14.

1K 101 136
                                    

Słońce zniżało się coraz bardziej ku horyzontowi, a w oczach chłopaka zbierały się łzy. Otarł je dłońmi, żeby nie kapnęły na papier.

- To był nasz ostatni wspólny zachód słońca George... - szepnął. - Szkoda, że cię tutaj teraz nie ma.

Ale George był. Był przy nim cały czas, chociaż on go nie widział. Mógł do niego mówić, chociaż on go nie słyszał. Przebywał z nim całe dnie, chociaż Dream nie wiedział o jego obecności. Martwy, albo może żywy inaczej, czuwał nad blondynem dniem i nocą niczym anioł. Widział łzy płynące każdego dnia z tych pięknych zielonych oczu, które kochał teraz tak samo mocno jak za życia. Widział ból wypisany na twarzy ukochanego chłopaka. Widział coraz to nowsze czerwone linie na jego rękach i za każdym razem się łudził, że może tym razem usłyszy jego błagania, żeby tego nie robił. Ale on nie słyszał. Nie mógł usłyszeć.

Dream wziął w ręce ostatnią kartkę. Ostatni list napisany przez George'a.

~20 maja~

Do ukochanego Dreama

Od dawna o tym myślałem, muszę to przyznać, więc napiszę to tutaj. Nie mam na tyle odwagi, żeby powiedzieć ci to wprost, a i tak jest raczej mała szansa, że znajdziesz ten list, więc tym bardziej mi to odpowiada.

Poznanie ciebie, było najlepszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła w całym życiu. Twój głos, śmiech, są dla mnie najwspanialszą melodią, która powoduje, że moje serce skacze z radości, nawet w najgorszych momentach. Każde spojrzenie twoich pięknych zielonych oczu, każdy raz, gdy łapiesz mnie za rękę lub się przytulamy, wywołuje motylki wirujące w moim brzuchu. Spędzanie z tobą czasu jest dla mnie lekarstwem. Zapominam o wszystkim, bo ty jesteś najważniejszy. Moim ulubionym zajęciem jest siedzenie u twojego boku na drewnianej podłodze domku zawieszonego na rozłożystym klonie, patrząc na jezioro i oglądając zachód słońca. Każdy tak samo piękny, ale bez ciebie nie dostrzegam aż tak bardzo ich uroku. Jesteś dla mnie wszystkim Dream. Chciałbym ci to powiedzieć, na prawdę, ale wiem, że prawdopodobnie nie czujesz tego samego. Boję się, że mógłbym stracić kogoś, kto jest dla mnie jedynym wsparciem, jedyną obroną przed całym światem. Boję się, że wszystko bym zepsuł tymi słowami. A jednocześnie się łudzę, że może jednak się mylę. Może te wszystkie spędzone ze sobą lata i dla ciebie znaczą coś więcej... Chciałbym móc nazwać cię swoim, jakkolwiek to nie brzmi. Chciałbym do końca życia być u twojego boku, bo bardzo cię kocham. Pewnie niedługo zapomnimy o sobie, każdy rozejdzie się w swoją stronę i zostawi przeszłość za sobą. Może miniemy się kiedyś na ulicy jak obcy. Jak osoby, które nigdy się nie znały, chociaż tak wiele dla siebie znaczyliśmy.

A może za kilka lat przyjdziesz tutaj, przypadkiem znajdziesz to i przeczytasz. Uśmiechniesz się czytając moje słowa i pomyślisz ,,jakie głupie naiwne dziecko". A może znajdziesz to miesiąc po tym, jak to napiszę. Nic mi wtedy nie mów, po prostu napisz odpowiedź w formie listu i włóż do pudełka. Dołączam do koperty pustą kartkę. Wiem, że prawdopodobnie życie nie potoczy się tak idealnie jak bym chciał, ale jeśli to czytasz, to chcę, żebyś wiedział, że bardzo cię kochałem, kocham i nigdy nie przestanę.

Nawet, jeśli los nas kiedyś rozdzieli, nigdy o tobie nie zapomnę.

George

George go kochał. Kochał tak samo mocno, jak Dream jego. Połączyła ich miłość niewyznana, lecz odwzajemniona.

Blondyn spojrzał na datę w rogu kartki. Dwa dni przed wypadkiem. Gdyby znalazł listy wcześniej, gdyby zdobył się na odwagę i wyznał brunetowi swoje uczucia... Wszystko byłoby inaczej. Ale nie mógł zmienić przeszłości.

,,Po prostu napisz odpowiedź w formie listu" .  Przeczytał to zdanie ponownie i bez wahania wyjął z pudełka pustą kartkę i długopis.

Do mojego słoneczka George'a

Gdy tu byłeś, zawsze, kiedy patrzyłem ci w oczy, czułem coś wyjątkowego. Byłeś moim aniołem w ciele człowieka. Jedynym wsparciem i promieniem nadziei. Zerkałem na ciebie i myślałem o tym, jaki jesteś piękny. Nie umiałem zrozumieć co do ciebie czułem przez długi czas. Potrzebowałem zrozumieć. Teraz już wiem, że to uczucie którym mnie obdarzyłeś, a ja obdarzyłem ciebie, to miłość. Nie było dnia, w którym bym o tobie nie myślał i tak jest do teraz. Tęsknię za tobą tak bardzo... Chciałbym, żebyś siedział tu ze mną patrząc w niebo, chciałbym usłyszeć twój głos ten jeden ostatni raz. Boję się, że któregoś dnia zapomnę jak brzmiał, a tak bardzo go uwielbiałem. Tyle planów, tyle wspomnień...  Kocham cię George. Mam nadzieję, że się niedługo spotkamy.

  

Dream

Włożył gotowy list do koperty i odłożył go na bok. Zaczął się wpatrywać w niebo. Słońce wisiało już bardzo nisko nad ziemią, niemalże znikając za horyzontem. Ciepły, wiosenny wiatr niósł ze sobą  świeży zapach koszonej trawy. W ciszy rozlegało się  cykanie świerszczy. Siedział tak przez jakiś czas nie myśląc o niczym konkretnym.

Pierwsze gwiazdy migotały wysoko na granatowym niebie, gdy sięgnął po gitarę. Srebrny sygnet na jego palcu błyszczał w świetle księżyca. Była prawie pełnia.
Wziął głęboki oddech i zaczął grać. Po okolicy rozniosły się ciche dźwięki palców uderzających o struny, a później śpiew. Głos pełen emocji, przepełniony bólem, ale nadal tak samo piękny. Śpiewał piosenkę, która przypominała mu o najważniejszej osobie jego życia.

- I am not the only traveler
Who has not repaid his debt
I've been searching for a trail to follow again
Take me back to the night we met

And then I can tell myself
What the hell I'm supposed to do
And then I can tell myself
Not to ride along with you

I had all and then most of you
Some and now none of you

Take me back to the night we met

I don't know what I'm supposed to do
Haunted by the ghost of you

Oh, take me back to the night we met

When the night was full of terrors
And your eyes were filled with tears
When you had not touched me yet
Oh, take me back to the night we met

I had all and then most of you
Some and now none of you
Take me back to the night we met

I don't know what I'm supposed to do
Haunted by the ghost of you
Take me back to the night we met...

Szedł w ciemności dróżką przez las. Nad jego głową migotały tysiące gwiazd. Ściskał w dłoni niewielki bukiet chabrów, stokrotek i jaskrów, które rosły na polanie pod rozłożystym klonem, oraz list w białej kopercie.  Zmierzał w stronę jedynego miejsca, w którym mógł teraz odwiedzić najdroższą mu osobę na świecie. I chodź sposób w jaki się to odbywało go nie zadowalał, musiał się nauczyć z tym żyć. Musiał pogodzić się z myślą, że na następne spotkanie poczeka jeszcze prawdopodobnie kilkadziesiąt lat.

Ciężko jest przekręcić stronę, wiedząc, że tej jednej osoby nie będzie w następnym rozdziale, ale historia musi potoczyć się dalej.

~ last sunset ~  dnf ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz