Rozdział 13

739 67 7
                                    

- A więc.. Czym chcesz być? - zapytała Asuna.

-E... Hamburger jest spoko. - i to, był największy błąd tego wieczoru.

-Hamburger.. JEST MÓJ. - poczułam na sobie, niezwykle gniewne spojrzenie.. Nicolasa. Aż bałam się odwrócić.

-No to klops.. - powiedział Mike odwracając wzrok, a jego spojrzenie mówiło - "no, chyba czas z tąd uciec, bo zaraz się zacznie..". Zacznie, ale co? Wybuchnie, rozpłacze się, a może znienawidzi mnie jeszcze bardziej niż dotąd. Ale.. w sumie nie może chodzić tylko o jakąś głupią gre i o zwykły metalowy hamburger.

-Spokojnie Nico, Angie na pewno wybierze inny pionek.. - no tego to się nie spodziewałam.. Przerażenie w głosie szefa. Carrie była osobą, która wydawała się niczego nie bać. Ale stop. Postanowiłam nie odpuszczać. Wziełam hamburgera do ręki, na co jego oczy emanowały jeszcze większym gniewem. Mówiąc szczerze, zaczęłam się trochę bać..

-Ni- Nicolas.. Przecież to tylko hamburger.. - nagle, jego oczy zrobiły się całe czarne, a tęczówki czerwone. Zaczął wiać wiatr, w pomieszczeniu zgasły świece, wiatr, wiał prosto na mnie, zmiatając z podłogi meble. Podnosił powoli rękę, przy czym zaczęłam się unosić. Piszczałam i krzyczałam, ale nagle zauważyłam, że w pokoju nikogo nie ma. Tylko ja i on. Wtedy zobaczyłam jego skrzydła. Jedno czarne drugie białe. Coś takiego. Zaczął do mnie podchodzić, z jakby szatą uszytą z gniewu. Chwycił mnie ręką za kostke, ściągnął w dół aż w końcu byłam z nim oko w oko, jednak nadal nie czułam podłogi.

-Chyba powinnaś.. - powiedział złowieszczo, gdy nagle zapaliły się świce, meble wróciły do normy i znów panowała ta domowa atmosfera. - ..wźiąść tego hamburgera. Raz zrobie wyjątek. - powiedział już pormalnym, ponurym głosem. - nagle zza drzwi wyszła reszta domowników, a Nicolas wrócił tam gdzie siedział wcześniej.

-Niespodzianka! -krzyknął z rozbawieniem Mike. - Jak było?

Chwila, co? Nie widziałam tu ukrytych kamer więc moja pierwsza myśl odpada. Jeśli to miał być komitet powitalny.. Chyba jestem pierwszą osobą jaką witają. Albo po prostu miałam jakąś wizje. Tak, na pewno, tego będę się trzymać.

-Haloo, siostra! -Amel zaczęła machać mi ręką przed twarzą. - Ludzie, chyba nie wystraszyliśmy jej aż tak bardzo!

-Daj spokój, mówiłem Ci, że moje czary nie są szkodliwe. - powiedział czarnowłosy. Miał racje, po prostu się zamyśliłam. Po chwili dodał: No chyba, że tego chce.

Teraz już nie byłam do końca pewna. Nagle.. Straciłam przytomność.

Znów śniła mi się ta postać.. Tym razem stał za nią.. Kirito. Oboje wyciągali do mnie ręce, kiedy nagle obraz zaczął się rozmazywać, a ja, utopiłam się w ciemności.

Gdy się obudziłam, wszyscy stali nade mną. No.. Oprócz Nicolasa.

-Wstała! - krzykła Asuna.

-Jak się czujesz? - zapytał żywiołowo Mike.

-D-Dobrze. Chyba.. - podniosłam się i podrapałam po głowie.

-Może i trochę przesadziliśmy.. Zawsze nowy dostaje od nas niespodzianke... Trzy lata temu był to Nico. Uwierz, dostał solidnie ciastem w twarz, a potem jeszcze oblaliśmy go kawą, której nie znosi. To on podsunął pomysł na tego roczne powitanie nowego.. Jego moc jest bardzo potężna, miał użyć jej w najmniejszym stopniu..

- Nic się nie stało.. - ledwo wydukałam. - Która godzina?

-Obecnie.. 3 w nocy. My już pójdziemy spać. - powiedziała Carrie po czym wyszli. Położyłam głowę spowrotem na poduszce, patrzyłam się przez chwile w sufit i nagle uświadomiłam sobie.. Czuje się spragniona. Wyszłam z pokoju, z nadzieją, że jakimś cudem trafię do kuchni. No.. Nie trafiłam. Najpierw znalazłam się w łazience, potem w ogrodzie i zobaczyłam kogoś z łopatą. Kopał rów gdzieś tak wielkości człowieka. Może i wyciągam pochopne wnioski.. Ale co może robić ktoś z łopatą, w środku nocy, w ogrodzie kopiąc rów? Raczej nie kopie go dla zabawy, bo jednak jest to jakiś wysiłek fizyczny.

-Przepraszam.. Po co panu ta łopata? - zapytałam nie widząc jego twarzy. Nie odpowiedział, więc powtórzyłam pytanie nie co głośniej. - Po co panu ta łopata, po co pan to kopie.

-Ech.. Te dzisiejsze dzieciaki.. Stają się coraz ciekawsze. Wiesz.. Znałem kiedyś pewną osobę. Była ona pusta, a dusze oddała już dawno samotności i cierpieniu. Straciła wszystko, dwie dziury w sercu, to było jednak za dużo. Mimo wszystko, jakoś się trzymała. Ludzie, których znała.. Udawali przyjaciół, jednak wyraźnie mieli jej dosyć. -Podszedł do mnie, teraz już widziałam. Siwy lekko zmarszczony staruszek. Swoją ręką dotknął mojej twarzy uważnie się jej przyglądał. -Dziecko.. Kazała Ci przekazać, żebyś zawsze twoje wybory były właściwe. - Teraz dotknął serca. - I żebyś potrafiła wypełnić tą pustkę. Tą dziure.

-Hej! Co Ty tam robisz?! -zawołał mnie ktoś znajomy. Odwróciłam się na chwile, to był Nicolas.

-Ja tylko rozmawiałam z..- odwróciłam się z powrotem, aby przedstawić mu staruszka, ale.. Zniknął. Już fo przede mną nie było.

-Z? Ze sobą? Masz może jakies problemy, zażywasz coś? - ja mu dam problemy!

-Nie! Dla Twojej wiadomości, jeszcze przed chwilą był tu jakiś facet!

-Tak i ja go wypłoszyłem. Może jednak coś nie tak? Po pierwsze, co ty tu robisz o tej godzinie?

-A co, nie moge wychodzić do tego ogrodu?

-Zgubiłaś się prawda? Poza tym, nie można tego nazwać ogrodem, skoro jesteśmy po ziemią. Tutaj Carrie rzuca zaklęcia, dzięki czemu rosną owoce i warzywa i nie musimy wychodzić po nie na powieszchnie. To powieszczenie nie dośc, że jest zamurowane, to jeszcze małe. Nikt z zewnątrz nie mógł by się tu przedostać. - chwile nad tym myslałam. Może rzeczywiście mi się zdawało? To pewnie przez tą późną godzine.. Nagle Nicolas zaczął wychodzic z pomieszczenia.

-Zaczekaj! - krzykłam za nim.

-A więc jednak się zgubiłaś?

-Tak. Owszem. Pomożesz mi czy dalej będziesz zgrywać Greka?

-Z szacunkiem do starszych.
----------------------------------------------------

Anioł i DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz