Rozdział 17

1.2K 94 19
                                    

Jungkook gładził Jimina po plecach i delikatnie ucałował go w czoło. Na to niższy się przebudził i mocniej wtulił się w Kooka, który lekko się uśmiechnął

– Dzień dobry, kochanie – szepnął Jeon i usłyszał jedynie ciche mruknięcie ukochanego. Zaśmiał się, po czym zniżył się lekko, aby móc popatrzeć na buzię Jimina, który zasłonił usta.

– Śmierdzi mi rano z buzi – mruknął Park, na co Jungkook oddalił jego dłoń i musnął jego wargi.

– I co z tego? – zapytał i ponownie przytulił niższego chłopaka.

– To nie jest nic miłego – odpowiedział Jimin czując, jak ukochany całuje go we włosy.

– Ale jest to coś naturalnego – stwierdził Jeon, po czym wstał z łóżka. Jak zwykle spali w jego sypialni, więc on mógł się do razu ubrać, chociaż Jimin nie raz zakładał jego koszulę czy swetry, byleby czuć jego zapach. Od kiedy Tae zwrócił mu uwagę, że Park nie przepada za papierosami, to Kook pachniał ostrymi perfumami, a nie nikotyną, którą usiłował ograniczyć.

Ubrał się, a Jimin dalej wylegiwał się w łóżku, co było w ich przypadku czymś niezwykłym. Zazwyczaj to Park wstawał pierwszy i przygotowywał im śniadanie. Tego dnia było inaczej.

– Minnie, na pewno chcesz jechać na wyścigi? – dopytał Jungkook, chociaż wcześniejszego dnia pytał się o to ukochanego jakieś dziesięć razy.

– Chciałbym zobaczyć, jak to wygląda – oznajmił chłopak i podniósł się z materaca, aby móc podejść do szefa gangu. – Zresztą chcę zobaczyć twojego nowego konia – dodał. Był w końcu księgowym Kal, więc wiedział o każdym zakupie Kooka.

– Dzisiaj raczej nie wygra, jest bardzo młody – wyjaśnił Jeon, który akurat kończył zapinać koszulę, ale Park postanowił go w tym wyręczyć. Dalej lekko drżały mu dłonie, gdy robił coś innego niż przytulanie czy całowanie Kooka. Jednak podobało mu się to dbanie o ukochanego, nawet w najdrobniejszych sprawach.

– Jak się wabi? Żebym wiedział, którego konia obstawić – zapytał Jimin i zobaczył, jak wyższemu policzki stoją się różowe.

– Nazwałem go Mochi – powiedział nieśmiało Jungkook, co wywołało uśmiech na twarzy chłopaka.

– Mochi? Nie przypominam sobie, żebyś lubił je jeść – oznajmił Park, a wtedy Kook wyciągnął dłoń. Chociaż byli już ze sobą długo i w trakcie nocy czy o poranku Jungkook swobodnie tulił Jimina, to w innym wypadku zawsze oczekiwał na jego zgodę. Chłopak zgodził się na przytulanie czy całusy w czoło podczas snu, ale w trakcie dnia dalej wolał sam decydować, kiedy dotknie, przytuli czy pocałuje Kooka. Był mu wdzięczny za jego wyrozumiałość, bo to dalej był dla niego ciężki temat.

Park objął większą od swojej dłoń Jungkooka i pogładził lekko po policzku, a pod palcami wyczuł lekki zarost ukochanego.

– Nie nazwałem go Mochi, bo lubię je jeść – odpowiedział zawstydzony Jeon.

– To czemu go tak nazwałeś? – dopytał Jimin.

– Muszę zaznaczyć, że jestem naprawdę beznadziejnym romantykiem i mi to zupełnie nie wychodzi – zaczął Jungkook. – Po prostu... ty mi przypominasz mochi, a nie chciałem nazywać konia twoim imieniem, to byłoby zbyt oczywiste – wytłumaczył Jungkook. Na początku Park słodko się uśmiechnął, a potem przytulił do wyższego.

– Jesteś uroczy – oznajmił rozbawiony Jimin.

– Od kiedy uroczy znaczy żałosny? – zapytał Kook, który trochę śmiał się sam z siebie.

Kal | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz