13.

716 84 20
                                    

Blondyn sięgnął po kolejną kartkę.

18 marca

Do Dreama♡︎

Czekam na ciebie, więc przy okazji napiszę tu kolejny list. Jest 17:00 a umówiliśmy się na 18:00, więc mam  czas. Tak jak myślałem zapomniałem o pisaniu tego, no ale trudno. Tym razem chcę opisać jak znaleźliśmy nasz ,,zamek", ponieważ dzisiaj idąc tu wspominałem ten dzień.
To było w pierwszym tygodniu szkoły. Mieliśmy może po 7 lat. Miałem wtedy u ciebie nocować. Od razu po lekcjach poszliśmy na plac zabaw i siedzieliśmy tam do wieczora. Strasznie nam się nudziło. Postanowiliśmy przejść się po okolicy. Stwierdziłeś, że dobrym pomysłem będzie spacerowanie po lesie. Ja nie chciałem, mama nie pozwalała mi odchodzić tak daleko w tamtą stronę, ale powiedziałeś, żebym nie przesadzał. Szliśmy kawałek i nagle trafiliśmy na to miejsce. Wzgórze, z widokiem na jezioro, a po środku rozłożysty klon. Piękny, ale samotny pośrodku polany. Zobaczyłem na nim domek na drzewie. Zawsze o nim marzyłem, ale nie było możliwości, żebym go miał. Wszystko zdawało się tak idealne. Siedzieliśmy tam jedząc kanapki z dżemem malinowym i oglądaliśmy nasz pierwszy, wspólny zachód słońca z tego miejsca. Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że niebo miało wtedy mocno różowe odcienie. Stwierdziliśmy, że nazwa ,,zamek" pasuje idealnie i tak zostało do dzisiaj. Może to trochę dziecinne, w końcu mamy 14 lat, a każde wolne chwile spędzamy w domku na drzewie, ale szczerze mnie to nie obchodzi. Ważne, że mogę spędzać z tobą dni. Gdy siedzimy tutaj razem czas upływa stanowczo za szybko. Mogę całymi dniami leżeć na tej drewnianej podłodze, albo chociażby na trawie w cieniu drzewa i nic nie robić. Nigdy mi się to nie znudzi.
Dokładam tutaj kilka rzeczy. Nie wiem po co, może na pamiątkę. Długopis, bo nim piszę te wszystkie listy, klucz (po prostu zapasowy do mojego domu, bo bardzo prawdopodobne, że go kiedyś zgubię hah), ten mały breloczek z misiem, bo miałem go przypięty do plecaka w dniu, gdy się poznaliśmy. Przypomina mi o tobie. Dam tutaj też zawleczkę od puszki. Jak się ją komuś da to trzeba się pocałować. Nigdy i tak tego nie wykorzystam... Chyba, że... Hahah, nie ważne. Jest jeszcze mój sygnet, przeważnie go noszę, ale chce go zostawić tutaj na pamiątkę. Za kilka lat przyjdę tu, jeśli będę pamiętał i zobaczę te wszystkie rzeczy, przeczytam listy i będę się śmiał z tego wszystkiego. Mam nadzieję, że będziesz wtedy tutaj ze mną. Jestem ciekaw jakiego koloru będzie dzisiaj niebo. Jeśli nie zapomnę, następnego dnia tutaj przyjdę i napiszę.

19 marca

Jednak nie zapomniałem. Wczorajszy zachód słońca był wyjątkowo piękny. Niebo było malowane odcieniami żółtego, różu i fioletu. Gdzieniegdzie kłębiły się szarawo - granatowe chmurki, a słońce oświetlało wszystko pomarańczowo, złocistymi promieniami. Nigdy ci tego nie powiedziałem, ale  twoje oczy mają przepiękny odcień w takim świetle. Żywo zielony,  ciepły. Sprawia, że  wyglądają na szczęśliwsze. Mógłbym patrzeć na nie godzinami. Dzisiaj się chyba nie spotkamy, bo nie ma cię w mieście. Napisze coś kiedy indziej, bo idę rysować.   

George ♡︎  

Dream uśmiechnął się smutno na wspomnienia opisane w liście. Sięgnął na dno pudełeczka i wyjął srebrny sygnet. Prosty, dla obcego całkiem zwyczajny, zdawał się chłopakowi być najwspanialszym prezentem od losu. Pamiątką po kimś cudownym. Nałożył pierścień na palec i obiecał sobie nigdy nie zdejmować. Wpatrywał się w kartkę zapisaną drobnym, starannym pismem i lustrował wzrokiem cały zamieszczony na niej tekst. Zatęsknił jeszcze bardziej za wszystkim, co związane z chłopakiem. Za jego brązowymi włosami tak miękkimi, delikatnymi, które pachniały słodko szamponem truskawkowym. Za głębokimi, ciemnymi oczami, które pięknie błyszczały i skrzyły się z radości. Za uśmiechem tych cudownych, różanych ust, uroczymi piegami na zarumienionym nosie i policzkach. Za jego głosem, który był najbardziej kojącym dźwiękiem, jaki Dream kiedykolwiek słyszał. Tęsknota wybijała się na pierwszy plan zagłuszając zmysły i wszystkie inne myśli. Tęsknota, której nie mógł w żaden sposób obejść. Ona po prostu była i nie chciała go zostawić.
Patrzył na zdjęcie przyjaciela postawione obok. Na płomyczek ognia tlący się na szczycie świeczki i myślał o tym, że zaraz będzie zachód słońca. Zrozumiał, że jego ostatni zachód słońca z Georgem, był naprawdę ostatnim.  Zrozumiał, że po raz ostatni widział go całego i zdrowego wtedy na rozstaju dróg, gdy po raz ostatni się przytulili.

~ last sunset ~  dnf ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz