02 | STARZY PRZYJACIELE

245 22 3
                                    


Słodka Panienko, dopomóż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słodka Panienko, dopomóż.

Przede mną kolejny dzień ślęczenia w tej zapchlonej norze kretynów.

Ach, jak cudnie, że przynajmniej robotę dostałam fajną. W zeszłym tygodniu ucięli nam godziny, bo dzieciaki zaczęły ,,uciekać" ze swoich labiryntów, więc nie było kogo oglądać przez kamery. Pracowałam w dziale monitoringu, a moją przełożoną była Faye Miller. Starsza ode mnie o kilka dobrych lat maniaczka komputerów.

Chwaliła mi się, że zrobiła sobie doktorat z programowania. Ja co najwyżej mogłabym ogarnąć sobie w przyszłości licencjat z dreszczologii. Podziwiałam babę. Miała łeb jak sklep oraz uroczą słabość do Mylesa, z czego zdałam sobie sprawę w momencie, gdy dostrzegłam maślane spojrzenia, które Faye zwykła posyłać w kierunku mężczyzny. Obydwoje zachowywali się debilnie. Myles też trzymał dziób na kłódkę w tej kwestii, bo strzała amora trafiła także i jego.

MIŁOŚĆ ROŚNIE WOKÓŁ NAS, MOI DRODZY.

Zaczęło mi się tutaj nudzić, więc może zabawię się niedługo w swatkę. Serio, czekałam na jakikolwiek sygnał ze strony swoich. Martwiłam się o Neda. Czy on się w ogóle jeszcze o mnie troszczył? A może pomyślał sobie, że skoro jego dzieciak spierdolił, to wreszcie będzie mógł zapomnieć o obietnicy, którą złożył na łożu śmierci mojej matce? Wzdrygałam się na samą myśl o takiej ewentualności.

— Boże, Embry, patrz na tego debila. — Faye nie potrafiła już dłużej powstrzymać swojego chichotu. Dziewczyna westchnęła i przyłożyła sobie dłonie do ust, kręcąc głową z niedowierzaniem, gdy podziwiała odbywający się na ekranach kabaret. — Przecież jakby Tik-Tok jeszcze istniał, to zbiłabym miliony za udostępnienie tam tego nagrania. Kupiłabym sobie za to Kabrioleta.

Parsknęłam śmiechem.

Faye miała dokładnie taki sam rodzaj poczucia humoru, co ja. Nic dziwnego, że tak szybko złapałyśmy wspólny język. Cisnęłyśmy bekę z najdurniejszych rzeczy. Aktualnie naszym obiektem drwin był wiercący się na krześle Azjata. Chłop zaczął się wydurniać, gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, że podziwiały go kamery. Nowych kolegów Thomasa czekało przesłuchanie. To była najważniejsza część całej tej szopki, którą odwalał tu Janson. Należało uświadomić dzieciakom, że były bezpieczne, że DRESZCZ ich już nie dosięgnie, a potem... Bóg jeden wiedział, co się działo z nimi potem. Dowiedziałam się od Faye tylko tyle, że szczeniaki zaczęły znikać.

Źle postąpiły, gdy zaufały diabłom.

— Matko, niezłe są z nimi akcje, co? — zachichotałam, wracając do czytania swojej książki. Poprawiłam pozycję swoich nóg, które położyłam przed chwilą na stole i sięgnęłam po kawę, którą położyłam sobie między udami. Smutna prawda była taka, że w tej pracy nie robiłam absolutnie nic, a i tak dostawałam za to szmal. To miła zapłata za lata zszarganych nerwów i życia razem z Nedem o chlebie i wodzie. Musiałam mieć tutaj jedynie oczy dookoła głowy. I nie mogłam ignorować Faye. Koniec końców, była moją szefową. — Ten Azjata to w ogóle jest jakiś przyjebany. Nazywa mnie dziunią, dajesz wiarę? — poskarżyłam się kobiecie.

𝐀𝐋𝐋𝐈𝐄𝐒 • NEWT [ TST & TDC ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz