- 20 -

108 18 23
                                    

Kolejne tygodnie minęły, a po Jeongguku dalej nie było śladu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kolejne tygodnie minęły, a po Jeongguku dalej nie było śladu. Na nic zdało się jeżdżenie po wyspie, pytanie mieszkańców, czy zaglądanie w każdą najmniejszą dziurę, czy pomiędzy drzewami w lesie. Nikt go nie widział, nikt nie wiedział, gdzie mógł pójść, ani czy ktoś mu w tym towarzyszył. Ojciec Hoseoka postanowił przemilczeć w swoich raportach, które składał synowi, że od długiego czasu codziennie uważnie przeszukują wody wokół wyspy, jak i w pobliżu Incheon. Nie chciał mu mówić, że wszyscy na komisariacie podejrzewają, że chłopak po prostu się utopił. Nie mówił tego również rodzicom Jeongguka, nie chcąc zabijać w nich tej iskierki nadziei, która dalej się w nich tliła, gdy każdego dnia objeżdżali wyspę wzdłuż i wszerz, oraz nagłaśniali sprawę w mediach społecznościowych. Nie mógł im tego zrobić.

Stan Yoongiego również nie uległ zmianie. Choć Taehyung przychodził do niego tak często, jak tylko mógł, powoli tracił nadzieję, że chłopak jeszcze kiedyś się obudzi. Wyglądał słabo, blado, popodłączany do aparatury, która utrzymywała go przy życiu. Tylko czerwona pręga na szyi odznaczała się intensywnym kolorem, przypominając o tragicznej nocy przed wakacjami. Taehyung dotykał jej czasami, ciekaw, czy byłby w stanie coś dzięki niej poczuć lub wzbudzić coś w Yoongim. Niestety, i to nie przynosiło żadnych rezultatów.

Zbliżał się koniec roku, przerwa świąteczna. Powoli poszukiwania Jeona traciły na intensywności, gdy przyziemne obowiązki wzywały każdego z nastolatków. Trzeba było zaliczyć ostatnie egzaminy przed zimowymi wakacjami, zbliżały się matury, praca w tartaku piętrzyła się z dnia na dzień i każdy był po prostu zajęty. Taehyung miał o to żal do przyjaciół, że nie dawali z siebie więcej. Przecież sam w końcu dołączył do poszukiwań na wyspie, dlaczego więc przestawali mu w tym towarzyszyć? Zapytał o to nawet raz Hoseoka, gdy siedzieli u niego w pokoju.

– Ojciec każe mi się uczyć, nie mogę już tyle jeździć – powiedział chłopak zrezygnowany. – Mówi tylko: „Maturę masz niedługo, zostaw szukanie Jeongguka mnie", no i co mam zrobić? I tak przecież w ogóle nie posunęliśmy się do przodu, nie mamy żadnych tropów.

To była prawda, nic nie udało im się znaleźć. Zupełnie nic nie wskazywało na to, że Jeon planował swoją ucieczkę, albo że padł ofiarą przemocy. Choćby stanęli na głowie, z żadnej strony nie nadchodziła pomoc, która naprowadziłaby ich na właściwe tory. Nic nie miało sensu.

Taehyung myślał o tym również i tego dnia, gdy razem z przyjaciółmi siedzieli w jego pokoju, korzystając z weekendu. Namjoon w dalszym ciągu nie był w stanie do nich dołączyć, zbyt przytłoczony powrotem na Yeonpyeong, więc spędzali ten czas znowu w czwórkę, mając nadzieję, że niedługo ich grupa się powiększy. Na wyspie w końcu pojawił się prawdziwy, nieskażony deszczem śnieg. Padało przez całą noc, i teraz również nie zapowiadało się, aby miało przestać. W końcu otoczenie wyglądało inaczej, gdy gruba warstwa puchu rozjaśniła szare podwórka, osiadła na gołych drzewach i przedzierała się przez gęstą mgłę. Ta biel przynosiła nawet swego rodzaju radość, bo zwiastowała koniec roku i początek nowego. Początek czegoś lepszego, o co prosili wszyscy.

2 months ago || jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz