Zaraz po dowiedzeniu się nowych informacji Hua Cheng siedział przez parę minut w miejscu, nie odzywając się.
He Xuan w tym samym czasie usiłował obudzić Shi Qingxuana, który zaczynał się ślinić na jego ramię.
Po upływie kilku minut – i po porażce w obudzeniu Shi Qingxuana – Pozostała dwójka która była trzeźwa postanowiła opuścić budynek.
– Potrzebujesz podwózki do domu? – Spytał He Xuan przy wyjściu z klubu, trzymając Shi Qingxuan w ramionach.
– Nie będzie takiej potrzeby mieszkam niedaleko. – Odparł Hua Cheng odprowadzając dwójkę pod auto które zapewne należało do He Xuana, po czym pożegnali się skinieniem głowy i rozeszli się w swoje strony.
Hua Cheng po drodze musiał wejść jeszcze do sklepu zrobić zakupy spożywcze, bo z tego co zapamiętał w jego lodówce jedyne, co się znajdowało przed jego wyjściem to światło.
Po przejściu kilku uliczk dalej skręcił w zaułek, gdzie znajdywał się dobrze mu znany sklep, w którym zwykle robił zakupy.
Zaraz po wejściu do środka usłyszał głośne wrzaski i przekleństwa co zdziwiło czerwonookiego, gdyż w sklepie zwykle była cisza i harmonia gdyż nie odwiedzało zbyt wiele ludzi tego sklepu.
– PUŚĆ MNIE KURWA ZARAZ DAM MU NAUCZKĘ JAK ON ŚMIE – Usłyszał Hua Cheng i potem usłyszał śmiech jakieś innej osoby który był zduszony kaszlem. – NO I Z CZEGO SIĘ KURWA ŚMIEJESZ ZARAZ ZEJDZIE CI TEN UŚMIESZEK Z TEGO KRZYWEGO RYJA JAK CIĘ KURWA DORWĘ.
– Błagam uspokój się zaraz przyjdzie tutaj twój kuzyn! Na pewno nie chciałby cię zobaczyć w takim stanie! – usłyszał głos starszej kobiety, którą akurat rozpoznał, bo była to właścicielka sklepu, którą zwykle widział na kasie.
– NIE OBCHODZI MNIE TO DO CHOLERY! TA KURWA MA ODSZCZEKAĆ TO, CO KURWA POWIEDZIAŁ!
Dla Hua Chenga było to zadziwiające jak jedna osoba może umieścić tyle wulgaryzmów w jednym zdaniu. Dodatkowo zadziwiające było dla niego to, że osoba wydawała mu się dosyć młoda jak na takie słowa.
to nie był jego interes.
Hua Cheng postanowił wziąć się za wybieranie rzeczy, które miał zamiar kupić, więc wszedł między jeden z regałów, ignorując tym samym wrzaski.
Po wybraniu już paru produktów usłyszał dzwonek, który oznaczał, że ktoś wszedł do sklepu.
– Na szczęście! Błagam uspokój go! Nie możemy sobie z nim poradzić! – Usłyszał zdesperowane słowa właścicielki sklepu, która była bliska płaczu.
Z kroków rozpoznał, że oddalają się do miejsca, gdzie znajdował się wrzeszczący mężczyzna.
Po czym to, co się stało zadziwiło Hua Chenga. W sklepie ucichło nie było słychać kompletnie nic. Zaciekawiony tym wyjrzał z regału, w którym się obecnie znajdował by zobaczyć co się dzieje.
To, co zobaczył zdziwiło go.
Mężczyzna w zielonej bluzie, który zapewne wrzeszczał był teraz wtulony w drugą postać, która zapewne dopiero przybyła, a właścicielka sklepu usiadła z widoczną ulgą na jednym z krzeseł, które stały pod ścianą.
Ale to akurat go nie zdziwiło
Bardziej zdziwiła go postać, która właśnie przybyła i była przytulana.
A mianowicie Xie Lian, który był teraz przytulany przez jakiegoś innego mężczyznę.
– Na szczęście się zjawiłeś… nie mieliśmy pojęcia co z nim zrobić ani jak do tego doszło. – Odpowiedziała właścicielka, patrząc na Xie Liana.
Xie Lian patrzył wzrokiem przepraszającym na starszą kobietę, po czym wrócił wzrokiem do osoby, która go przytulała.
– Qi Rong? – Usłyszał jedwabisty głos Xie Liana – Masz mi coś do powiedzenia? – Spytał Złotooki, patrząc na osobę naprzeciw ze wzrokiem oczekującym odpowiedzi.
– Kuzynie to wszystko jego wina! – Krzyknął, wskazując palcem na osobę, która siedziała pod jedną z alejek z podbitym okiem i cieknącą krwią z nosa.
Hua Cheng prchnął na ten widok.
Kuzyn Xie Liana właśnie wtulał się w jego tors, jakby był on tu najbardziej pokrzywdzony ze wszystkich, wskazując na osobę, która zapewne nawet nie jest przytomna i obwiniając ją o wszystko.
Hua Cheng musiał przyłożyć dłoń do ust, by inni nie usłyszeli jego cichego śmiechu.
– Qi Rong… – Zaczął Xie Lian – Nie myślisz, że złe jest obwinianie osoby, która jest… jakby to pwiedzieć… ledwo przytomna? – Brązowowłosy uniósł jedną brew do góry znacząco, mimo że w środku również się śmiał.
– Ale to prawda! Zaczął wyśmiewać się, że jestmhummm – Xie Lian przycisnął dłoń do jego ust.
– Opowiesz mi wszystko w domu. – Tym samym odwrócił się również do właścicielki. – Bardzo przepraszam za kłopoty, które spowodował mój kuzyn. Zapłacę za wszystko, co zrobił i co zniszczył tylko proszę niech pani nie wzywa policji…
– Kochanieńki nie musisz się o nic martwić! – Odpowiedziała starsza kobieta – chciałam po prostu, aby trochę się uspokoił, dlatego wezwałam cię tutaj. Skoro wszystko się ułożyło bardziej bym się martwiła, że młodzieniec, który leży na ziemi, że zgłosi napaść. Z mojej strony niczego się obawiać nie musisz – odpowiedziała starsza kobieta, spoglądając na poturbowanego nastolatka.
W tym samym czasie rozbrzmiał kolejny dzwonek, który oznajmiał, że do sklepu wszedł ktoś jeszcze.
– Xie Lian wszystko w porządku? Nie wracałeś długo. Martwiłem się, więc też wszedłem.
CZYTASZ
to tylko moje szczęście || HuaLian ||
RomanceHua cheng podniósł swoje oczy, które do tej pory były opuszone i patrzały na własne buty, by spojrzeć, na modela którego będzie miał wyrzeźbić. Po szeptach już słyszał, że obaj chłopcy są dosyć "przystojni" ale to słowo nie mogło opisać osoby która...