Rozdział 3

27 9 0
                                    

 Nagle się obudziłam tak szybko, jakby płomienie wody z mojego snu zdołały dotknąć mojej twarzy. Dopiero po kilku sekundach byłam na tyle ocknięta by móc myśleć normalnie. Chciałam się podnieść, ale poczułam się zagrożona, więc dalej leżałam na zimnej ziemi. Spojrzałam przed siebie, tak daleko jak sięgał mój wzrok w ciemnym płaszczu nocy. Wydawałoby się, że jest bardzo późno, gdyż ciemność zalewała cały las, nie licząc tlącego się ogniska, dającego resztki beznadziejnego światła.

Usłyszałam zwierzęce węszenie niedaleko mnie. Rozejrzałam się, starając się nie ruszać zbytnio głową. Duży obiekt ruszył się w polu mojego widzenia.

Ujrzałam wilka, który był rozmiarów dorosłego człowieka. Moje serce zaczęło bić w tak szybkim tempie, że przestraszyłam się, iż zwierzę może je usłyszeć, dzięki swoim wyczulonym zmysłom.

Myślałam tylko o jednym. Przy najbliższej okazji, czy za kilka godzin, czy w przyszłym życiu, zabiję Erika własnymi rękami. Przecież mówił, że to nie jest teren łowczy wilków! Pan Wszechwiedzący się pomylił, a moja passa szczęścia właśnie się skończyła. Jednakże wilki nie zwróciły na mnie szczególnej uwagi, dlatego stwierdziłam, że to dobry moment by się im poprzyglądać, podczas ostatnich minut mojego życia, z którego pewnie i tak nie pamiętam bardzo wielu szczegółów, bo moi rodzice zadecydowali, że lepiej będzie, jak będę Niewiadomą. A jakiś idiota ich posłuchał.

Kiedy zerknęłam po raz kolejny z wielką ostrożnością, ukazał mi się wilk w czerwonym ubarwieniu. Nawet w tym świetle sierść błyszczała zdrowo, że łatwo ją było zobaczyć w mroku. Jakby wilk używał lepszego szamponu ode mnie. W sumie teraz to moje włosy chyba wytworzyły swój własny środek. Nie dotykałam ich od kilku tygodni. Bałam się zobaczyć ich stan.

Wypielęgnowana sierść nie pasowała mi do zwierzęcia przebywającego całe swoje życie w dziczy. W sercu poczułam ukłucie zazdrości. Też chciałabym teraz tak wyglądać. Umyć się wreszcie porządnie i zmienić ubrania na jakieś mniej przemoczone i przepocone.

Usłyszałam odgłosy, które znajdowały się coraz bliżej mnie. Zamknęłam oczy. Po głębszym wsłuchaniu się, stwierdziłam że to kolejny wilk. Czy były tylko dwa? Czy jest ich tyle, że nawet Erik ze swoimi „umiejętnościami", które ponoć posiadał, nie da im rady? Próbowałam sobie przypomnieć co nieco o wilkach i ich stylu życia. Pamiętam z książek, że te zwierzęta nigdy nie chodzą samotnie.

Znalazła się tu pewnie cała wataha. Zaczęłam się pocić ze strachu, a serce waliło mi jak młotem. Miałam nadzieję, że one tego nie wyniuchają, ani nie usłyszą. Przecież my zaraz zginiemy!

Otworzyłam oko, by rozeznać się w sytuacji. Czułam, że to, co zaraz zrobię, przyniesie negatywne skutki. Kopnęłam delikatnie Erika, który znajdował się zaraz za mną. Czekałam na reakcję któregoś z wilków, ale żaden się nie zainteresował. Patrzyły po sobie, jakby sprawdzały, czy wszyscy już przyszli. Erik mi odkopnął po niesamowicie długiej chwili oczekiwania. To znaczyło, że też nie spał. Skubany pewnie obudził się wcześniej niż ja. Wewnątrz kotłowało się we mnie ze złości i strachu. Sama nie umiałam zdecydować od czego bardziej.

Mój instynkt przetrwania się nagle przebudził. Uspokoiłam swój oddech. W jakiś sposób wydawało mi się, że mój rytm serca również nieco zwolnił. Wszystko po to, by drapieżnik czyhający na mój błędny ruch, nie znalazł mnie w swojej kartotece, jako potencjalnej ofiary. Wszystkie moje myśli i obawy zniknęły. Teraz liczyło się tylko to, by wyjść z tej sytuacji cało. Nie sądziłam, że tak potrafię.

Przysłuchiwałam się dalej odgłosom. Słyszałam sapanie, wycie i agresywne warczenie.

Liczyłam ile par łap naraz porusza się na skrzypiącym śniegu.

Dziennik jasnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz