzi, chwycił mnie za nadgarstek i szybko wbiegł na dół. Nie widziałam co się dokładnie działo, wszyscy biegali jak poparzeni, mimo to, starali się to ukryć. Coś nie pykło.

W końcu weszliśmy do sali. Już raz tu byłam, miniejszym jak postanowili mi wybrać nauczyciela.

Wszyscy byli lekko podenerwowani, Kirito postanowaił się w końcu odezwać.

-Garfinie, co sie dzieje? - zapytał zmartwiony.

-Ciemność. - odpowiedział staruszek. - Miałas już sen? - ta wypowiedź była skierowana do mnie. Chyba chodziło mu o ten sen z ciemną postacią.

-Jaki sen..? - zapytałam niepewnie, przełykając ślinę. Wolałam sie upewnić, bo coś było nie tak.

-Sen,  w którym woła się twoja ciotka. Ciemna postać, wyciągająca do ciebie rękę. - mówił podenerwowny, patrząc w podłogę, siedząc na tronie.

-T-tak.. - powiedziałam niepewnie.

-Nie dobrze.. Yaro jest coraz blizej.. Musimy przenieć dziewczyne, tu już nie jest bezpiecznie. - Lekko drgnełam. Kirito widząc to, chwycił mnie za rękę. Jego dotyk.. On mnie uspokoił. - Czy umie już latać?

-Tak. - okej, przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi. Przez tydzień uczyłam sie UPADANIA a nie LATANIA. Jednak w takiej sytuacji, wolałam sie nie oddzywać..

-Świetnie, to polepsza sytuacje.. Kirito, masz za zadanie bezpiecznie przetransportować ją do zamku Mizuaoi w strefie A. - Chłopak przytaknął, a następnie pociągnął mnie za rękę. Chwilę potem znaleźliśmy się na dachu. Naprawdę nie wiem, co z tego wyniknie..

-------------------------------------------------------------
Mam pytanko… Wolicie bardziej sceny akcji, gdzie coś się dzieje, czy sceny "miłosne" z Angie i Kirito?  ;oo

Anioł i DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz