V

417 50 15
                                    

Przechylona czcionka - przeszłość
Normalna czcionka - teraźniejszość

Zimowy poranek tego dnia był szczególnie zimny. Na drzewach widoczny był śnieg, który sypał jeszcze kilka chwil temu, a ulice były oblodzone.

Rodzina tego dnia miała zaplanowany wyjazd w góry nastolatek mający zaledwie 14 lat był bardzo podekscytowany i nie mógł się doczekać dotarcia na miejsce.

Mimo że był wczesny poranek na drodze było wielu kierowców, którzy pewnie jechali do pracy albo również wyjeżdżali na ferie.

Nastolatek uważnie obserwował las, który mijało podczas drogi, ale po upływie czasu oczy zaczęły mu się pomału zamykać, aż do momentu, w którym zapadł w lekki sen.

Obudził go głośny krzyk matki i mocne uderzenie.

__

Hua Cheng starał się przecisnąć przez tłum tańczących ludzi tym samym, starając się nie zgubić Shi Qingxuana ze wzroku co było bardzo trudne, gdyż ta osoba zapewne czuła się tutaj, jak ryba w wodzie, gdyż przechodził obok tych ludzi nawet ich, nie szturchając zmierzając prosto przed siebie w stronę baru, który był po przeciwnej stronie, gdzie stał obecnie Hetero chromik.

Zaraz po wyjściu z budynku, gdzie odbywały się lekcje Shi Qingxuan zaciągnął He Xuana i Hua Chenga do jednego z zaułków, gdzie znajdował się klub „Demonic blessing”. Po krótkiej rozmowie Shi Qingxuana z bramkarzem wpuścił ich troje do środka bez kolejki.

Był to jeden z popularniejszych barów w okolicy nie cieszący się dobrą reputacją mimo wszystko. Zaraz pod głównym piętrem, gdzie był parkiet i bar znajdowała się piwnica, która była obejmowana strefą Vip. Jedną z rzeczy, którą cieszyła się ta strefa było to nielegalne handlowanie ludźmi pod użytek seksualny oraz sprzedaż narkotyków. Właściciel miał znajomości w policji, dlatego klub nie musiał się niczego obawiać i robił swoje.

To ma być niby to odpowiedniejsze miejsce?

Hua Cheng prychnął

Po dotarciu do krawędzi parkietu i zmierzając w stronę baru heterochromik dosiadł się do pozostałej dwójki, która już coś zamawiała.

A bardziej Shi Qingxuan coś zamawiał, a He Xuan patrzył na niego z poirytowaniem.

Spojrzał na niższego w oczekiwaniu. Wyczuwając wzrok odwrócił głowę w stronę, gdzie znajdował się Hua Cheng i westchnął.

– Co wiesz o przeszłości abelita? – Spytał Shi Qingxuan, odwracając się w stronę barmana, który szykował napój.

– Niewiele. – odrzekł z prawdą.

– Więc pozwól, że ci opowiem – Odparł Shi Qingxuan, biorąc napój, który właśnie barman przed nim postawił i upił łyk.

– Pewnego zimowego poranka abelita wraz z rodziną miała wyjechać. – zaczął opowiadać, trzymając trunek w jednej z rąk i wpatrując się w napój. – Były to ferie zimowe. Xie Lian był bardzo szczęśliwy i dzień przed opowiadał jak nie może się doczekać. – uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie. – w dzień wyjazdu miał miejsce wypadek.

Shi Qingxuan zamilkł i przestał opowiadać chwilowo.

– Była to stłuczka. Pijany kierowca wjechał z rozpędem w auto, gdzie znajdowała się rodzina Xie Liana. – Zrobił krótką pauzę. – Stłuczka była na tyle poważna, że oba auta sturlały się w rozpędzie w dół rowu. Właśnie w tym momencie zginęli rodzicie Xie Liana wraz z kierowcą, który wywołał wypadek. – nie odwracając wzroku od napoju upił dwa duże łyki. – Xie Lian trafił w stanie krytycznym do szpitala. Nie dawali mu szans, a jedyne, co mogło go uratować była operacja, która była bardzo droga, a mimo że rodzice Xie Liana żyli w wysokim standardzie to nawet oszczędności nie starczyły na pokrycie kosztów.

Hua Cheng czuł, że w środku zaczyna go strasznie kłuć

– Ale to nie było twoje pytanie. – Zaśmiał się gorzko Shi Qingxuan. – „Kto to jest Cesarz” – spojrzał ukradkiem na Hua Chenga, po czym wrócił wzrokiem do szklanki, która była prawie pusta. – Otóż w samochodzie, które spowodowało wypadek była jeszcze kolejna dwójka, nie licząc kierowcy. – Niższy ścisnął mocniej szklankę. – Cóż, za ironia, że akurat w aucie, które spowodowało stłuczkę było jego wujostwo i kuzyn niewiele młodszy od niego. Jego ciotka i kuzyn w wypadku nie ucierpieli mieli tylko kilka zadrapań. Jego ciotka, gdy dowiedziała się, że jej siostrzeniec jest w krytycznym stanie postanowiła szukać wsparcia. Nie miała wystarczająco pieniędzy by dać na operację, a nawet nie miała co sprzedać, bo żyła bardzo ubogo. Wtedy przyszedł jej do głowy przyjaciel szwagra prowadzili oboje kiedyś interesy, więc myślała, że może pomógłby jej spłacić rachunek za operację tym samym, ratując ostatnie pozostałości po siostrze i szwagrze. – Wypił ostatni łyk napoju i spojrzał znacząco na barmana – Ale „przyjaciel” za którego go miała był tak naprawdę kanalią. Pożyczył pieniądze na operację, ratując tym samym życie Xie Liana, ale odsetki były tak duże, że kobieta potem nie miała już nawet ich jak spłacać ani z czego żyć, więc po dwóch latach jego ciotka popełniła samobójstwo, zostawiając tym samym jej syna i siostrzeńca samych.

He Xuan i Hua Cheng wpatrywali się w Shi Qingxuan z niedowierzaniem.

– Jun Wu. – Wypluł to imię prawie Shi Qingxuan. – Był przyjacielem Xie Liana kilka lat, zanim zdążył się wypadek. Był i jest małym rozpieszczonym bachorem, który miał dużo pieniędzy. Wszyscy naokoło wiedzieli, że był jakiś specyficzny dla Xie Liana. Sposób, w jaki patrzał na niego albo jak zachowywał się w jego obecności odrażające. Ale mimo to spłacił dług, z którym zostawiła ciotka jego i jego kuzyna. Powiedział, że Xie Lian nie musi mu nic oddawać, ale za to chciałby spędzić z nim więcej czasu. Xie Lian oczywiście nie zrozumiał co chodzi Jun Wu, więc postanowił, że odpłaci mu za całą pomoc i takim oto sposobem Xie Lian pracuje w kilku miejscach, by chociaż odrobinę zmniejszyć dług. – barman postawił kolejną kolejkę przed Shi Qingxuana – oczywiście nieświadomy Xie Lian nie zdawał i nie zdaje sobie sprawy, że Jun Wu nie ma dobrych intencji, mimo że tyle razy mu to powtarzałem. Ma zbyt dobre serce dla tego świata. – stuknął w blat i złapał się teatralne za serce. – Jun Wu jest po prostu nienormalny i bezwstydny. – prawie krzyknął.

Hua Cheng i Xe Xuan spojrzeli po sobie, nie rozumiejąc dokładnie o co chodzi Shi Qingxuan

– Panowie znacie to miejsce prawda? – Spytał już podpity Shi Qingxuan. – a ty – zaczął szturchać Hua Chenga w ramie. – pomyśl dlaczego akurat jesteśmy w tym miejscu i akurat tutaj rozmawiamy o tym wszystkim? – spytał retorycznie.

– Gdzie indziej byłoby lepsze miejsce, niż grota diabła? – Zaśmiał się.

Pozostała dwójka chyba niezrozumiała do końca tych słów.

– Panowie witam w norze cesarza. – Powiedział, po czym stracił kontakt z rzeczywistością i padł na ramię Xe Xuana.

to tylko moje szczęście || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz