Idąc ściółką rozglądałem się po okolicy. Było tu bardzo ładnie. Światło prześwitywało przez korony drzew dając przyjemne ciepło. Spacerowałem nucąc melodie od jednej z piosenek Bokki, którą zwykłem słuchać podczas jedzenia posiłku. Coraz bardziej zbliżałem się do jeziora. Nie słyszałem śmiechu dzieci i dźwięku otwierania puszek z alkoholem, tak jak się spodziewałem. Podszedłem do tafli i dotknąłem delikatnie wody z brzegu. Wydawała się dość ciepła jak na porę roku która panowała. Była jesień, ale nadal grzało słońce, jakby lato wciąż nie wypowiedziało ostatniego słowa. Na oko dałbym tej wodzie jakieś dziewiętnaście stopni. Postanowiłem, że w któryś dzień muszę się tu wybrać popłwać. Zdjąłem buty i wszedłem po kostki do wody. Postałem tak chwilę i wróciłem do obuwia. Zawróciłem chcąc zwiedzić jeszcze jedną, tą zamieszkaną stronę lasu.
Dotarłem do zbiorowiska domków mieszkalnych, rozglądając się dokładnie. Jeden domek wyróżniał się, to chyba był sklep, ponieważ stała przy nim niewielka ciężarówka z towarem wypakowywanym przez jakieś dwie osoby. Podszedłem bliżej przyglądając się dokładniej widzianym osobom. Była to kobieta i facet, wydawało mi się, że oboje koło osiemnastki. Kobieta miała na sobie białą koszulę i garsonkę oraz bermudy niemalże do kolan, obie rzeczy w odcieniach czerni. Mężczyzna zaś wyglądał jakby olewał te pracę. Nosił czarne dżinsy, białą bluzę z golfem pod kolor dżinsów pod spodem. Był definitywnie dużo niższy od kobiety.
- Dzień dobry - rzuciłem na powitanie,
- Witam, znamy się? - odpowiedział mężczyzna podnosząc delikatnie jedną brew,
- Raczej nie. Jestem tu nowy. Przyjechałem z partnerem na wypoczynek. Przy okazji, jestem Gabriel, miło mi państwa poznać - powiedziałem z nadzieją na dobry odbiór tych słów,
- Marcel. Wzajemnie. - odparł, choć jego ton i mimika wskazywały że wręcz odwrotnie,
- Haalo mieliśmy to odpakowywać razem - wtrąciła kobieta szarpiąc delikatnie ramię "luzaka" - O nie zauważyłam cię, witam, Ania. Tylko bez głupich przezwisk proszę. - powiedziała robiąc poważną minę,
- Miło mi. - Rzuciłem tylko na dopełnienie tego tematu - A tak właściwie to.. Prowadzicie ten sklepik?
- Niestety tak. - mężczyzna wziął dwie gumy do buzi i zaczął dalej nosić kartony,
- Pracujecie tu tylko we dwójkę? - dodałem chcąc podtrzymać konwersację,
- Jeśli chodzi o prowadzenie sklepu nie licząc osób współtworzących ten biznes i tych od których posiadamy towar, to jest jeszcze jedna osoba. Nazywa się Amelia, często ustawia towar na półkach. Jest całkiem wysoką brunetką. - dorzuciła spoglądając tylko co chwile na Marcela.
- Dobrze, rozumiem. Przyjdę tu później, do zobaczenia! - rzekłem i odszedłem od budynku.Zrobiłem jeszcze rundkę wokół domków i wróciłem do naszych skromnych progów. Nie spodziewałem się takiego widoku wchodząc do kuchni. Była godzina na oko piętnasta. Blondyn siedział na blacie ze swoim nintendo i ostro grał w jakąś gierkę podżerając przy tym chrupki kukurydziane. Zdjąłem buty i poszedłem do swojego pokoju poprzeglądać media. Znowu napisała do mnie nowa koleżanka, przywitała się, co też uczyniłem tu po niej. Napisała, że ma sprawę, ale nie chciała na razie powiedzieć o co chodzi. Nie miałem specjalnej ochoty na pisanie z nią akurat teraz więc zadałem jej po prostu pytanie o jej imię, na co nie odpisała. Kto by się spodziewał. Z pewnego powodu nie chciała podać swojego imienia, znałem jej adres, wiek ale nie widziałem jej na oczy ani nie znam jej imienia i nazwiska. Pod tym względem była dla mnie jedną wielką zagadką. Wziąłem jeden głębszy oddech i podłączyłem słuchawki bezprzewodowe bluetooth'em do mojego telefonu. Włączyłem Spotify i puściłem pierwszą lepszą playlistę "Energy Booster". Odłożyłem sprzęt, włożyłem słuchawki w uszy i zasnąłem.
565 słówek ;))
CZYTASZ
UTTONA
FantasyOpowieść opowiada o ciekawym życiu Marcela i Gabriela. Chłopcy są nieco zmieszani zaistniałą sytuacją, ale dają jakoś radę. Do ich życia wtrąca się wiele osób, ale tylko jedna posuwa się tak daleko.