pt. 15

43 3 0
                                    

Pov Daria

Wchodziliśmy właśnie do galerii, gdy przypomniałam sobie o moich nadchodzących urodzinach. Stwierdziłam jednak że nie będę na razie nikomu mówić, po co. Zresztą zauważyłam że Marcel i Gabriel mają mały problem finansowy, a jeszcze by wpadli na pomysł żeby mi coś kupić, przez co zbiednieli by bardziej.

G- To do którego sklepu idziemy najpierw?

Zapytał mnie chłopak. Szybko się rozejrzałam, i palłam pierwszą lepszą nazwę.

D- Umm możemy do house'a.
G- Spoko, kupię sobie też jakąś bluzę przy okazji, Marcelowi spodnie i że dwie koszulki... Uh-

Widziałam jak było mu ciężko, gdy zauważył że musi zakupić dużo rzeczy.

D- No okej.

Zaczęłam przymierzać różne koszulki, bluzy i spodnie, radząc się Gabriela. On też wybrał parę najpotrzebniejszych i zarazem najtańszych rzeczy, no i ja dwie torby moich ciuchów. Poszłam jeszcze tym razem sama, do Sinsay'a kupić jakąś bieliznę.
Podeszłam do Gabriela, i powiedziałam mu, że pójdę jeszcze kupić kosmetyki, i że się spotkamy w McDonald'zie. Przytaknął, co znaczyło że rozumie i się zgadza. No więc poszłam.
Kupiłam kilka podstawowych kosmetyków, bo nie maluje się zbyt mocno, jakiś podkład, puder, delikatny róż i lekki błyszczyk.
Wróciłam do bruneta, zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy. Po chwili chłopak odezwał się.

G- Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że nie wiem kiedy masz urodziny. Mogłabyś mi zdradzić ten sekret? - Czyżby jego umiejętność przewidywania znów czytała mi w myślach? 

D- Uh, już niedługo, 17 kwietnia - powiedziałam 

G- Faktycznie niedługo. Dobrze, chciałabyś  może jeszcze gdzieś pójść?

D- Nie pilnie, przejdę się kiedy indziej, czyli wracajmy do domu - rzekłam i ciepło się uśmiechnęłam do Gabriela - Marcel na pewno czeka.

G- Mhm..

Szliśmy najpierw ulicą, potem chodnikiem w parku. Było ślicznie. Rozglądałam się co chwila i podziwiałam widoki. Po krótkim spacerze dotarliśmy do domu. Od razu gdy weszliśmy, powiedziałam głośno - OHH JAK DOBRZE BYĆ JUŻ W DOMU - PADAM Z NÓG - zdjęłam buty i poszłam do kuchni wziąć coś do picia. Wzięłam butelkę wody i poszłam do pokoju gościnnego, gdzie położyłam się i zasnęłam.

--> time skip -->

Gdy się obudziłam była jakaś szesnasta. Wstałam, i poszłam na dół po torbę z zakupami, które zrobiłam. Przechodząc obok pokoju chłopców, usłyszałam jakieś dziwne dźwięki, ale przeszłam obok nich obojętnie, uznałam że znów się wygłupiają i grają w jakąś grę. Zeszłam, wzięłam torbę, i poszłam do pokoju gościnnego - teraz aktualnie mojego pokoju, się rozpakować. Do jakiś szuflad powkładałam mniejsze części garderoby, a do szafy te większe. Wzięłam od razu do ręki coś świeżego i poszłam do łazienki się przebrać. Wyszłam ubrana w nowe ubrania, te które pożyczyłam, wyprałam i wyłożyłam na suszarkę.
Ruszyłam w stronę kuchni, by zrobić coś na obiad. Otworzyłam lodówkę, była w połowie pustka. Skarciłam się jednak w myślach, patrząc na pozytywy - jest również w połowie pełna. Wyjęłam jakąś szynkę, ser i inne tego typu rzeczy. Z szuflady wyłożyłam jakiś makaron. Postanowiłam zrobić zapiekankę z piekarnika.
Gdy wszystko już przygotowałam, zapiekanka grzała się w piekarniku, poszłam po telefon, bo szczerze o nim zapomniałam. Znów, przy pokoju chłopców, usłyszałam jakieś ciche pomruki, ale zignorowałam to totalnie. Wzięłam telefon i wróciłam na dół, oglądać telewizje i pisać na discordzie.


-513 słów-

UTTONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz