Lata mijały.W jakiś sposób, być może dzięki połączeniu nagłego przypływu szczęścia i talentu, Hua Cheng zdołał wdrapać się na szczyt życia, o którym większość mogła tylko pomarzyć. Był dyrektorem generalnym dość dużej firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem, która przez lata stworzyła liczne kontakty z wieloma zamożnymi osobami i była wtajemniczona w stały strumień informacji, do których nieliczni mieli prawo.
Niektóre z tych powiązań miały charakter legalny, inne nie. Tak czy inaczej, każda z tych przynależności miała swoje zastosowanie.
Wspiął się na szczyt, ale wciąż czegoś mu brakowało.
Nadal nie udało mu się go znaleźć .
Bez względu na to, ile lat minęło, Hua Cheng nigdy nie mógł uwolnić wspomnienia o Xie Lianie z jego serca. Nieznany los ukochanej utkwił w jego umyśle, wbijając się w jego ciało jak pasożyt, wysysając go do sucha.
Jednak Hua Cheng był spokojny, wytrwały.
Cierpliwy.
Był gdzieś tam. Miał do dyspozycji najlepszych ludzi na świecie, którzy dzień i noc pracowali, by go wyśledzić. To była tylko kwestia czasu.
Był jedyną rzeczą, która mogła zaspokoić jego bolącą potrzebę. Pustkę.
Kiedy po raz pierwszy kupił własny dom, po spędzeniu tylu dni w opustoszałych i szarych studiach, kiedy Hua Cheng w końcu zaczął odnosić sukcesy finansowe, pomyślał, że fajnie byłoby mieć własne miejsce. Do tego całkiem ładne miejsce — rozległe, w ładnej okolicy, wielopiętrowe. Miał nawet piwnicę.
Ale był pusty. Pusta jak boląca przestrzeń w jego klatce piersiowej.
Świetnie urządził swój dom — myśląc, że być może pomoże to wypełnić pustkę. Obrazy, tapczany, pluszowe dywany. Ale to był tylko tani substytut, odwrócenie uwagi od tego, czego, jak wiedział, naprawdę brakowało w domu. Wszyscy nudni goście, których zapraszał do swojego domu w sprawach biznesowych, wszyscy podziwiali jego rezydencję z podziwem i zazdrością, wierząc, że Hua Cheng wiedzie swoje luksusowe życie marzeń.
Oczywiście zawsze trzymał je z dala od piwnicy.
Ten pokój został zaprojektowany tylko dla jednej osoby.
A Hua Cheng czekał.
Wtedy to się stało.
W końcu, po prawie sześciu latach poszukiwań, Hua Cheng dokonał przełomu w najbardziej dziwaczny sposób.
Od niechcenia przeglądał jedną z lokalnych witryn informacyjnych, nadrabiając zaległości w jednej z najnowszych wiadomości dotyczących pożaru, który wybuchł wzdłuż cieśniny firm w sąsiednim mieście i szalał od kilku dni. Niektóre z niższych oddziałów jego firmy były rozproszone po całym regionie, więc Hua Cheng próbował ustalić, czy któryś z tych budynków byłby zagrożony przez pożar.
W roztargnieniu przewijając stronę w poszukiwaniu informacji dotyczących miejsca pożaru, natknął się na niewyraźne zdjęcie niektórych zniszczeń jednej z lokalnych firm, które ucierpiały w wyniku pożaru. Mrużąc oczy, próbował ocenić szkody spowodowane przez pożar. Większość z nich wydawała się być strukturalna i stosunkowo trywialna, wydawało się, że wszyscy pracownicy tego obszaru zebrali się wokół…
Serce Hua Chenga zabiło mocniej.
Zamrugał, przecierając oko. Czy tylko mu się wydawało?
Nie . Nadal tam było.
W niewielkiej odległości od zwęglonej zewnętrznej części budynku znajdowała się lekko niewyraźna postać mężczyzny. Pomimo upływu wielu lat, Hua Cheng nigdy nie pomyliłby fotografii tego mężczyzny — bez względu na to, jaka by była jakość.
W końcu zgromadził i skrupulatnie przestudiował zbiór zdjęć Xie Liana, które były znacznie gorszej jakości w młodości.
W Hua Cheng rozkwitł przypływ podniecenia, wulkan gorących emocji, gotowych wybuchnąć i rozerwać świat na strzępy. Tak długo desperacko szukał jedynej osoby, przy której poczuł, że naprawdę żyje. Teraz, po jednym przelotnym spojrzeniu, jego serce ponownie zaczęło bić.
Musiał wykonać kilka telefonów — potrzebnych do poczynienia niezbędnych przygotowań.
Minęła prawie dekada, odkąd Hua Cheng ostatni raz go widział.
Teraz wreszcie był prawie w zasięgu jego ręki
❚❚❙❘❙❘❙❚❙❘❙❙❚❙❘❙❙❘❙❚❙❘ ♡゙ ❘❙❙❘❙❚❙❘❙❙❚❙❘❙❘❙❚❙❘❙❙❚❙
I tym ślicznym akcentem kończę maraton. Miłego dnia/nocy!
Do następnego~
CZYTASZ
to tylko moje szczęście || HuaLian ||
RomanceHua cheng podniósł swoje oczy, które do tej pory były opuszone i patrzały na własne buty, by spojrzeć, na modela którego będzie miał wyrzeźbić. Po szeptach już słyszał, że obaj chłopcy są dosyć "przystojni" ale to słowo nie mogło opisać osoby która...