09.03.2017r.
Wiedziałam, że to musi być dobry dzień. W końcu idę na swoje pierwsze oględziny terenu. Byłam wdzięczna Nathanowi, że to dla mnie wywalczył. Jedyne co mi przeszkadzało to wszechogarniające mnie zimno, a raczej brak ciepła, które codziennie miałam blisko siebie.
Obudził mnie zapach świeżego powietrza i skalistych szczytów, nie ciepły dotyk i aromat drewna sosnowego. Nie zobaczyłam topazowych oczu, ani twarzy z której da się wyczytać każdą emocję. Błękitny i przenikliwy wzrok świdrujących mnie ślepi przenikał przeze mnie, jakby bezuczuciowo, a jednak nie obojętnie.
- Wstawaj, moja droga. Czas na twoje pierwsze oględziny – powiedział szeptem, by nie zbudzić śpiącego obok Erika.
Ja jednak wiedziałam, że mój przyjaciel nie śpi. Zawsze budził go nawet ostrzejszy podmuch wiatru, dziwny odgłos w dali, który nie zbudziłby nikogo innego. Taki lekki miał sen. Z tą wiedzą, wstałam i ruszyłam w stronę, którą wskazał mi Nathan. Miałam iść za wskazówkami; kilka kroków do przodu, tak daleko aż głosy z obozu będą ledwie słyszalne, .potem w lewo postawić trzydzieści kroków, a następnie prosto – tak długo jak szłam w stronę docelową, po czym skręcić w prawo – trzydzieści kroków. Bardzo jasne wskazówki, którymi zamierzałam się kierować.
Zabrałam ze sobą sztylety ukryte w cholewkach butów i niewielki miecz przytroczony do pasa, który otrzymaliśmy w darze od wilków. Nie brałam łuku, ani strzał. Byłby to niepotrzebny balast. Mogłabym niechcący zahaczyć o jakąś gałąź lub wysypać strzały przechodząc pod niżej wiszącymi lianami, czy konarami.
Dreszczyk emocji przeszedł mi po plecach. Odczuwałam przyjemne mrowienie, gdy wiedziałam, że sama idę w nieznane, by powiadomić moich kompanów o potencjalnych zagrożeniach. Co jednak, jeśli natrafię na takowe? Starałam się o tym nie myśleć.
Od kilku miesięcy obserwowałam Erika, jak doszukiwał się niebezpieczeństw. Przypomniałam sobie, jak cicho stawiał kolejne kroki, rozglądał się na wszystkie strony, lustrując każdy skrawek terenu, czy przystawał, by usłyszeć coś więcej. Dlatego naśladowałam każde jego zachowanie.
Przeszłam prostą drogę przed siebie i zaczęłam skręcać w lewo, gdy z prawej strony dobiegł mnie dźwięk, którego nie rozpoznawałam. Przystanęłam, przypominając sobie wszystko, czego nauczyłam się o samoobronie. Krótką chwilę zastanawiałam się, czy na pewno aż tak bardzo interesuje mnie to, co się tam znajduje, co wydaje takie dźwięki.
Zaraz potem szłam w drugą stronę od zamierzonej. Wiedziałam, że Erik nie będzie zadowolony, a Nathan jeszcze mniej. Nie dość, że wywalczył dla mnie ten spacer, to jeszcze dał mi dokładne wskazówki. Jednak dźwięki, które słyszałam były bardzo podobne do tych, wydawanych przez wilki. Serce skakało mi z radości, gdy powoli i ostrożnie szłam w kierunku przyczyny odgłosów.
Brałam pod uwagę to, że mogła to być sztuczka elfów, czy fików. Ale miałam to gdzieś, jeśli zaraz spotkam się z moimi przyjaciółmi z Groty.
Spojrzałam spomiędzy lian na kilka czarnych kulek, wyposażonych w ostre, jak brzytwa żelazne zęby. To nie wilki. To mniej inteligentna odmiana ich rasy. Propsy. Dużo o nich czytałam. Wiedziałam, że interesuje je tylko i wyłącznie posiłek w formie niewielkich zwierząt, takich jak myszy, mniejsze szczury, duże ropuchy, czy...
Fiki.
Jeden z przedstawicieli, nie byłam pewna czy to samiec czy samiczka, skakał na liściu, próbując dosięgnąć jednej z lian. Nie da rady doskoczyć. Propsy wydawały się już ślinić na samą myśl o takim smacznym i łatwym do zdobycia kąsku.
Dobyłam miecza. Przypomniałam sobie wszystko, co ćwiczyłam z Alkiem, Erikiem i czego nauczyłam się sama. Wyważyłam broń i gwizdnęłam. Trzy czarne kulki o jasnych, białych ślepiach zwróciły się w moją stronę. Gdyby nie to, że przerwałam im w posiłku, pewnie nawet nie zawróciłyby sobie mną głowy. Teraz jednak biegły w moją stronę warcząc i śliniąc się przeraźliwie.

CZYTASZ
Dziennik jasności
FantasyRodzina Meriel znika, zostawiając jej niedokładne wskazówki. Musi znaleźć tajemniczego Pana Inky, który ma za zadanie jej pomóc ich uratować. Jakie sekrety swoich rodziców odkryje podczas podróży? Czego dowie się o samej sobie?