- 17 -

116 18 18
                                    

Jeongguk zaginął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jeongguk zaginął.

Od kilku dni nie wrócił do domu, nie pojawił się w szkole, nie przebywał w miejscach, w których zazwyczaj można było go złapać, nie odezwał się do żadnego ze swoich przyjaciół. Zniknął bez śladu, jakby rozpłynął się w powietrzu. Wszystkie rodziny Kimów, Minowie, Jungowie i Jeonowie objechali wyspę wzdłuż i wszerz, poszukując chłopaka razem z policją. Na próżno. Nikt nie widział Jeongguka od dnia wielkiej ulewy i nikt nie był w stanie nawiązać z nim kontaktu.

W całym Yeonpyeong wisiały kartki z jego zdjęciem, dość przedawnionym, ale wyraźnym i doskonale ukazującym wygląd chłopaka. Hoseok, Yoonji i Seokjin samodzielnie je rozwieszali. Yoonji kilka razy zatrzymywała się przy słupach czy ścianach, aby spojrzeć na uśmiechniętą twarz przyjaciela, spoglądającego na nią z ogłoszenia z wielkim czerwonym napisem „ZAGINIONY", które dopiero co powiesiła. Za każdym razem odczuwała w piersi tak samo mocne ukłucie rozżalenia, tęsknoty i strachu, że aż łzy przysłaniały jej wizję. Już dawno nie martwiła się o nikogo tak bardzo, jak o Jeongguka. Starała się nie tracić nadziei, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy, ale z każdym dniem było coraz ciężej. Z każdym dniem, kiedy poszukiwania chłopaka kończyły się fiaskiem.

– Znajdziemy go – zapewniał ją wtedy Seokjin, głaszcząc uspokajająco po ramieniu, patrząc jej prosto w oczy. – Znajdziemy, Yoonji.

Dziewczyna kiwała głową za każdym razem, pociągając przy tym mocno nosem i ocierając kąciki oczu, aby pozbyć się z nich łez. Chciała wierzyć, że żadna tragedia nie miała miejsca i że niedługo znowu ujrzy swojego przyjaciela, gdzieś na szkolnym korytarzu. Karmiła się nadzieją, którą obdarzał ją jej oppa i nie pozwalała innym myślom jej zakłócić. Choć nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że Seokjin sam powątpiewał w słuszność swoich słów każdego dnia coraz bardziej. Mimo że tak chorobliwie chciał w nie wierzyć.

Tego dnia nie udało im się przeszukać wszystkich miejsc, w które jeździli od ponad tygodnia. Lekki deszczyk szybko zmienił się w ulewę wymieszaną z miękkim śniegiem, przez który koła rowerów zbyt często ślizgały się po chodnikach. Byli akurat na wschodzie wyspy, niedaleko osiedla Taehyunga, dlatego postanowili się u niego zatrzymać, odwiedzić go, przeczekać najgorsze oberwanie chmury.

Zostawili swoje jednoślady przy ścianie budynku, tak by niewielki daszek choć trochę je osłonił. Szybkim krokiem wskoczyli na ganek domu Kimów, a po jednym dzwonku otworzyła im mama chłopaka.

– Matko, dzieciaki! – Kobieta sapnęła zaskoczona, widząc całą trójkę przed swoimi drzwiami. – Aleście przemokli. Chodźcie, chodźcie.

– Dzięki, ciociu – odparła Yoonji z wdzięcznym uśmiechem, przechodząc przez próg domu.

Gdy zdejmowali z siebie płaszcze przeciwdeszczowe i buty, z pokoju z wnętrza mieszkania wychylił się Taehyung, równie zdziwiony wizytą swoich przyjaciół, co jego mama.

2 months ago || jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz