Epilog

1.5K 135 34
                                    

– Ale dobrze w tym wyglądasz – oznajmił Jimin poprawiając Taehyungowi ubranie.

– Jak to mówią, za mundurem panny sznurem, a w naszym wypadku panowie – zaśmiał się Jungkook i dał Kimowi buziaka w policzek.

– Miałeś się nie nabijać z tego, że wracam do policji – mruknął Tae.

– W którym momencie się nabijam? – zapytał z udawanym zdenerwowaniem Jungkook. – Minnie, czy ja coś powiedziałem? – dopytywał Kook, na co uśmiech Parka się poszerzał.

– Tae się stresuje i mu się nie dziwię, ale nie możesz też wyolbrzymiać. Małe żarty nikomu nie zaszkodziły – zwrócił się do Taehyunga niższy i skończył poprawianie munduru.

Kim, a właściwie Thomas Smith zdecydował się na powrót do policji. Przemyślał to wszystko i zrozumiał, że zawsze chciał nieść pomoc i walczyć o sprawiedliwość. Przez uczucia jego wartości stanęły pod znakiem zapytania, ale postanowił naprawić popełnione w przeszłości błędy. Dlatego skrócił swój urlop i oznajmił komisarzowi, że wraca do służby. Wiele osób było zdziwionych, że nie boi się gniewu czy zemsty Jungkooka, ale nikt nie wiedział, że ci mieszkali od kilku miesięcy razem ze swoim chłopakiem na przedmieściach Londynu. Wprowadzili się do wielkiego domu, w którym urządzili swoje gniazdko. Poprzednią posiadłość Tae sprzedali, aby ta nie przywoływała złych wspomnień. Jihyo została obok Hotteok, a do tego otworzyła kolejną filię cukierni, więc idealnie zagospodarowała przestrzeń po piwnicy, gdzie dawniej produkowano rum.

– Nie obrażaj się na mnie, kochanie – powiedział Kook widząc niezadowoloną minę Taehyunga, która szybko zniknęła, gdy Jeon go przytulił.

– Muszę się już zbierać, widzimy się wieczorem – oznajmił Kim i przyciągnął do siebie i Kooka także Jimina. – Kocham was – powiedział patrząc na nich z miłością.

– My ciebie... – Palec Taehyunga wylądował na ustach Jungkooka.

– Dopiero jak wrócę. Muszę mieć motywację, żeby do was wracać – powiedział, na co Jeon się zaśmiał.

Na pożegnanie dostał buziaka w policzek od Jimina, który zamknął za ukochanym drzwi.

– My też się już musimy zbierać – oznajmił Park, co niezbyt ucieszyło Jungkooka.

– Jestem szefem, mogę iść do pracy, na którą chcę, a teraz jest za wcześnie – odparł, a Jimin niby gniewnie skrzyżował ręce na piersi.

– Ale masz chłopaka księgowego, który ma bardzo dużo pracy – powiedział Park. – No chyba że wolisz, żebym jechał sam...

– Już, już, biorę kluczyki – mruknął Jungkook i zdążył jeszcze zobaczyć triumfalny uśmieszek Parka.

Wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Po ponad dwudziestu minutach jazdy dotarli do biura w eleganckiej części Londynu. Weszli do środka i każdy im się ukłonił na powitanie. Jimin stanął przy drzwiach od swojego gabinetu i uśmiechnął się do ukochanego.

– Przyjdę do ciebie na obiad, żebyś się nie przepracowywał – powiedział Jungkook i puścił oczko swojemu chłopakowi. Sam udał się do pomieszczenia mieszczącego się na końcu korytarza. Usiadł za biurkiem, na którym ułożył stopy i uśmiechnął się sam do siebie.

Wziął głęboki wdech i obrócił tabliczkę z grawerem.

– Jeon Jungkook, prezes Kal Company – przeczytał napis. Już nie gangster, już nie szef gangu. Odnalazł swoją drogę w życiu, ale zrozumiał też, że nie jest ona najważniejsza. Liczy się to, z kim się nią kroczy, a on miał u swojego boku ukochanych, którzy byli jego całym światem.

***

Ale mi się ciężko sprawdzało ten epilog. To było ff, które naprawdę chciałam napisać - klimaty Londynu początku XX wieku, gangsterka itd.

Mam nadzieję, że się wam podobało ❤️

Kal | VminkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz