Rozdział 2

5.4K 140 116
                                    

W pomieszczeniu, w którym się znajdowałam, było ciemno i wilgotno. Dopiero po chwili moje oczy zaczęło razić światło jakiegoś reflektoru. A do moich uszu dotarł głos Matteo.

- Wspomnieniami tak łatwo manipulować, że w ciągu 3 godzin możesz być przekonana, że popełniłaś przestępstwo, które nigdy się nie wydarzyło - jego głos jak zwykle był zachrypnięty, ale nie było go ze mną w pomieszczeniu.

Gdy się rozejrzałam, byłam sama w czterech ścianach jakiejś piwnicy, a on mówił do mnie najprawdopodobniej przez głośniki. Przestałam rozumieć, co tutaj się dzieje. Jak ja tu się znalazłam?

- Czyli nie zabiłam swojej matki? Ona żyje? - zapytałam ze zdziwieniem, podnosząc się z zimnej podłogi. Szukałam jakiegoś wyjścia.

- Żyje, czy tylko oddycha? Oto jest pytanie - wpadł w udawaną zadumę. - Nie żyje, bo była problemem. Ale to nie ty ją zabiłaś. Jeszcze przyjdzie czas na twoją pierwszą ofiarę.

Jak uciec od diabła i przy tym nie zatracić człowieczeństwa?

W pomieszczeniu nigdzie nie było drzwi ani okien. Byłam w pułapce. Tak bardzo się bałam, a jednocześnie czułam ogrom nienawiści do tego chłopaka. Moja matka była zła, ale nie na tyle, żeby ją zabijać!

Niekontrolowanie z moich oczu zaczęły wypływać łzy, a ciało trzęsło się z rozpaczy. Nie miałam siły, by krzyczeć. Bezradnie osunęłam się wzdłuż ściany na ziemię i przyciągnęłam do siebie kolana. Matteo był gorszy od najgorszego zła na tym świecie.

- Jesteś moją bronią, a broń nie płacze - zaznaczył, wyraźnie niezadowolony.

- Dlaczego ją zabiłeś?! - łkałam, próbując złapać oddech.

- Dlaczego? Ponieważ niektórzy ludzie są po prostu okropnymi istotami ludzkimi, a okropni ludzie robią okropne rzeczy. Jeśli męczysz się, próbując to zrozumieć, oznacza to po prostu, że nie jesteś jednym z tych okropnych ludzi. Ale spokojnie, nauczę cię, jak być kimś takim.

- Jesteś nienormalny! Przestań mnie torturować! Przerażasz mnie! Słyszysz?! Chcę wyjść! - nie przestawałam płakać, ale mój głos ani odrobinę się nie łamał.

- To nie było tak mroczne i przerażające, jak się wydaje. Miałem dużo frajdy. Zabijanie kogoś to zabawne doświadczenie - jego głos pełny satysfakcji odpychał mnie od siebie jeszcze bardziej.

- Nie powinieneś promować morderstwa! - krzyknęłam, nadal łkając.

- Wszyscy mamy swoje wady - odparł bezceremonialnie.

Uratowałam jedno życie. Życie, które odbierze życie innym.

- Wypuść mnie! Nie na takie życie się zgadzałam! Moi bliscy mieli być bezpieczni! - nagle mój smutek przerodził się w niewytłumaczalną złość.

Podniosłam się z podłogi i podeszłam do kamery, znajdującej się w rogu ściany. Mój wzrok mógłby się teraz bezproblemowo mierzyć z wzrokiem tego psychopaty.

W niektóre dni czułam wszystko na raz. W inne dni w ogóle nic nie czuję. Nie wiem, co jest gorsze: tonięcie pod falami, czy umieranie z pragnienia.

- Chodzi o większe cele. Któregoś dnia ktoś tak bardzo cię złamie, że staniesz się niezniszczalna - mogłabym przysiąc, że Matteo uśmiechał się w ten swój cwaniacki sposób. - A na razie wyglądasz jak twoja matka. Obie macie takie same oczy, ręce, macie te same więdnące palce, ale ta wściekłość... Twoja matka nie nosiła tego gniewu.

- Masz rację, wściekłość to jedyna rzecz, którą dostaję od mojego ojca. Jestem tak samo zawzięta na usadzenie złoczyńców jak on. Wypuść mnie stąd, a się przekonasz - przez cały czas patrzyłam w kamerę. Wiedziałam, że Matteo mnie obserwuje. Mój strach zniknął razem ze smutkiem.

 Kiss of deathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz