IV

428 47 4
                                    

Zajęcia mijały w napiętej sytuacji. Zaraz po ich rozpoczęciu Hua Cheng myślał, że jego nauczyciel przegoni intruza w postaci towarzysza Xie Liana.

Nie mógł mylić się bardziej.

Nauczyciel po zobaczeniu wysokiego mężczyzny u boku Xie Lian stanął bezruchu i właśnie wtedy heterochromik myślał, że starszy mężczyzna zaraz wywali go za drzwi i każe mu nie wracać przed końcem zajęć tak jak zwykle robił, to z innymi nieproszonymi gośćmi.

Tym razem było inaczej.

Starzec stał nieruchomo z szeroko rozszerzonymi oczami, po czym na jego twarzy rozkwitł ogromny uśmiech, przez który niektóre ze zmarszczek na jego twarzy stały się widoczne bardziej, niż zwykle.

Podszedł do towarzysza Xie Liana i poklepał go po ramieniu, mówiąc coś, czego Hua Cheng nie mógł dosłyszeć z tej odległości, po czym oboje się zaśmiali przez co czerwonooki był bardzo sfrustrowany. Jego nauczyciela nieczęsto można było rozśmieszyć, a on sam nawet miał z tym problem.

W międzyczasie między wymianą zdań między nauczycielem a drugim mężczyzną Xie Lian wraz z Shi Qingxuanem poszli się szykować do dzisiejszych zajęć, które odbyły się z lekkim opóźnieniem.

Mężczyzna, który przybył z Brązowowłosym właśnie siedział naprzeciw staruszka żywo rozmawiając na jakiś temat co jakiś czas, zerkając specyficznym spojrzeniem na Xie Liana, który pozował. To tak jakby upewniał się, że nigdzie nie zniknął.

Mimo że Xie Lian nie widział tego wzroku to Hua Cheng wręcz przeciwnie.

Był tak sfrustrowany, że był nawet w stanie wstać w tym momencie i stanąć przed Xie Lianem, by go przysłonić.

Mimo że było to niedorzeczne i zapewne brązowowłosy by go wyśmiał to heterochromik naprawdę nie mógł znieść widoku, gdzie mężczyzna z którym przybył Xie Lian wpatrywał się na niego z taką intensywnością.

Mimo że na Xie Liana w chwili obecnej patrzało wiele osób to to się różniło od sposobu, w jaki patrzały się na niego osoby, które starały się odzwierciedlić postać w marmurze, a ten specyficzny wzrok obcego utkwiony w Xie Lianie z błyskiem w oku.

Po kilku minutach postanowił to zignorować. I tak nie mógł nic z tym zrobić. Zdecydował się więc skupić bardziej na rzeźbieniu, ale mimo to rzucał co jakiś czas nienawistne spojrzenia w stronę za brązowowłosym, gdzie siedział jego towarzysz.

Jakiś czas później osoby wokoło zaczęły zbierać swoje narzędzia pracy i je porządkować, a Xie Lian wraz z Shi Qingxuan również zaczęli już wychodzić z sali by się przebrać i przygotować do wyjścia. W międzyczasie towarzysz Xie Liana odprowadził ich wzrokiem aż do drzwi, a Hua Cheng kończył porządkować już ostatnie narzędzia.

Zaraz po skończonej lekcji wyszedł na korytarz jako jedna z ostatnich osób i zmierzał już w stronę korytarza, który prowadził do wyjścia, gdy zauważył, że na końcu korytarza zaraz przy drzwiach zewnętrznych stoi i rozmawia czworo osób, a mianowicie Xie Lian wraz z Shi Qingxuan oraz He Xuan i nieznajomy.

Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że zaraz potem Xie Lian przytulił się do Shi Qingxuan, na co drugi również odwzajemnił uścisk przez chwilę, po czym po chwili oderwali się od siebie i Brązowowłosy zaczął już wychodzić z budynku wraz z nieznajomym w tym samym czasie machając energicznie dłonią w kierunku He Xuan i Shi Qingxuan.

Nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że zawsze po każdych zajęciach Shi Qingxuan i Xie Lian wychodzili razem z budynku i szli zapewne razem do swoich domów. Było tak za każdym razem.

Aż do teraz.

– Ach abelita ~ – Zbliżając się do drzwi wyjściowych usłyszał westchnienie Shi Qingxuan, który teraz podpierał się na jednym z ramion He Xuan.

– "Abelita,? – Powtórzył Heterochromik, stając obok wspomnianej dwójki.

Dwójka słysząca głos odwróciła głowy w kierunku, w którym znajdował się Hua Cheng, po czym Shi Qingxuan znowu głośno westchnął, padając bardziej na jedno z ramion He Xuan.

– Tak moja biedna abelita... została teraz sam na sam z „cesarzem" – ostatnie słowo prawie wypluł. – zostawiając mnie również samego... – znowu westchnął.

He Xuan szturchnął go łokciem w żebra.

– Czemu akurat „abelita" co to ma w ogóle znaczyć? – powiedział He Xuan zapewne również, nie rozumiejąc tego zdrobnienia.

Shi Qingxuan chichotał przez chwilę, po czym uspokoił się i zaczął tłumaczyć.

Abelita to nasz Xie Lian, jak już mogłeś się domyślić. – Stwierdził, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, po czym zaczął kontynuować. – „ Abelita" to mała pszczółka. Xie Lian jest właśnie taką małą uroczą pszczółką i nie powiesz mi, że nie. – Spojrzał prosto w oczy Xe Xuan, po czym kontynuował – Już od liceum dużo pracował i dużo robił, więc nie mogłoby być coś lepszego, niż abelita ~ – Skończył swój monolog zadowolony z siebie w tym samym czasie, szukając czegoś w torbie, którą miał przewieszoną przez drugie ramię.

– Skoro sprawie abelita mamy wyjaśnioną to kto, to w takim razie jest „ Cesarz" i dlaczego dziś przybył na zajęcia z Xie Lian? – Spytał Hua Cheng, wpatrując się w niższego mężczyznę, oczekując odpowiedzi. Osoba obok zaprzestała swoje poszukiwania i zastygł w miejscu. Po chwili odwrócił głowę w stronę Hua Chenga, wpatrując się w niego przez chwilę.

– Naprawdę chcesz się dowiedzieć? – Spytał Shi Qingxuan, wpatrując się intensywnie w czerwonookiego.

– Gdybym nie chciał to bym nie pytał. – Odpowiedział z poirytowaniem Hetero chromik, po czym wpatrywał się wyczekująco w niższego.

– Mimo wszytko to nie jest miejsce na takie rozmowy. - Odparł po czym zaczął ciągnąć tamtą dwójkę tylko w mu znanym kierunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chciałam przeprosić, że rozdziały nie pojawiały się często, ale mój wattpad coś odwalał i nie mogłam dodać rozdziału :(

Kolejne 3 rozdziały mam już napisane i po małej ponownej korekcie jutro wszystkie trzy będą opublikowane.

to tylko moje szczęście || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz