pt. 17

25 2 0
                                    

Pov Gabriel

Od kilku godzin pisałem na portalu z pewną dziewczyną. Napisała do mnie pierwsza, więc odpisałem nie chcąc jej zrazić do siebie od samego początku. Po około pół godziny pisania byłem już w stanie stwierdzić że dziewczyna jest bardzo miła i na świat patrzy dość optymistycznie. Bardzo chciałem poznać jej imię, lecz nie chciała go na razie podawać. Mimo wszystko musiałem przyznać, że dziewczyna intrygowała mnie coraz bardziej, wydaje mi się, że z wzajemnością. 
Odrywając się od rzeczywistości musiałem liczyć się z późniejszym gniewem partnera, lecz nie przeszkadzało mi to. Lubiłem korzystać ze społecznościówek i innym aplikacji i stron zabierających czas. 
Moje podejrzenia sprawdziły się. Od razu gdy samochód stanął, ów partner wybiegł z samochodu na około pięć metrów i zapalił tym razem klasycznego papierosa. Kolejny z niewielu jego sposobów odgrywania złości. Lubił to odbijać na swoim lub cudzym zdrowiu. 
Wyszedłem więc z auta i sprawdziłem okolicę. W pobliżu znajdowało się dość sporo domków letniskowych, lecz większość była opuszczona ze względu na panującą porę roku. Domyśliłem się, że jednak ktoś musi tu być, choćby właścicielka, która miała nas tu przyjąć. Odnośnie spontanu, wcale się nie zdziwiłem. Na googlach wyświetlały mi się wyszukiwania partnera jako iż mieliśmy to samo konto. Udawałem zaskoczenie aby wzbudzić satysfakcję u chłopaka. 
Usłyszałem dźwięk powiadomienia i od razu wziąłem do ręki smartfon leżący do tej pory w kieszeni szarych dresów. Spodziewałem się wiadomości od nowo poznanej dziewczyny, lecz pomyliłem się. Napisała do mnie moja dalsza kuzynka, Zosia. Niewysoka brunetka zawsze była mi obojętna. Nie miałem z nią jakichś większych więzi ani żadnej zrazy.  Odpisałem więc taką samą wiadomością o treści "Hej". W tym momencie zostałem zmuszony odłożyć telefon, ponieważ Marcel wracał w moją stronę. Nie odezwał się słowem.


- Wiesz może gdzie jest właścicielka? - zapytałem z nadzieją na odpowiedź. 
- Ta, zaraz tam pójdziemy, weź bagaż podręczny i idź za mną. - powiedział grzebiąc w bagażniku.

Tak zrobiłem. Właścicielka była bardzo... specyficzna. Mówiąc specyficzna mam na myśli całą jej osobę. Styl, wygląd, sposób bycia i wypowiadania się oraz mase innych rzeczy. Z tego co mówiła zrozumiałem tylko że nasz domek znajduje się nieco dalej niż inne oraz że ów właścicielka ma na imię Klaudia. 
Idąc przez las z chłopakiem, próbując nie potykać się o kamienie, konary drzew i inne cholerstwa wystające z ziemi słuchałem tylko odgłosów przyrody, jako iż blondyn postanowił się na mnie obrazić. Dotarliśmy do domku. Wyglądał jak wszystkie inne tylko znajdował się bardziej na uboczu. Weszliśmy, zajęliśmy swoje osobne pokoje i odłożyliśmy bagaże, które nieśliśmy całą drogę.
Parę razy musiałem jeszcze się wrócić do samochodu bo walizki i torby, ale nie przeszkadzało mi to. Klimat panujący w lesie był bardzo przyjemny. Cieszyły mnie chwile spędzone w ciszy w tym miejscu. Ćwierkot ptaków, szelesty gałęzi drzew lasu mieszanego, w oddali lekko szumiące jezioro. Idealne miejsce na wypoczynek. Cieszyłem się na samą myśl spędzenia tutaj długiej ilości czasu.

472 słowa :))

UTTONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz