Worst In Class||Chapter Six

113 8 0
                                    

Narrator
Wszyscy spojrzeli za siebie. Tam była..
- Mitsuki Bakugo. Miło poznać - Powiedziała uroczyście pani Bakugo - Jestem mamą Katsukiego, proszę wybaczyć za niego. Dziwię się, że taki bachor jak on ma w ogóle przyjaciół.
- Nie odzywaj się tak do mnie, durna starucho! - Wrzasnął Bakugo - Poza tym, nie mam, i nie potrzebuję żadnych przyjaciół!
Kirishima wywrócił oczami.
Bakugo obejrzał się za siebie, zobaczył Kirishimę, Denkiego i Todorokiego, po czym dodał;
- No dobra, niech Wam będzie, oprócz tych dwóch leszczy.
Pani Bakugo najwyraźniej się do tego przyzwyczaiła.
- Nic nie szkodzi, pani Kac... Bakugo - Deku był nieco zdziwiony, że matka "Kacchana" jest miła. Przynajmniej do nich.
Mitsuki uśmiechnęła się, i odparła;
- Cieszę się. Katsuki, zachowuj się jak normalny człowiek, i masz nikogo mi tu nie obrażać. Żegnam!
Gdy pani Bakugo poszła, zadzwonił dzwonek i uczniowie weszli do szkoły.

- Witam wszystkich. Dzisiaj będzie test sprawnościowy, oczywiście na zewnątrz - odparł Eraser Head - Tutaj macie Wasze stroje, przebierzcie się w Waszych szatniach i czekajcie pod szkołą.

Tak więc wszyscy zrobili, co do nich należało, podekscytowani pierwszym testem, ale wkrótce się przekonają, jakie to trudne.

Deku
Znowu miałem te myśli. Pierwsze nie przepadam za bohaterami, chcę rezygnować z U.A, a potem mówię że zostanę bohaterem i uczestniczę w zajęciach?
- Jestem czasami dziwny.
- Czemu tak mówisz, Deku? - Powiedziała zmartwiona Uraraka. Teraz sobie uzmysłowiłem, że powiedziałem to na głos. Dobrze, że nie powiedziałem wszystkiego.
- Ja...
Ale nie zdążyłem dokończyć, bo Aizawa-sensei już mówił na czym będzie polegać test.
Obawiałem się, ponieważ będziemy musieli rzucić czymś na jak najdalszy dystans, używając daru. Bałem się, bo jeszcze nie opanowałem One For All.

Po chwili, nadeszła moja kolej. Każdy świetnie się spisał, szczególnie Kacchan.
Rzuciłem kulką, czy cokolwiek to było, za pomocą jednego palca, i...
I poleciała. Dosyć blisko... Za blisko... Co za idiota!
Niektórzy z klasy szeptali, oprócz zmartwionej Uraraki, i Iidy, który mnie pocieszał pewny siebie.

Okazało się, że byłem ostatni. Totalna porażka. Nawet Aoyama był lepszy. Nawet Mineta był lepszy. Ba, wszyscy byli lepsi!
Po szkole, gdy już wyszedłem z niej, zobaczyłem machającą do mnie Urarakę.
Podbiegłem więc do niej, i spytałem się, o co chodzi.
- Nic się nie stało, tylko chciałam porozmawiać o czymś. Masz teraz jakieś 15 minut czasu? - Odparła i spytała, ucieszona. Czym ona się tak cieszyła? Rozmową? Rozmawiamy przecież prawie codziennie...
Oczywiście się zgodziłem, i przeszliśmy się kawałek na spacer.
- Nie musisz się przejmować tym testem... On był trudny, poza tym, dobrze, że Cię nie wyrzucił - odparła uśmiechnięta Uraraka. Wiem, że powiedziała to tylko dlatego, aby mnie pocieszyć.
- Więc... O czym chciałaś pogadać? - Spytałem, zmieniając temat.
- Wiem, że to głupio zabrzmi, ale... Masz coś wspólnego ze złoczyńcami? Znaczy... Bo od kiedy Ciebie porwali, stałeś się inny... Ciągle siedzisz w chmurach... I w ogóle.
- Co? Nic takiego! Po prostu, dużo rozmyślałem nad tym, co się działo... - Bałem się, że się zorientowała iż kłamię. I chyba zauważyła.
- Kłamiesz! Jesteśmy przyjaciółmi, możesz mi powiedzieć, no nie?
Popatrzyłem na dół. Nie chciałem jej pokazać mojego wyrazu twarzy, który mówił "To tajemnica, między mną a złoczyńcami."
- No dobra, ale nikomu nie mów - Odparłem niepewny - Jeden ze złoczyńców jest bardzo bliską osobą mojego przyjaciela. Nie mogę sobie pozwolić na to, by go zabili. Ale nie pomagam im. Jeśli komukolwiek powiesz, stracę do Ciebie zaufanie
Uraraka wyglądała na zdziwioną... Albo jakby to udawała... Hę?
- Rozumiem. Nikomu nie powiem - Rzekła uśmiechnięta.
Hm? Wcale się nie zdziwiła? Może tylko mi się tak wydaje... Tak, to pewnie mi sie wydaje.

Następne dni, Uraraka ciągle za mną chodziła. Krok w krok. Ciągle się mnie coś pytała, albo po prostu słuchała jak z kimś rozmawia. Co jej jest?
- Deku-kun, czy...
- Nie! Dlaczego cały czas za mną łazisz? Wiem, jesteśmy przyjaciółmi, ale to jest nie do zniesienia.
- Taki z Ciebie bohater? Brawo, Deku...
- Już wolę zostać złoczyńcą!
Wtedy wypowiedziałem słowa, które nie powinny się znaleźć w moich ustach. Uraraka była zszokowana, i uciekła ode mnie. Co ja zrobiłem?!
Usłyszałem jakiś szelest w krzaku... I coś żółtego... Chwila... Kaminari! Podsłuchiwał rozmowę! Szlag!
Gdy tylko zobaczył, że go zauważyłem, uciekł do U.A.
Pewnie teraz wszystko powie Kacchan'owi. Świetnie! Teraz jeszcze bardziej będzie chciał mnie zabić! A ja nie chcę być złoczyńcą!

Kogo Ty oszukujesz?

Uh! Te wredne głosy w głowie... Irytuje mnie to!

Nie kłam, Deku. Jesteś bezużyteczny.

Zamknij się wreszcie! Kim jesteś?!

To tylko głos w Twojej głowie. A tak dokładniej, jestem Twoją złą, ale prawidłową odsłoną.

Czego chcesz?!

Abyś wreszcie spojrzał prawdzie w oczy!

Jakiej prawdzie... Zamknij się! Idź!

Walnąłem ręką w głowę, jakbym chciał wyrzucić te głosy. Czy to możliwe?

Nie.

Debil!

Wieczorem, oglądałem chyba już tysięczny raz tą scenę, gdy All Might ratuje ludzi.
Chyba nie wybrałeś odpowiedniego następcy, All Mightcie - pomyślałem.
Usłyszałem dzwonek do drzwi, więc pobiegłem do nich. Mama robiła kolację, i nie chciałem aby przerywała.
Łapię klamkę, zastanawiam się, czy otworzyć, ale po chwili słyszę krzyk;
- Deku! Nie będę czekać pół dnia! Nie mam czasu na Ciebie, zasrańcu!
Kacchan?! Co on do licha, tutaj robi?!
Pewnie już wie, co powiedziałem. Zabije mnie! Może lepiej pójdę na pole, mama nie usłyszy, co się stało.
Otworzyłem drzwi, a w nich stoi Kacchan, jak zwykle wnerwiony.
- Coś Ty odwalił, Deku? - O dziwo Kacchan nie krzyczał już. Chyba nie chciał robić złego wrażenia.
- N-nic takiego, Kacchan! - powiedziałem, drżąc przy tym całym ciałem.
- Jeszcze jeden taki wybryk, i powiem to dyrektorze. Z pewnością wywali Ciebie i przy okazji Twój wysiłek aby zostać tym bohaterem. Na pewno się ucieszy.
- Kacchan... To nie tak. Wymsknęło mi się. To się nie powtórzy. Nie chcę być złoczyńcą.
- KIM?! - Moja mama, jak zwykle podsłuchiwała. No nie... Najgorzej. - Masz mi wszystko powiedzieć! Ojej... Bakugo! Nie widziałam Cię kopę lat... Wyrosłeś! - Hę?? Moja mam nigdy tak się nie zachowywała.
Kacchan przewrócił oczami.
- Ta, dziękuję? No, do widzenia - powiedział Kacchan, a potem mi szepnął - sam się wpakowałeś, pieprzony Deku.
Kto mnie zrozumie? Nikt? Naprawdę? Jedynie może Todoroki... I tyle.
Nikt mnie już nie rozumie.

Poza ligą.

Ciąg dalszy nastąpi...

Now I'm free||Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz